środa, 28 października 2009

Wystawa

W ramach zajęć o nazwie Kultura Współczesna poszedłem dzisiaj do Muzeum Narodowym, mieszczącego się przy ulicy Jana Ewangelisty Purkyniego we Wrocławiu. Widziałem wystawę prac Stanisława Dróżdża. Wystawę można zobaczyć na parterze. Po wejściu do środka, trzeba skręcić w prawo i wejść p0 małych schodkach.


Stanisław Dróżdż urodził się w roku 1939 i to jest prawda. Zmarł w marcu 2009. To poeta lingwista. Czy Stanisława Dróżdża można śmiało nazwać poetą lingwistą? tak. Był sparaliżowany i miał problemy z mówieniem. Zapamiętałem czarny napis na białej ścianie "Alea iacta est". Zabawa słowami i nie tylko słowami, bo także alfabetem i cyframi. Słowa umieszczane w przestrzeni. Dzielenie słów na części. Czarna czcionka na białym tle. Zabawa słowami. Poezja Konkretna? Jakie miano ma twórczość Stanisława Dróżdża. Widziałem prostopadłościan, wewnątrz kórego znajdowały się litery alfabetu łacińskiego z polskimi znakami. Wyrazy umieszczane w przetrzeni. Poodwracane litery, tworzą inne wyrazy(wyrazy w wyrazach). Wyrazy w przetrzeni i wyrazy na płaszczyźnie. Słowa podniecały go estetycznie. Stanisław Dróżdż widział piękno słów drukowanych.



Marcin

wtorek, 27 października 2009

Wiersz

Człowiek pragnie miłości




Rdzawy posmak goryczy, co pali gdzieś
w gardle.
„Ciągle czekasz na cud”
Głupi odblask nieba na ekierce.
Rozedrgany świat co pragnie błękitu
On się przytula do tego Nieba
Niebo i Ziemia
i deszcz



Każdy atom drży
rozedrgany bezład materii
chaos myśli
nie potrafię żyć w samotności i drżę
„Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”
„Ta jest ciałem z mego ciała i kością z mej kości...”



Pragnienie to jakieś pradawne
Ty je znasz i czujesz, ono przeszywa ci serce
i każe iść, każe ci biec
chcesz być wiatrem, pragniesz rozpędzenia
Ty wiesz czym to grozi
Pragnienie pradawne



Ona – delikatność i rdzawość
„Połóż mnie jak pieczęć na swym sercu, jak pieczęć na swym ramieniu’
Dwa ciała, które się przyciągają
Co to za siła?
Tak potężna
to nie jest jakieś tam coś tam gdzieś tam
Oto ogień, oto ogień
„Połóż mnie jak pieczęć na Twym sercu, jak pieczęć na twym ramieniu...”
Oto ogień
Ziemia, Ziemia się rozwesela i trwa
Dwa ciała które się przyciągają od wieków



Nie potrafię już mówić
Niech to się spełni
Pamięć tych oczu błękitnych
Jest ogniem w mym ciele.



Marcin

poniedziałek, 26 października 2009

Poprawka

Chcę wprowadzić poprawkę do wczorajszego tekstu o filmie "Palermo Shooting" i naprawdę chcę. Reżyser filmu nie nazywał się Wim Wendres, tylko Wim Wenders. DZiękuję.




Marcin

niedziela, 25 października 2009

Wrocławski festiwal filmowy

„Palermo shooting”




Poszedłem dzisiaj do Wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych(niedaleko Hali Stulecia) na darmową projekcję filmu „The Palermo Shooting”( w polskim tłumaczenie „Spotkanie w Palermo”, nie wiem czy to jest dobre tłumaczenie tytułu, ja bym to przetłumaczył „Strzelanina w Palermo”), w ramach Międzynarodowego Festiwalu Scenarzystów Interscenario, który trwa od czwartku(22.10.2009). Dzisiaj jest ostatni dzień festiwalu.

Film był wyświetlany o gdzinie 15:00.

Produkcja niemiecko - włoska. Reżyser to Wim Wendres. Autorem zdjeć jest Franz Luztig. Autorem scenariusz Normam Ohler. Film powstał w roku 2008. Atutem tego filmu są dobre zdjęcia włoskiego miasta Palermo.

Śmierć jest potrzebna. Bez Śmierci ludzie nie wiedzieliby jaką wartość ma życie. Co byś zrobił, gdybyś się dowiedział, że masz jutro umrzeć? Jakie zagadnienia pojawiają się w filmie?

Myślę, że obraz ten nawiązuje trochę do średniowiecznego motywu Dance Makabre a także to biblijnych potywów vanitatywnych(„Memento mori”). Śmierć przyjdzie na każdego człowieka, nie da się uciec od Śmierci.

Główny bohater nazywa się Fin. Fin jest fotografem. Fin prowadzi niespokojny tryb życia. Imprezy, samotność, brak stałych związków. Fin funkcjonuje w tak zwanym showbiznesie.

Z czasem, pod wpływem dziwnych snów i związku z kobietą przechodzi metamorfozę. Uczy się, że warto jest cenić życie i warto jest dbać o każdą chwilę swojego życia, bo w każdym momencie może przyjść koniec życia. Pod koniec filmu mężczyna zakochuje się w niebieskookiej konserwatorce dzieł sztuki.

W pewnym momencie pojawia się znany obraz z piętnastego wieku, na którym śmierć będąca kostuchą, siedząca na koniu(wyobrażenie Czwartego Jeźdźca Apokalipsy z Biblijnej Księgi Apokalipsy Świętego Jana) strzela z łuku do możnych ( do papieża, do króla, do biskupów) a biedacy proszą Śmierć, żeby ich zabrała. Konserwatorka sztuki o imieniu Favia opowiada Finowi jaki jest znaczenie obrazu. Kluczowym momentem filmu jest sen Fina(motyw oniryczny), w którym meżczyna spotyka samą Śmierć.

Myślę, że film jest ciekawy, trochę fantastyczny, zmusza do myślenia. Podobają mi się dobre zdjęcia miasta Palermo. Muzyka jest ciekawa. Muzyka buduje trochę natrój grozy, ale jest ciekawa. Połączenie klasycznych instrumentów z nowoczesną muzyką elektroniczną. Zamieszczam też przebieg zdarzeń w filmie, jeśli ktoś nie chce znać dokładnie treści filmu, to niech tego nie czyta:



Przebieg zdarzeń:

1) Fin robi sesję zdjeciową aktorce Mili Jovovich, która jest w ciąży.

2) Fin ma chyba wypadek samochodowy.

3) Fin pije w barze i widzi ducha, który do niego mówi.

4) Fin spaceruje sam w nocy po mieście i parku, widać w tle jak ktoś uprawia w parku jogging.

5) Fin spał na drzewie i przyśniła mu się postać

6) Fin po przebudzeniu schodzi po linie z drzewa i rozmawia z człowiekiem, który zjamuje się owcami i pyta się Fina człowiek, co by Fin zrobił, gdyby wiedział, że niedługo umrze.

7) Fin fotografuje statek z napisem Palermo

8) Fin śpi sam w łóżku, drugie miejsce jest puste.

9) Fin w Palermo fotografuje Mile Jovich

10) Fin zasnał przy fontannie w centrum Palermo i przebudził się i był straszny hałas, jakaś kobieta wskazała mu postać na budynku w centrum Palermo i Fin zrobił zdjecie postaci.

11) Fin w jakiejś budowli widzi mężczyzn, którzy tańczą i zasypia i ma złe sny(siedzi na jakiejś latarni i wokół niebo chyba), gdy się budzi widzi kobietę, która go maluje i prosi, żeby się nie ruszał.

12) Fin pyta dziewczyne jak ona się nazywa( jeździ na czerwonym skuterze dziewczyna) i ona mówi że Favia i odchodzi

13) Fin rozmawia z kobietą, która w Palermo fotografuje życie i śmierć(spotyka koleżankę po fachu).

14) Fin odnajduje Favie w muzeum i pisze na kartce Aiudo(pomocy) i Idą na spacer i do Fina ktoś strzela z łuku i Fin wpada do wody, ale Favia mu robi sztuczne oddychanie i przeżył i nie chciał jechać karetką

15) Favia pokazuje Finowi obraz, na którym śmierć jest na koniu trupem(jeździec apokalipsy) i strzela strzałami w papieża, króla i innych bogaczy a biedni proszą śmierć o to, żeby ich zabrała. (obraz z piętnastego wieku).

16) Fin pyta Favi, czy boi się śmierć i Favia o to samo pyta Fina(Favia jest konserwatorem obrazów. Co ona robi?)

17) Fin robi zakupy na targu.

18) Fin przychodzi rano a nie wieczorem do Favi i widzi na jej laptopie postać, która do niego strzelała i idzie szukać Fin postaci, która do niego strzelała z łuku.

19) Favia na swoim czerwonym skuterze wywozi fina z Palermo na wieś do swojego domu dzieciństwa i tam opowiada mu o sobie. Śpią razem.

20) Sen Fina: Finowi się śni, że rozmawia z człowiekiem, który podaje się za Śmierć(motyw oniryczny w filmie). Człowiek, który podaje się za Śmierć mówi do Fina, że człowiek tak naprawdę jest szcześliwy po śmierci i że nikt nie ceniłby życia, gdyby nie było śmierci. Śmierć jest potrzebna, dzięki niej doceniamy każdą chwilę życia. Człwowiek podający się za śmierć to mężczyzna w średnim wieku z brodą w płaszczu. Śmierć zarzuca Finowi, że Fin nie szanował życia, życie przechodziło mu między palcami. Sam Fin w pewnym momencie mówi w filmie, że dawniej był nieobecny, dopiero po rozmowie ze Śmiercią poczuł, że żyje, bo docenił dar życie. Śmierć mówi do Fina, że Fin sfotografował kilka razy śmierć.

21) Fin budzi się w łóżku z kobietą już nie śpi sam w łóżku, tylko jest z kobietą.

22) Kamu film był dedykowany? Dwum osobom, jedną chyba był znany reżyser Ingmar Bergman chyba



Myślę, że Wrocławski Festiwal Scenarzystów Interscenario to nie nędzny pomysł, tylko dobry. Dziękuję.



Marcin

sobota, 24 października 2009

Coś o Almodowarze

Pedro Almodovar na pewno się urodził. „Kika” , „Porozmawiaj z nią”, „Wszystko o mojej matce” ; „Prawo pożądania” ; „ Volver”. Odkrył Penelopę Cruz. Czy Pedro Almodovar odkrył Penelopę Cruz? Pedro Almodovar i Pedro.


Widziałem wywiad, w którem czarnooka Penelopa mówiła, że jak miała szesnaście, albo siedemnaście lat i była w łazience, to zadzwonił do niej Almodovar i naprawdę tak mówiła. I że wszyscy w jej rodzinie lubili filmy. Czarnooka Penelopa Cruz.

Urodził się w roku 1949, albo 1951. Nie od razu zaczął robić filmy. Gdy miał szesnaście lat, przeprowadził się do Madrytu. „Pepi, Luci, Bom i inne dziewczyny z dzielnicy” 1980. Jaki był jego pierwszy film, który zapewnił mu sukces finansowy? Sukces finansowy. I Almodovar założył z bratem wytwórnie filmową. Już w roku 1972 kręcił filmy krótkometrażowe.

Generał Franko wpłynął na jego życiorys, bo młodość przeżył w reżimie generała Franko.

Co ja mogę powiedzieć o filmie pod tytułem „Wszystko o mojej matce”, bo to jedyny film tego reżysera, który widziałem? Pracował w największej hiszpańskiej firmie telekomunikacyjnej i uzbierał sobie pieniądze na kupno pierwszej kamery.

Kupno pierwszej kamery, było ważnym a co za tym idzie przełomowym momentem a nie „fragmentem”, życia tego człowieka.

piątek, 23 października 2009

Przekładam wyjazd w Karkonosze

Przekładam jutrzejszy wyjazd w Karkonosze na sobotę za tydzień(31.10.2009). Szukam chętnych na ten wyjazd. Dziękuję.




Marcin

czwartek, 22 października 2009

Pomysł

Mam taki pomysł, żeby zrobić bloga o tematyce kulturalnej(bieżące wydarzenia kulturalne: wystawy, książki, płyty, malarstwo, fotografia, inne sztuki) i z tekstami literackimi. Jak ktoś chce żeby jego tekst został opublikowany na moim blogu, to niech mi przyśle tekst na maila mrcnkzk@onet.eu i ja przyczytam tekst(tylko nie chodzi mi o długie teksty takie na sześciesiąt stron, bo nie mam czasu czytać długich ksiażek, tylko o krótkie relacje i komentarze z wydarzeń bieżących, recenzje, wywiady z ludźmi) i jak mi się będzie podobał to opublikuje. Chodzi o to żeby zróbić takiego wspólnego bloga o sztuce i kulturze, ale o wydarzeniach bieżących i z tekstami literackimi. Dziękuję.




Marcin

środa, 21 października 2009

Wystawa

Byłem dzisiaj w ramach zajęć o nazwie Kultura Współczesna we wrocławskiej galerii o anzwie Wro- art, przy ulicy Menniczej(koło Biura Literackiego).


Tematyka Holokaustu. Holokaust ciągle żywy w ludziach, w pamięci. Obecnie mam 2009 rok a Druga Wojna Światowa była w latach 1939-45. Sześciesiąt cztery lata temu zakończył się Holokaust a ludzie ciągle pamiętają o tych zbrodniach i ciągle do tego wracają. Takie wydarzeni zostają w pamięci na długo.

Abraham Ravett urodził się w Wałbrzychu w roku 1947. To filmowiec eksperymentator. Ma pochodzenie żydowskie. Jego matka była w obozie koncentracyjnym.

W galerii Wro – art, na drugim piętrze jest obecnie wystawa pod tytułem „March”(marsz – prawdopodobnie chodzi o marsz śmierci w obozach koncentracyjnych) Abraham Ravetta. Można tam zobaczyć kilka filmów.

Tametyka autobiograficzna. Holokaust.

Widziałem cztery filmy: 1) Na pierwszym pojawiały się motywy kwiatów. 2) Drugi film pod tytułem „Visit’ to obrazy z dzieciństwa: a) Małe dzieci bawiące się lalkami. b) dzieci bawiące się na plaży morskiej. c) dzieci z rodzicami w strojach kąpielowych na plaży d) inne obrazy. 3) Trzeci film był z 1986 roku. Męzczyzna przeprowadza na filmie wywiad ze starszą kobietą, która mówi o swoim pobycie w obozie koncentracyjnym. Opowiada jak przemycały małe dzieci poza obóz i chowały je przed Hitlerowcami. Żeby je ocalić. 4) Na czwartym filmie przewija się klisza filmowa, albo z aparatu fotograficznego.



Marcin

poniedziałek, 19 października 2009

Wiersz

Jeśli są trudności




Jeśli są trudności
Bądź mężny
Jeśli są trudności
Pamiętaj, że jesteś powołany do walki
To właśnie wśród trudności, to właśnie wśród bólu i trwogi
Hartuje się Twa dusza



Niech Twój umysł będzie jednością
Niech Twe oczy nie tracą blasku
Niech ogień Twej miłości nigdy nie zgaśnie
Naucz się kochać mimo trudności
Naucz się wierzyć, gdy wokół noc

czwartek, 15 października 2009

Październikowy wyjazd w góry

Szukam chętnych na 24.10.2009(sobota) na trasę Wrocław Dworzec Centralny PKS -(autokarem) - Jelenie Góra - (autokarem) - Szklarska Poręba Górna- (zielony szlak) Schronisko Pod Łabskim Szczytem - Pramen Labe - (czerwony szlak) Vrbatova Bouda - (czerwony szlak) - Horni Rokytnice - (żółty szlak) - Vosecka Bouda -Twarożnik - (czerwony szlak) - Szklarska Poręba Górna - (PKS) Jelenia Góra - (PKS) - Wrocław. Wyjazd o godzinie 3:00 z Dworca Centralnego we Wrocławiu autobusem do Jeleniej Góry przez Strzegom. Trzeba mieć ciepłe, zimowe ubranie(kurtka przeciwwietrzna, przeciwśniegowa, przeciwdeszczowa) i dobre buty i pieniądze na przejazdy na jedzenie i na bilety do KPN-u. Może być nędzna pogoda, ale może też być dobra, bo tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo. Chętnych proszę kontakt na gg 10490629. Dziękuję.




mk

środa, 14 października 2009

Coś o Kukuczce.

Akurat piszę pracę o znanych himalaistach, którzy byli autorami książek o tematyce górskiej. Zamieszczam niewielki fragment o Jerzym Kukuczce - Polaku i drugim człowieku na ziemi, który zdobył czternaście najwyższych gór świata.




Kim był Jerzy Kukuczka? Co można powiedzieć o polskim zdobywcy Korony Himalajów? Wieloletni pracownik Centrum Elektryfikacji i Automatyzacji Górnictwa w Katowicach. Członek Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Urodził się 24 marca 1948 roku w Katowicach- Bogucicach przy ulicy Markiewicza 24. Ojciec przed wojną był urzędnikiem bankowym a po wojnie robotnikiem kolejowym, lubił jeździć na nartach, był zawodnikiem uprawiającym narciarstwo. Matka była pracownikiem fizycznym w Katowickiej Fabryce Narzędzi Górniczych. Rodzice pochodzili z miejscowości o nazwie Istebna na Podhalu. Za młodu członek Harcerskiego Klubu Taternictwa. W Szkole Podstawowej Numer 12 w Katowicach -Bogucicach uczył się średnio. Miał bardzo dobre oceny z wychowania fizycznego i geografii. Przez jakiś czas uprawiał podnoszenie ciężarów w Harcerskim Klubie Sportowym „Szopienice”. Uczęszczał do szkoły zawodowej przy Katowickich Zakładach Wytwórczych Urządzeń Sygnalizacyjnych i jednocześnie pracował w tych zakładach. W 1966 roku ukończył kurs taternicki w schronisku o nazwie Morskie Oko w Tatrach. Próbował się dostać na uczelnię. Zawalił egzaminy wstępne na Politechnikę Gliwicką(nie zdał egzaminu z języka rosyjskiego).

Jerzy Kukuczka był pierwszym Polakiem i drugim człowiekiem na świecie, który wszedł na wszystkie szczyty świata o wysokości powyżej ośmiu tysięcy metrów. Zdobył czternaście najwyższych gór świata. Zajęło mu to osiem lat.

Zginał 24 października 1989 roku przy próbie wejścia na szczyt o nazwie Lhotse(8511 metrów) nową drogą, prowadząca przez ścianę południową.

Kiedy pojawiła się w jego życiu wspinaczka?

W roku 1965 kolega namówił go, żeby podczas weekendu pojechali wspinać się na skałki niedaleko miejscowości o nazwie Podlasice. Właśnie w okolicach Podlasic, Kukuczka po raz pierwszy miał styczność ze wspinaczką( 4 września 1965 roku). „ Przywieziony przez kolegę do Podlasic, w 20 – metrowe wapienne skały, zobaczyłem, że ludzie wspinają się nawet po pionowej ścianie. Dotknąłem, podciągnąłem się na rękach, wyczułem, że nie tylko się tej skały trzymam, ale potrafię ją pokonać. Tak odkryłem zupełnie dla mnie nowy pionowy świat” [1] – mówił.

W roku 1966 ukończył jedenastodniowy Kurs Taternictwa, organizowany w schronisku tatrzańskim o nazwie Morskie Oko. Po kursie wspinaczkowym pokonał swoje pierwsze drogi wspinaczkowe w Tatrach.

W czasach Kukuczki była opinia, że trasa wspinaczkowa na Zamarłą Turnię, nie jest prostą trasą, tylko bardzo trudną. Wraz ze swoim kolegą Piotrem Skorupą, po kursie wspinaczkowym nie wrócili do Katowic, tylko zostali w Tatrach, weszli na Zamarłą Turnie, próbowali zaliczyć Filar Kazalnicy, ale się nie udało. Po pewnym czasie powrócili w góry, by pokonać Filar Kazalnicy.

„… zostaję już w Tatrach, bo czuje że to jest to. Pokonuję owianą dawnym jeszcze mitem Zamarłą Turnię. Następnego ranka porywam się z Piotrkiem Skorupą na uważany za najtrudniejszy w Tatrach – lewy filar kazalnicy. Po czterech wyciągach wycofujemy się, bo łamię własnoręcznej roboty młotek. Niezwłocznie bierzemy z Piotrkiem tydzień dodatkowego urlopu i wracamy w Tatry, bo filar Kazalnicy nie dawał nam spokoju…” [2] – pisał.

Po przejściu trudnych dróg w Tatrach Kukuczka zastał zaproszony na obóz unifikacyjny dla wybijających się młodych taterników, następnie musiał odbyć zasadniczą służbę wojskową.

Czy konieczność odbycia zasadniczej służby wojskowej oznaczała, dla młodego wspinacza przerwę w działalności górskiej? Tak.

Kiedy młody alpinista miał pierwszą styczność ze śmiercią w górach? W jakich okolicznościach doszło do tragedii podczas diretissimy Kazalnicy?

Po dwuletniej służbie wojskowej razem, z Piotrem Skorupą udali się w Tatry w celu przejścia diretissimy Kazalnicy(diretissima – słowo pochodzenia włoskiego, oznacza drogę poprowadzoną w linii spadku wierzchołka, tam gdzie jest największa przepaść). Podczas przejścia Piotr Skorupa spadł z powodu oblodzonej liny.

„W połowie drugiego dnia wspinaczki[pisze wspinacz] oblodzona lina sprawia, że idący za mną Piotrek Skorupa spada i ginie. Po raz pierwszy stykam się w górach z tragedią, śmiercią Przyjaciela. Szok. Powrót do Katowic. Bolesne spotkanie z rodziną i pogrzeb. Zadaje sobie pytania: czy warto dalej, czy to ma w ogóle sens? Dramatyczna rozterka, bo góry ciągną, ale rozsądek mówi daj sobie spokój …” [3].

Czy śmierć przyjaciela zakończyła górską przygodę młodego alpinisty? Nie - Po trzech tygodniach od śmierci kolegi wrócił w Tatry.

Następnie był wyjazd w Dolomity. W Czasie wyjazdu w Dolomity alpiniści ( w tym młody Kukuczka) pokonali szczyt o nazwie Torre Trieste i wytyczyli nową drogę na szczyt Cima De Bancon.

Kiedy wpinacz zdobył opinię alpinisty, który nie nadaje się do wypraw w góry wysokie? Gdzie miał problem z chorobą wysokościową? Co się stało podczas Śląskiej wyprawy w góry Alaski? „W czasie śląskiej wyprawy w góry Alaski, już na wysokości 4500 metrów rozkłada mnie zupełnie choroba wysokościowa – jedynie siłą woli gramolę się na wierzchołek Mount Mckinley, góry sześciotysięcznej. Schodząc doznaje odmrożeń, wracam do kraju, prosto do szpitala i od tej pory moja droga górska zaczyna się kręcić w miejscu. Wypadam z obiegu. „ [4] – pisze alpinista.

Potem był wyjazd w Alpy razem z Wojciechem Kurtyką, który pochodził z Wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego. Alpiniści poprowadzili nowe szlaki na północnych ścianach szczytów w Alpach Grackich we Francji o nazwie Petit Dru i Grandess Jorasesses, niedaleko Mont Blanc.

W roku 1975 odbyła się wyprawa zorganizowana przez Gliwicki Klub Wysokogórski, której celem był siedmiotysięczny szczyt Kohe Tez.

Jerzy Kukuczka nie wziął udziału w głównym ataku na szczyt Kohe Tez z powodu choroby. Podczas zejścia ze szczytu pojawiły się problemy - kilku wspinaczy obsunęło się i trzeba było organizować akcję ratunkową. Pod koniec wyprawy alpinista samotnie zdobył drogą normalną siedmiotysięczny wierzchołek Kohe Tez.

W 1978 roku Katowicki Klub Wysokogórski zorganizował wyprawę na szczyt o nazwie Nanga Parbat o wysokości 8125 metrów, w paśmie Karakorum. „Nagi Szczyt”, bo tak można przetłumaczyć na język polski nazwę szczytu, ma największą względną różnice wysokości na całym świecie – od lustra rzeki Indus do szczytu ponad 7000 metrów, przy odległości tylko 25 kilometrów [5]. Na wysokości 8000 metrów alpiniści wycofali się, bo się przestraszyli bariery skalnej znajdującej się na tej wysokości.

„Idę i staram się nie patrzeć za siebie, gdzie piętrzy się oświetlana zachodzącym słońcem ściana Wielkiej Góry, na którą nie wszedłem. Ten widok wzbudza we mnie potworny żal. Tak mało przecież brakowało, żeby stanąć na jej wierzchołku” [6] – pisze alpinista o wycofaniu się z drogi na Nanga Parbat.

Kiedy rozpoczęło się zdobywanie najwyższych szczytów świata?

W roku 1979 polak wziął udział w wyprawie organizowanej przez Gliwicki Klub Wysokogórski na szczyt o nazwie Lhotse o wysokości 8511 metrów. Szczyt ten sąsiaduje bezpośrednio z górą o nazwie Mont Everest o wysokości 8848 metrów. Nazwa Lhotse znaczy tyle co „Południowy Szczyt”. Droga na Lhotse w dużej części pokrywa się z drogą na Mont Everest. Można powiedzieć, że nie mała, tylko duża część szlaku na tę górę jest wspólna ze szlakiem na najwyższy szczyt świata. Kukuczka miał problemy z dostaniem się w skład wypraw na ośmiotysięczniki ze względu na opinie, że jest alpinistą, który nie sprawdza się na wyprawach w góry wysokie, ze względu na problemy z chorobą wysokościową. W tym czasie, w którym odbywała się wyprawa na górę o nazwie Lhotse, większość czołowych polskich alpinistów wyjechała na wyprawę na Kengchandzongę. Ci, którzy się tam nie dostali pojechali na Lhotse, w tym Jerzy Kukuczka.

Jak alpiniści zarabiali pieniądze na wyprawę na Lhotse? Malowali kominy fabryk. Ciekawą wydaje się informacja, że żeby zorganizować wyprawę na Lhotse, która kosztowała milion złotych, alpiniści musieli zdobyć sami pieniądze i zdobywali je malując, na linach używanych podczas wspinaczki kominy fabryk.

Alpiniści najpierw przylecieli samolotem do Bombaju a potem jechali samochodami marki „Star” i „Nysa” do stolicy Nepalu o nazwie Katmandu. W Katmandu przyjmował polską wyprawę ambasador Wawrzyniak. Kto brał udział w ataku szczytowym? Jerzy Kukuczka w parze z Andrzejem Czokiem i Andrzej Heinrich Zyga(doświadczony wspinacz, który między innymi w roku 1971 uczestniczył w słynnej polskiej wyprawie na dziewiczy szczyt o nazwie Kunyang Chhish w Karakorum) w parze ze Skorkiem. Wszyscy czterej dotarli do szczytu. W miejscowości Namche Bazar, podczas powrotu z bazy pod Everestem do Katmandu, Kukuczka pierwszy raz spotkał słynnego niemieckiego Alpinistę Reinholda Messnera. Potem walczył z Messnerem o miano pierwszego człowieka w historii, który zdobył wszystkie ośmiotysięczniki świata(Koronę Himalajów).

W roku 1980 Jerzy Kukuczka dostał propozycję od Andrzeja Zawady, aby wziąć udział w wyprawie na najwyższy Szczyt Świata o nazwie Mont Everest (8848 metrów). Szczyt ma oprócz nazwy nadanej przez Europejczyków dwie nazwy pochodzące z sanskrytu: Czomolungma(„Bogini matka ziemi”) i Saghar mata(„Czoło Nieba”). Były problemy z uzyskaniem pozwolenia na zdobywanie szczytu. W wyniku tego, że Jerzy Kukuczka i Andrzej Czok byli najbardziej aktywnymi członkami zespołu przy zakładaniu lin poręczowych, zostali wytypowani przez kierownika wyprawy Andrzeja Zawadę do zdobywania szczytu. Wierzchołek został zdobyty przez Andrzeja Czoka, Jerzego Kukuczkę, Andrzeja Heinricha Zygę i jeszcze jednego alpinistę. Czok i Kukuczka wchodzili bez tlenu.

W 1981 roku alpinista, mimo złej pogody wszedł samotnie na szczyt o nazwie Makalu (8463 metry). W dawnym języku hindusów zwanym sanskrytem „Maha khala” oznacza „ Wielki Czarny”. Przy wyprawie na Makalu były problemy z oficerem łącznikowym o nazwisku Khtatka, który miał poparcie ze strony elit w Katmandu. Po samotnym zdobyciu szczytu Makalu przez Kukuczkę, powstała wątpliwość: Czy alpinista faktycznie dotarł na sam wierzchołek, czy może nie dotarł i oszukuje wszystkich. Zdobycie przez polaka szczytu zostało potwierdzone rok później przez koreańskiego wspinacza, który odnalazł na Makalu biedronkę należącą do Maćka syna Kukuczki, zostawioną przez polaka. Pozostali alpiniści z polskiej wyprawy na Makalu nie zdobyli szczytu z powodu złej pogody.

W roku 1982 Jerzy Kukuczka dołączył do kobiecej wyprawy na górę K-2, leżącą w paśmie Karakorum(8611 metrów ). Wyprawa skończyła się niepowodzeniem, ponieważ ani towarzyszący kobietom zespół męski, którego kierownikiem był Janusz Kurczab, ani dowodzona przez Wandę Rutkiewicz grupa kobiet nie zdobyły szczytu. Podczas wspinaczki zginęła znana polska alpinistka Halina Kruger – Syrokomska. Jerzy Kukuczka i Wojciech Kurtyka nielegalnie, w ramach aklimatyzacji zdobyli sąsiedni szczyt o nazwie Broad Peak(8047 metrów) . Alpiniści spotkali się z problemami w Ministerstwie Turystyki w Pakistanie, ponieważ wieść o nielegalnym wejściu na szczyt Broad Peak dotarła do ministerstwa.

Rok 1983, to była wyprawa razem z Wojciechem Kurtyką na szczyty o nazwie: Gashebrum II(8035 metrów), Gasherbrum I( inna nazwa Hidden Peak, 8068 metrów) i Gashrebrum Wschodni(bez zezwolenia, w ramach aklimatyzacji, 7700 metrów). „Rgasha brum” znaczy „ Piękną góra”. Wyprawa zakończyła się pomyślnie – trzy szczyty zostały zdobyte. Alpiniści działali w dwuosobowym zespole. Góra Gasherbrum II została zdobyta bez zezwolenia, konsekwencją tego był późniejsze problemy w Ministerstwie Turystyki w Islamabadzie z uzyskaniem debrifingu wyprawy( dokument informujący o tym, ze wyprawa została zakończona, pozwalający się ubiegać o wizę powrotną ) i problemy z nakłonieniem Polskiego związki Alpinizmu do zapłacenia dwóch tysięcy dolarów za pozwolenie zdobycia szczytu Gasherbrum II. Kukuczka obawiał się, że dostanie zakaz opuszczania granic Polski Ludowej, analogiczny do tego jaki dostała Wanda Rutkiewicz( dwuletni zakaz opuszczania kraju po wyprawie kobiecej na K-2).

sobota, 10 października 2009

Dobra książka

Przypomniałem sobie, że czytałem kiedyś książkę, która nie to, że mi się w ogóle nie p0dobała, nie oceniłem jej też jakoś bardzo negatywnie, tylko była dobra. Jaki miała tytuł? "Alchemik" Paulo Coelho. To bardzo znana książka, wiele ludzi o niej wie. Ma ona dobrą scenę o człowieku, który zamienił się w wiatr. Jest to książka bardzo prosta i dlatego, że jest prosta to mi się spodobała, bo ja lubię jak ktoś do mnie mówi wprost a nie jakimiś zawijasami. Daje ciekawe fragmenty tej książki(zamieszczam):




"

- Moje serce obawia się cierpień - powiedział młodzieniec do Alchemika

pewnej nocy, gdy oglądali bezksiężycowe niebo. - Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia, bo każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania z Bogiem i z Wiecznością.



- Każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania - rzekł młodzieniec do swego serca. Kiedy szukałem skarbu, wszystkie dni były jasne, bo wiedziałem, że każda godzina stanowi cząstkę marzenia o odkryciu go. Kiedy szukałem skarbu, to po drodze spotkałem to, czego nigdy nie mógłbym odkryć, gdybym nie miał odwagi sięgnąć po rzeczy niemożliwe dla zwykłego pasterza. Jego serce ucichło na całe popołudnie. Tej nocy spał spokojnie. A kiedy obudził się rankiem serce zaczęło mu opowiadać o Duszy Świata. Powiedziało mu, że człowiek szczęśliwy to ten, kto nosi w sobie Boga. I że szczęście można znaleźć nawet w najmniejszym ziarenku pustynnego piasku - zupełnie tak, jak mówił Alchemik. Bo ziarenko piasku jest chwilą Stworzenia, a Wszechświat poświęcił całe miliony lat, by mogło istnieć.



- Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma skarb, który gdzieś na niego czeka - powiedziało mu serce. - My, serca, rzadko o tym mówimy, bo ludzie nie chcą już odnajdywać skarbów. Mówimy o tym jedynie dzieciom.

A resztę pozostawiamy życiu, by poprowadziło każdego śladem jego przeznaczenia. Niestety, mało kto podąża wyznaczoną mu drogą, która jest szlakiem do jego Własnej Legendy i do spełnienia. Większości świat jawi się jako groźba i pewnie z tej przyczyny ten świat staje się w końcu dla nich prawdziwym zagrożeniem. A wtedy my, serca, mówimy coraz ciszej i ciszej, choć nie milkniemy nigdy na dobre. I zaklinamy na wszystkie świętości, aby nie usłyszano naszych słów. Bo nie chcemy, aby ludzie cierpieli,że nie poszli drogą, jaką im wskazywaliśmy.

- Dlaczego serca nie mówią ludziom, że powinni podążać śladem własnych marzeń? - spytał młodzieniec Alchemika.gdybym nie miał odwagi sięgnąć po rzeczy niemożliwe dla zwykłego pasterza. Jego serce ucichło na całe popołudnie. Tej nocy spał spokojnie. A kiedy obudził się rankiem serce zaczęło mu opowiadać o Duszy Świata. Powiedziało mu, że człowiek szczęśliwy to ten, kto nosi w sobie Boga. I że szczęście można znaleźć nawet w najmniejszym ziarenku pustynnego piasku - zupełnie tak, jak mówił Alchemik. Bo ziarenko piasku jest chwilą Stworzenia, a Wszechświat poświęcił całe miliony lat, by mogło istnieć.

- Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma skarb, który gdzieś na niego czeka - powiedziało mu serce. - My, serca, rzadko o tym mówimy, bo ludzie nie chcą już odnajdywać skarbów. Mówimy o tym jedynie dzieciom. A resztę pozostawiamy życiu, by poprowadziło każdego śladem jego przeznaczenia. Niestety, mało kto podąża wyznaczoną mu drogą, która jest szlakiem do jego Własnej Legendy i do spełnienia. Większości świat jawi się jako groźba i pewnie z tej przyczyny ten świat staje się w końcu dla nich prawdziwym zagrożeniem. A wtedy my, serca, mówimy coraz ciszej i ciszej, choć nie milkniemy nigdy na dobre. I zaklinamy na wszystkie świętości, aby nie usłyszano naszych słów. Bo nie chcemy, aby ludzie cierpieli, że nie poszli drogą, jaką im wskazywaliśmy.

- Dlaczego serca nie mówią ludziom, że powinni podążać śladem własnych marzeń? - spytał młodzieniec Alchemika.-Ponieważ wówczas serca cierpiałyby najbardziej. A serca nie lubią cierpieć. Od owego dnia młodzieniec słuchał głosu swego serca. Prosił, by nigdy go nie opuściło. Prosił, by ściskało się w jego piersi, by biło na alarm, gdyby czasem zdarzyło mu się zaniechać swych marzeń. I przysiągł być zawsze ostrożnym, kiedy usłyszy bicie na alarm.





Tej nocy rozmawiał długo z Alchemikiem. I Alchemik zrozumiał, że serce

młodzieńca powróciło do Duszy

- Cóż mam teraz począć?

- Idź dalej w stronę piramid - odparł Alchemik.

- I uważaj na znaki. Twoje serce potrafi już dziś wskazać ci skarb.

- A więc to jest to, czego dotąd nie wiedziałem?

- Nie - powiedział Alchemik. - Oto czego brakuje twojej wiedzy:

Zanim marzenie się spełni, Dusza Świata pragnie poddać próbie to wszystko, czego nauczyłeś się w drodze. Jeśli tak czyni, to nie powoduje nią złośliwość, ale chęć, byś zgłębił nauki, których doświadczasz idąc tropem marzeń. I wtedy właśnie większość ludzi wycofuje się. W języku pustyni to tak, jak umrzeć z pragnienia w chwili, gdy na widnokręgu widać już palmy oazy.

Podróż zaczyna się nieodmiennie Szczęściem Początkującego, a kończy Próbą Zdobywcy. Młodzieniec przypomniał sobie wtedy stare przysłowie z jego kraju o tym, że najciemniej jest tuż przed wschodem słońca. "



mk

piątek, 9 października 2009

Październikowa wyprawa w góry

Opis podróży do Lublina








7.10.2009(środa)







Czy uczestniczyłem we Mszy Świętej w Kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na Piasku? Tak. Kogo spotkałem przed Kościołem Najświętszej Marii Panny na Piasku? Agnieszka(koleżanka z polonistyki, specjalność nauczanie języka polskiego jako obcego) mówiła mi „cześć”. Pytałem się Marka z "DA Wawrzyny", o której godzinie jest Msza na rozpoczęcie roku akademickiego i powiedział, że o 19:30. Marek stał z jakimś innym chłopakiem. Ksiądz rektor Mieczysław (chyba Mieczysław) Maliński udzielał wywiadu telewizyjnego(ładna prezenterka telewizyjna). Widziałem Kamila z "DA Wawrzyny", który mówił mi „cześć”. Tezy z kazania jakiegoś księdza podczas Mszy na rozpoczęcie roku akademickiego: 1) Czy ksiądz, który mówił kazanie był u znajomego o imieniu Piotr na kontynencie australijskim? Tak i jego bagaż pojechał zamiast do miejscowości Sydney do Melbourne i to jest prawda. I mimo, że padał deszcz, ksiądz ten nie zmókł w Sydney, bo jadł kolację chyba w restauracji, która była zbudowana na skale(na klifie). 2) Jakie opozycje występują w przypowieści o domu zbudowanym na skale? Głupota, mądrość; posłuszeństwo woli bożej, nieposłuszeństwo woli bożej; trwałość, nietrwałość. 3) Co się stało w środę? Przyszła do księdza, który mówił kazanie siostra zakonna, żeby naprawić drzwi(fascynacja widokiem siostry zakonnej naprawiającej drzwi, to jest też paradoks: kobieta wykonuje prace właściwe dla mężczyzny). Zadzwonił telefon podczas naprawy drzwi i poproszona księdza, który mówił kazanie, o powiedzenie kazania na Mszy Świętej na rozpoczęcie roku akademickiego w kościele Najświętszej Marii Panny na Piasku i się zgodził. 4) Co się działo później? Ksiądz włączył Internet i przeglądał portale młodzieżowe. Jaka jest według księdza, który mówił kazanie tematyka większości portali młodzieżowych? A) Jak poprawić swoje samopoczucie? B) Zagadnienia seksu.(intymne) C) Informacje o wydarzeniach kulturowych. 5) Źle jest podejmować ważne życiowe decyzje w momencie trudności. Kiedy człowiekowi dzieje się, źle, źle jest podejmować ważne życiowe decyzje. 6) Dobrze jest współpracować z Bogiem. Budować dom na skale. O której godzinie wyjechał ze stanowiska trzeciego na Dworcu Centralnym we Wrocławiu autobusem PKS jadący do miejscowości o nazwie Hrubieszów, przez Lublin? 21:30. Ile kosztował bilet z dworca PKS Wrocław Centralny do Dworca PKS w Lublinie? 62 złote. Gdzie siedziałem w autobusie? Na przedostatnim siedzeniu. Koło mnie siedział człowiek, który pracował chyba jako rolnik i miał córkę o imieniu Anna, która chodziła do szkoły w Ostrowcu Świętokrzyskim(chyba, jeśli dobrze pamiętam, nie rozmawiałem z nim, ale słyszałem o czym rozmawiał ze znajomym). Czy spałem w autokarze, czy nie spałem? Spałem i pamiętam, że mężczyzna, który za mną siedział często kaszlał a kobieta siedząca przede mną położyła się na dwóch siedzeniach i spała i to jest prawda(blondynka).







8.10.2009(czwartek)







O której godzinie przyjechałem autokarem do miejscowości o nazwie Lublin? Po szóstej. Pamiętam, że przez jakiś czas szukałem ulicy o nazwie Aleja Tysiąclecia, potem poszedłem wzdłuż Alei Tysiąclecia w stronę ulicy Lubartowskiej, minąłem przystanek autobusowy i chyba plac targowy po prawej. Po lewej stronie Alei Tysiąclecia zobaczyłem jakiś pałac i postanowiłem go sfotografować. Przez jakiś czas robiłem zdjęcia pałacu. Nie jest tak, że ten pałac zrobił na mnie złe, czy negatywne wrażenie, tylko dobre wrażenie zrobił na mnie ten pałac(podobał mi się: szare mury, drewniana brama, wierze, na murach, na górze miał takie schodki, jak w niektórych średniowiecznych budowlach obronnych, był umieszczony na wzgórzu, na wzgórze, na którym był umieszczony pałac, trzeba było wchodzić po schodach). Będąc na wzgórzu, na którym znajdował się pałac w centrum Lublina, fotografowałem panoramę miasta Lublina. Podobało mi się stare miasto w Lublinie. Lublin to nie nędzne miasto, tylko ładne(szczególnie o szóstej rano, przy błękitnym niebie, słońcu, lekkich białych obłokach na niebie). Są na świecie osoby, które skarżą się na depresje i naprawdę takie są, bo znam takie osoby. Jaka jest moja rada dla takich osób? Niech wezmą mapę, znajdą jakieś miejsce, którego nigdy nie odwiedzały(najlepiej jak to miejsce jest położone, gdzieś daleko, ale może być gdzieś blisko od biedy). Niech wsiądą takie osoby z depresją w jakich środek transportu(najlepiej pociąg, bo człowiek podróżuje blisko innych podróżnych, ale może być też autokar), i niech wyruszą w podróż(rower też jest dobry do podróżowania). Podróż to jest taki stan, który zmusza człowieka do wejścia w interakcje z drugim człowiekiem i to jest prawda. Dlatego ja lubię podróżować. Poza tym źle jest jeśli, ktoś długo przebywa w jednym miejscu i ciągle z tymi samymi ludźmi, albo jeszcze gorzej w ogóle bez ludzi, człowiek potrzebuje zmiany otoczenia. Potrzebuje patrzenia na rzeczy nowe. Świat jest ciekawy, tylko trzeba mieć odwagę wyruszyć w drogę. Piękne widoki same do człowieka nie przyjdą, to człowiek musi wyruszyć, żeby je zobaczyć. To piszę do ludzi, którzy skarżą się na depresja, bo są tacy. Trzeba poznawać nowych ludzi. Warto podjąć to ryzyko i wejść w interakcje z drugim człowiekiem. Tak. Ja myślę, że leczenie takich chorób jak depresja lekami chemicznymi nie do końca jest dobre. To jest bardziej usuwanie skutków a nie przyczyny choroby i zatruwanie organizmu. Nie jestem ekspertem od depresji i mogę się mylić, ale takie jest moje zdanie. Dobrze jest się otworzyć na drugiego człowieka, choć nie zawsze relacje z innymi są łatwe, czasem w relacjach z innymi ludźmi trzeba się napracować. Moim zdaniem warto wchodzić w relacje i warto podróżować.



Ale wracam do opowieści…



Zrobiwszy zdjęcia starówki w Lublinie udałem się w stronę ulicy Lubartowskiej. Szybko znalazłem ulicę Lubartowską. Idąc ciągle robiłem zdjęcia. Ulicą Lubartowską doszedłem do ulicy Szewskiej. Potem jeszcze szedłem ulicą, której nazwy nie pamiętam. Czy miałem trudności z odnalezieniem szpital klinicznego w miejscowości o nazwie Lublin? Nie. Przy jakiej ulicy mieści się Zakład Protetyki Stomatologicznej z Pracownią Zaburzeń Narządów Żucia? Karmelicka siedem. Pracownia Zaburzeń Czynności Narządów żucia mieściła się na pierwszym piętrze. Pamiętam, że gdy przyszedłem tam pierwszy raz to zobaczyłem napis, że nie można wchodzić na oddział, bez foliowych ochraniaczy na buty i poszedłem kupić foliowe ochraniacze na buty i się okazało, że automat, który służy do sprzedawania foliowy ochraniaczy na buty jest zamknięty na kłódkę i naprawdę się tak okazało(przypomniałem sobie, że ostatnio w telewizji coś mówili, że foliowe ochraniacze na buty w szpitalach są złe, bo przenoszą się na nich bakterie i pomyślałem, że dlatego ten automat był zamknięty). Czy ucieszyłem się, że udało mi się od razu odnaleźć Katedrę Protetyki w Lublinie z Pracownią Zaburzeń Narządów Żucia? Tak i pomyślałem, że jeszcze mam trochę czasu i mogę porobić zdjęcia w centrum Lublina. Opuściłem budynek Katedry Protetyki(wysoki budynek z napisem „Stomatologia”, czy jakoś tak) i poszedłem robić zdjęcia w Centrum Lublina. Pamiętam, że pierwszy raz w życiu w Lublinie zobaczyłem pojazd o nazwie trolejbus i udało mi się zrobić mu zdjęcie. Pamiętam dziewczynę, która rozdawała ulotki i podeszła do mnie i chciała mi dać ulotkę, ale ja od niej nie wziąłem ulotki i to jest prawda. Na którą godzinę byłem zarejestrowany na wizytę lekarską w Katedrze Protetyki? Na ósmą trzydzieści. Pamiętam, że jak siedziałem i czekałem na tą godzinę, przyszli studenci Stomatologii na zajęcia i rozmawiali koło mnie. Jedna studentka usiadła koło mnie i czytała gazetę. Myślałem, żeby z nią porozmawiać, ale bolała mnie szczęką i zrezygnowałem. O godzinie ósmej trzydzieści wszedłem do Ambulatorium i powiedziałem pielęgniarce, że jestem zarejestrowany na godzinę ósmą trzydzieści, do specjalisty od stawu skroniowo – żuchwowego i pielęgniarka kazała mi pójść do rejestracji i wpłacić pięćdziesiąt złotych na protetykę i wrócić do niej. Pielęgniarka w rejestracji założyła mi kartę pacjenta i dała pokwitowanie wpłacenie pięćdziesięciu złotych na Katedrę Protetyki(chciała ode mnie dowód osobisty i legitymację ubezpieczeniową. Dowód jej dałem, legitymacji nie miałem przy sobie a ona powiedział, że to nic, że nie mam legitymacji ubezpieczeniowej przy sobie) . Po wpłaceniu pieniędzy na Zakład Protetyki wróciłem na pierwsze piętro(rejestracja była na parterze) i dałem potwierdzenie wpłacenia na Katedrę Protetyki pielęgniarce, która kazała mi czekać. Około godziny dziewiątej stażysta Kamil poprosił mnie do jednego z wielu gabinetów, w których mieściły się łóżka dentystyczne. Jak wyglądała wizyta u specjalisty od stawu Skroniowo – Żuchwowego? Najpierw stażysta Kamil(brązowy kolor oczu) zadawał mi pytania. Jakie pytania zadawał mi stażysta Kamil? Czy zaciskam zęby? Powiedziałem tak. Czy mam łzawienie oczu? Powiedziałem nie mam, ale potem pomyślałem, że czasem mam. Czy mam szumy w uszach? Powiedziałem, że mam. Czy mam zaburzenia wzroku? Powiedziałem, że nie mam, ale potem pomyślałem, że czasem mam mgłę przed oczami, ale to chyba od czytania i komputera Czy podczas ruszania szczęką pojawiają się bóle? Powiedziałem, że tak. Powiedziałem, że jak ruszam szczęką to mi strzela. I że mam uczucie ciepła w skroniach i bule w szczęce i że od trzech lat leczę się laryngologicznie i laryngolodzy mówią, że mam dobry słuch a ja ciągle słyszę jakbym miał garnek założony na głowie i mi się uszy zatykają. Potem stażysta Kamil(do którego przyszedł kolega i pytał go: czy w to wchodzi? Nie wiem o co chodziło) robił mi pomiary szczęki i zębów linijką, potem robił mi atramentem odciski zębów przy zetknięciu słabym, średnim i mocnym. Powiedziałem, że mam wadę zgryzu. Potem przyszedł lekarz i powiedział „dzień dobry” i przez jakiś czas mówił, że mam się na niego patrzeć, bo on mi chce pokazać w jakiej pozycji mam utrzymywać szczękę. To ja do niego powiedziałem, żeby mi wytłumaczył słowami a on, że tego nie potrafi wytłumaczyć i że mam na niego patrzeć. To ja pomyślałem, że musi być jakiś głupek, jak jest lekarzem nie umie mi słowami wytłumaczyć w jakiej pozycji mam trzymać szczękę i mówię, że ja słucham z zamkniętymi oczami, bo mi się tak lepiej słucha. A on nic. To ja patrzę na niego i widzę, że ma lekką bródkę i sobie zapamiętałem, że to lekarz był nie bez brody, tylko z brodą, ale lekką. To on wreszcie zaczął mówić, że mam trzymać szczękę w pozycji rozluźnionej i nie wykonywać bocznych ruchów szczęką. Powiedział, że lepiej będzie jak będę się leczył nie w Lublinie, tylko we Wrocławiu w Zakładzie Zaburzeń Narządów Żucia i ja powiedziałem, że rozumiem. Kazał mi po dwóch miesiącach rozluźniania szczęki zadzwonić do nich i powiedzieć jak z moją szczęka i kazał stażyście Kamilowi dać mi numer telefonu do Katedry Protetyki, to ja powiedziałem, że mam ich numer telefonu, bo naprawdę mam(lekarz miał niebieski oczy). Zapytałem się lekarza z niebieskimi oczami i lekką bródką. Czy teraz kiedy mam problemy ze stawem Skroniowo – Żuchwowym mogę sobie prostować wadę zgryzu. A on, żebym trochę odczekał, aż mi przejdą te problemy ze stawem i wyprostował sobie wadę zgryzu. Pamiętam, że stażysta Kamil, też mówił podczas wykonywania pomiarów mojej szczęki, że u mnie ważne jest wyprostowanie wady zgryzu. Ja pomyślałem, że takie prostowanie kosztuje około dwóch tysięcy złotych jak nie więcej i że będę musiał chyba rzucić studia i iść do pracy, żeby sobie wyprostować zęby, bo jak nie to ciągle będę miał problemy z tym stawem i mi się na końcu ten staw rozleci i będzie źle. Pamiętam, że lekarz mnie pytał czym się zajmuje, to ja mu wyrecytowałem, że „Uniwersytet Wrocławski, Filologia Polska, rok piąty(chociaż jeszcze muszę zdać dwa egzaminy z czwartego roku), specjalność krytyka literacka.” Powiedziałem dziękuję i poszedłem.



Pamiętam, że przez jakiś czas szedłem przed siebie, myśląc o wizycie u specjalisty od stawu Skroniowo – Żuchwowego. Potem znalazłem ulicę Unii Lubelskiej i jeszcze jakąś ulicą(Zamoyską chyba), której nazwy nie pamiętam i poszedłem do ulicy Dworcowej. Pamiętam, że po drodze na dworzec PKP robiłem zdjęcia i jakiś facet się do mnie przyczepił i wydawał jakieś odgłosy w moją stronę, ale go zlekceważyłem i poszedłem w swoją stronę a on w swoją. Podobał mi się Dworzec PKP w Lublinie. Co mi się podobało na Dworca PKP w Lublinie? Dobry budynek. Czystość dworca. Na dworcu można oglądać wystawę jakiś fotografii. Ile kosztował bilet normalny z Dworca PKP Lublin do Dworca Warszawa Wschodnia? 36 złoty. O której godzinie wyjechał pociąg pospieszny z Dworca PKP Lublin do Dworca Warszawa Wschodnia? O godzinie 12:15. Pamiętam, że robiłem zdjęcia w okolicy Dworca w Lublinie i siedziałem na ławce i bolała mnie szczęką i zapytałem pracownika kolei: „Czy ten pociąg jedzie do Warszawy Wschodniej” i powiedział, że „nie wie, ale doradził, żebym zapytał kierownika pociągu, bo zaraz będzie szedł”. Wsiadłem do pociągu stojącego przy peronie pierwszym i o godzinie 12:15 wyjechałem z Dworca PKP Lublin. W przedziale pociągu do Warszaw Wschodniej czytałem książkę pod tytułem „Hańba” Coetzee. Nie pamięta, czy ktoś ze mną siedział w przedziale, czy nie. Jednak pamiętam w przedziale w pociągu do Warszawy siedzieli ze mną dwaj mężczyźni(ojciec – niebieskie oczu i syn - niebieskie oczy. Chyba. Nie pamiętam o czym rozmawiali, ale możliwe, że o jakiś osiągnięciach technicznych i syn czytał coś). Pamiętam, że wysiadłem na stacji Warszawa Wschodnia około godziny 14:35 i poszedłem kupić bilet na pociąg odjeżdżający ze stacji Warszawa Wschodnia o godzinie 15:38(Inter Reggio) do Wrocławia Głównego. Robiłem zdjęcia okolic Dworca Warszawa Wschodnia. Pamiętam zgrabną wysoką dziewczynę(blondynkę), która mówiła o mnie „dziwny facet”( bo ja robiłem zdjęcia dworca PKP) i która szła z koleżanką przede mną przez jakiś czas. Pamiętam, że w Warszawie Wschodniej bolała mnie szczęka. Ile kosztował bilet z dworca Warszawa Wschodnia do dworca Wrocław Główny, na pociąg IR odjeżdżający o godzinie 15:38 z peronu trzeciego(tor czwarty)? 42 złote i to jest prawda. Odjeżdżając patrzyłem na Warszawę. Najpierw dojechaliśmy do Dworca Warszawa Centralna( Dworzec podziemny), potem do Dworca Warszawa Zachodnia. Co jest złe w pociągu IR, który wyjeżdża do Wrocławia Głównego z Dworca Warszawa Wschodnia o godzinie 15:38? Pociąg ten dojeżdża do Wrocławia Głównego o godzinie 22:30(jedzie siedem godzin i to nie jest krótko, tylko bardzo długo). Pociąg ten to był zwykły pociąg bez przedziałów z niewygodnymi siedzeniami. Po jakimś czasie nie mogłem usiedzieć na tyłku. Co robiłem w pociągu? Czytałem Hańbę Coetzee(moim zdaniem to jest książka, która postuluje, żeby mężczyzna nie patrzył na kobiety, tylko jako na obiekt seksualny, ale żeby oprócz myślenia o kobietach jako o obiektach seksualnych, spojrzał też na wnętrze kobiety i nie tylko kobiety, ale każdego człowieka. Źle jest oceniać człowieka wyłącznie pod względem wyglądu, pomijając wnętrze człowieka. Moim zdaniem o tym jest ta książka.). Kto siedział koło mnie w pociągu do Wrocławia? Pierwotnie dwie kobiety(młoda zielonooka i starsza zielonooka), które wysiadły w Żyrardowie. Była też szczupła zielonooka, która przez jakiś czas leżała z zamkniętymi oczami. Był też mężczyzna w sztruksowym garniturze z walizką zamykaną na szyfr, który usiadł koło mnie i nie mógł się zmieścić i poprosił, żebym usiadł jakoś inaczej, bo jego nogi się nie mieściły i ja powiedziałem, że spróbuję i skurczyłem nogi a on się przesiadł koło tej szczupłej dziewczyny, która przez jakiś czas leżała naprzeciwko mnie z zamkniętymi oczami i powiedział, że nie usiadł koło niej pierwotnie, bo nie chciał jej krępować i potem wyszedł na chwilę i jak wrócił, to mu ta szczupłą dziewczyna powiedziała, że tu ktoś siedzi chyba, mimo, że nikt koło niej wtedy nie siedział(skłamała). Potem przysiadła się do nas jakaś para(on był dwa lata starszy od niej i rozmawiali o kulturze), potem usiedli gdzie indziej. Szczupła dziewczyna, która okłamała faceta w sztruksowym garniturze wysiadła. Facet w garniturze sztruksowym, z walizką zamykaną na szyfr przesiadł się i miałem cztery miejsca tylko dla siebie, mogłem się położyć i odpocząć. Około godziny 22:10 wysiadłem na stacji Wrocław Mikołajów. Pamiętam widok konduktorów wyglądających przez otwarte drzwi odjeżdżającego pociągu. Wyglądali dobrze w swoich granatowych uniformach. Było ciemno a ja wróciłem do swojego miasta o nazwie Wrocław. Jeden z konduktorów chyba patrzył na mnie jak szedłem w stronę schodów na Dworcu.







mk

niedziela, 4 października 2009

Październikowa wyprawa w góry

Myślę, żeby zorganizować jakąś wyprawę w góry(może w Karkonosze) w miesiącu o nazwie październik 2009. Nie wiem jeszcze kiedy i gdzie chce jechać. Chce robić zdjęcia złotej polskiej jesieni w górach. Niedługo opublikuje tu szczególowe informacje na temat tego wyjazdu. Myślałem, żeby pojechać autobusem do Szklarskiej Poręby Górnej(rannym o godzinie piątej z kawałkiem z Jeleniej Góry DA) i przez góry przejść do Czeskiej miejscowości o nazwie Harahov(tam mieści się duża skocznia narciarska) i potem wrócić, bo nigdy tam nie byłem i to jest prawda, ale narazie jest to jakiś pomysł i on się może zmienić. Wszystkich, którzy mają ochotę zorganizować w październiku wyprawę w góry zachęcam do współpracy i proszę o kontakt na gg 10490629. Myślę o wycieczce jednodniowej a nie wielodniowej. W górach jest dobry odpoczynek od życia w mieście i to jest prawda. Dziękuję

piątek, 2 października 2009

Ciekawy rozdział "Archetypy i symbole"

Uczę się do egzaminu o nazwie "Teoria Kultury. Odnaleźć własną opowieść. Wokół Jungowskiej teorii kultury" i to jest prawda.

Na str0nie 355 tekstu pod tytułem "Archetypy i Symbole" Karla Gustawa Junga zaczyna się rozdział pod tytułem" O stosunku psychologii analitycznej do dzieła poetyckiego". Na pierwszych dziesięciu stronach autor wyjaśnia, dlaczego źle jest stosować metodę redukcyjną Zygmunta Freuda(twórca psychoanalizy) do analizy dzieła literackiego.

Źle jest myśleć według Junga, że psychika autora jest kluczowym(najważniejszym) elementem dzieła literackiego. Jung porównuje psychikę autora do gleby a dzieło literackie do rośliny. Mimo, że roślina wyrasta z gleby jest ona czymś autonomicznym jest odrębnym organizmem. Psychika autora ma wpływ na kształt dzieła literackiego, ale jej analiza nie może przysłonić wartości estetycznych dzieła literackiego. Źle jest traktować pisarza jako przypadek kliniczny(jako pacjenta chorego psychicznie a myślenie Freuda[metoda redukcyjna] powstało właśnie dla takich pacjentów)

Na czym polega metoda redukcyjna Zygmunta Freuda? Redukuje się złą psychikę pacjenta i stara wytworzyć dobrą psychikę, żeby pacjent mógł się dobrze przystosować( żeby mu się dobrze żyło wśród ludzi). Freud zauważył, że każdy człowiek ma pragnienia, które tłumi z przyczyn moralnych. Człowiek ma pragnienie, ale ponieważ myśli, że to jego pragnienie jest złe, wypiera to pragnienie człowiek ze świadomości do nieświadomości. Na przykład ma człowiek pragnienie seksualne, ale ponieważ ktoś mu powiedział( na przykład rodzice), że seks jest zły, człowiek tłumi swoje pragnienie seksualne i usuwa je ze świadomości do nieświadomości. Te pragnienia wcale nie muszą dotyczyć sfery seksu. Stłumione treści są zazwyczaj treściami negatywnymi, ponieważ muszą one wejść w konflikt z moralnością, żeby je człowiek stłumił. Mogą to być jakieś treści kryminalne( na przykład chęć zabicia kogoś). I te stłumione treści usunięte ze świadomości do nieświadomości według Freuda są przyczynami nerwic. Gdzie według Freuda można się dowiedzieć jakie treści są tłumione przez danego pacjenta? Analizując jego fantazje i sny. Stłumione treści według Zygmunta Freuda tworzą tak zwane tło nieświadomości i występują pod postacią symboli w snach i fantazjach pacjenta. Czyli analizując sny i fantazje człowieka i znając symbolikę snów i fantazji można dowiedzieć się o tłumionych treściach a potem je usunąć( poprzez uświadomienie ich pacjentowi) i zlikwidować przyczyny nerwicy. Dla przykładu podaje Jung, że jaskinia symbolizuje macicę w marzeniach sennych i fantazjach pacjenta. Jung też zwraca uwagę, że Zygmunt Freud, źle zastosował pojęcia symbolu( symbol to pojęcie stosowane według Junga w celu nazwania czegoś co nazwy nie posiada). Gdyby stosować metodę redukcyjną Freuda do interpertacji tekstu Platona o jaskini, można by dojść do przekonania że Platon tkwił w jakiś inflantylno seksualnym myśleniu. Poza tym treści występujące w snach i fantazjach człowieka według Junga nie zawsze oznaczają treści tłumione. O czym jest pierwsze dziesięć stron w rodziale rozpoczynającym się od strony 355 w tekście pod tytułem "Archetypy i Symbole" Karla Gustawa Junga? To tak napisałem jak, by ktoś się interesował psychologią, albo literaturoznawstem, albo nie wiedział, co jest przyczyną nerwic. DZiękuję.



Marcin