piątek, 9 października 2009

Październikowa wyprawa w góry

Opis podróży do Lublina








7.10.2009(środa)







Czy uczestniczyłem we Mszy Świętej w Kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny na Piasku? Tak. Kogo spotkałem przed Kościołem Najświętszej Marii Panny na Piasku? Agnieszka(koleżanka z polonistyki, specjalność nauczanie języka polskiego jako obcego) mówiła mi „cześć”. Pytałem się Marka z "DA Wawrzyny", o której godzinie jest Msza na rozpoczęcie roku akademickiego i powiedział, że o 19:30. Marek stał z jakimś innym chłopakiem. Ksiądz rektor Mieczysław (chyba Mieczysław) Maliński udzielał wywiadu telewizyjnego(ładna prezenterka telewizyjna). Widziałem Kamila z "DA Wawrzyny", który mówił mi „cześć”. Tezy z kazania jakiegoś księdza podczas Mszy na rozpoczęcie roku akademickiego: 1) Czy ksiądz, który mówił kazanie był u znajomego o imieniu Piotr na kontynencie australijskim? Tak i jego bagaż pojechał zamiast do miejscowości Sydney do Melbourne i to jest prawda. I mimo, że padał deszcz, ksiądz ten nie zmókł w Sydney, bo jadł kolację chyba w restauracji, która była zbudowana na skale(na klifie). 2) Jakie opozycje występują w przypowieści o domu zbudowanym na skale? Głupota, mądrość; posłuszeństwo woli bożej, nieposłuszeństwo woli bożej; trwałość, nietrwałość. 3) Co się stało w środę? Przyszła do księdza, który mówił kazanie siostra zakonna, żeby naprawić drzwi(fascynacja widokiem siostry zakonnej naprawiającej drzwi, to jest też paradoks: kobieta wykonuje prace właściwe dla mężczyzny). Zadzwonił telefon podczas naprawy drzwi i poproszona księdza, który mówił kazanie, o powiedzenie kazania na Mszy Świętej na rozpoczęcie roku akademickiego w kościele Najświętszej Marii Panny na Piasku i się zgodził. 4) Co się działo później? Ksiądz włączył Internet i przeglądał portale młodzieżowe. Jaka jest według księdza, który mówił kazanie tematyka większości portali młodzieżowych? A) Jak poprawić swoje samopoczucie? B) Zagadnienia seksu.(intymne) C) Informacje o wydarzeniach kulturowych. 5) Źle jest podejmować ważne życiowe decyzje w momencie trudności. Kiedy człowiekowi dzieje się, źle, źle jest podejmować ważne życiowe decyzje. 6) Dobrze jest współpracować z Bogiem. Budować dom na skale. O której godzinie wyjechał ze stanowiska trzeciego na Dworcu Centralnym we Wrocławiu autobusem PKS jadący do miejscowości o nazwie Hrubieszów, przez Lublin? 21:30. Ile kosztował bilet z dworca PKS Wrocław Centralny do Dworca PKS w Lublinie? 62 złote. Gdzie siedziałem w autobusie? Na przedostatnim siedzeniu. Koło mnie siedział człowiek, który pracował chyba jako rolnik i miał córkę o imieniu Anna, która chodziła do szkoły w Ostrowcu Świętokrzyskim(chyba, jeśli dobrze pamiętam, nie rozmawiałem z nim, ale słyszałem o czym rozmawiał ze znajomym). Czy spałem w autokarze, czy nie spałem? Spałem i pamiętam, że mężczyzna, który za mną siedział często kaszlał a kobieta siedząca przede mną położyła się na dwóch siedzeniach i spała i to jest prawda(blondynka).







8.10.2009(czwartek)







O której godzinie przyjechałem autokarem do miejscowości o nazwie Lublin? Po szóstej. Pamiętam, że przez jakiś czas szukałem ulicy o nazwie Aleja Tysiąclecia, potem poszedłem wzdłuż Alei Tysiąclecia w stronę ulicy Lubartowskiej, minąłem przystanek autobusowy i chyba plac targowy po prawej. Po lewej stronie Alei Tysiąclecia zobaczyłem jakiś pałac i postanowiłem go sfotografować. Przez jakiś czas robiłem zdjęcia pałacu. Nie jest tak, że ten pałac zrobił na mnie złe, czy negatywne wrażenie, tylko dobre wrażenie zrobił na mnie ten pałac(podobał mi się: szare mury, drewniana brama, wierze, na murach, na górze miał takie schodki, jak w niektórych średniowiecznych budowlach obronnych, był umieszczony na wzgórzu, na wzgórze, na którym był umieszczony pałac, trzeba było wchodzić po schodach). Będąc na wzgórzu, na którym znajdował się pałac w centrum Lublina, fotografowałem panoramę miasta Lublina. Podobało mi się stare miasto w Lublinie. Lublin to nie nędzne miasto, tylko ładne(szczególnie o szóstej rano, przy błękitnym niebie, słońcu, lekkich białych obłokach na niebie). Są na świecie osoby, które skarżą się na depresje i naprawdę takie są, bo znam takie osoby. Jaka jest moja rada dla takich osób? Niech wezmą mapę, znajdą jakieś miejsce, którego nigdy nie odwiedzały(najlepiej jak to miejsce jest położone, gdzieś daleko, ale może być gdzieś blisko od biedy). Niech wsiądą takie osoby z depresją w jakich środek transportu(najlepiej pociąg, bo człowiek podróżuje blisko innych podróżnych, ale może być też autokar), i niech wyruszą w podróż(rower też jest dobry do podróżowania). Podróż to jest taki stan, który zmusza człowieka do wejścia w interakcje z drugim człowiekiem i to jest prawda. Dlatego ja lubię podróżować. Poza tym źle jest jeśli, ktoś długo przebywa w jednym miejscu i ciągle z tymi samymi ludźmi, albo jeszcze gorzej w ogóle bez ludzi, człowiek potrzebuje zmiany otoczenia. Potrzebuje patrzenia na rzeczy nowe. Świat jest ciekawy, tylko trzeba mieć odwagę wyruszyć w drogę. Piękne widoki same do człowieka nie przyjdą, to człowiek musi wyruszyć, żeby je zobaczyć. To piszę do ludzi, którzy skarżą się na depresja, bo są tacy. Trzeba poznawać nowych ludzi. Warto podjąć to ryzyko i wejść w interakcje z drugim człowiekiem. Tak. Ja myślę, że leczenie takich chorób jak depresja lekami chemicznymi nie do końca jest dobre. To jest bardziej usuwanie skutków a nie przyczyny choroby i zatruwanie organizmu. Nie jestem ekspertem od depresji i mogę się mylić, ale takie jest moje zdanie. Dobrze jest się otworzyć na drugiego człowieka, choć nie zawsze relacje z innymi są łatwe, czasem w relacjach z innymi ludźmi trzeba się napracować. Moim zdaniem warto wchodzić w relacje i warto podróżować.



Ale wracam do opowieści…



Zrobiwszy zdjęcia starówki w Lublinie udałem się w stronę ulicy Lubartowskiej. Szybko znalazłem ulicę Lubartowską. Idąc ciągle robiłem zdjęcia. Ulicą Lubartowską doszedłem do ulicy Szewskiej. Potem jeszcze szedłem ulicą, której nazwy nie pamiętam. Czy miałem trudności z odnalezieniem szpital klinicznego w miejscowości o nazwie Lublin? Nie. Przy jakiej ulicy mieści się Zakład Protetyki Stomatologicznej z Pracownią Zaburzeń Narządów Żucia? Karmelicka siedem. Pracownia Zaburzeń Czynności Narządów żucia mieściła się na pierwszym piętrze. Pamiętam, że gdy przyszedłem tam pierwszy raz to zobaczyłem napis, że nie można wchodzić na oddział, bez foliowych ochraniaczy na buty i poszedłem kupić foliowe ochraniacze na buty i się okazało, że automat, który służy do sprzedawania foliowy ochraniaczy na buty jest zamknięty na kłódkę i naprawdę się tak okazało(przypomniałem sobie, że ostatnio w telewizji coś mówili, że foliowe ochraniacze na buty w szpitalach są złe, bo przenoszą się na nich bakterie i pomyślałem, że dlatego ten automat był zamknięty). Czy ucieszyłem się, że udało mi się od razu odnaleźć Katedrę Protetyki w Lublinie z Pracownią Zaburzeń Narządów Żucia? Tak i pomyślałem, że jeszcze mam trochę czasu i mogę porobić zdjęcia w centrum Lublina. Opuściłem budynek Katedry Protetyki(wysoki budynek z napisem „Stomatologia”, czy jakoś tak) i poszedłem robić zdjęcia w Centrum Lublina. Pamiętam, że pierwszy raz w życiu w Lublinie zobaczyłem pojazd o nazwie trolejbus i udało mi się zrobić mu zdjęcie. Pamiętam dziewczynę, która rozdawała ulotki i podeszła do mnie i chciała mi dać ulotkę, ale ja od niej nie wziąłem ulotki i to jest prawda. Na którą godzinę byłem zarejestrowany na wizytę lekarską w Katedrze Protetyki? Na ósmą trzydzieści. Pamiętam, że jak siedziałem i czekałem na tą godzinę, przyszli studenci Stomatologii na zajęcia i rozmawiali koło mnie. Jedna studentka usiadła koło mnie i czytała gazetę. Myślałem, żeby z nią porozmawiać, ale bolała mnie szczęką i zrezygnowałem. O godzinie ósmej trzydzieści wszedłem do Ambulatorium i powiedziałem pielęgniarce, że jestem zarejestrowany na godzinę ósmą trzydzieści, do specjalisty od stawu skroniowo – żuchwowego i pielęgniarka kazała mi pójść do rejestracji i wpłacić pięćdziesiąt złotych na protetykę i wrócić do niej. Pielęgniarka w rejestracji założyła mi kartę pacjenta i dała pokwitowanie wpłacenie pięćdziesięciu złotych na Katedrę Protetyki(chciała ode mnie dowód osobisty i legitymację ubezpieczeniową. Dowód jej dałem, legitymacji nie miałem przy sobie a ona powiedział, że to nic, że nie mam legitymacji ubezpieczeniowej przy sobie) . Po wpłaceniu pieniędzy na Zakład Protetyki wróciłem na pierwsze piętro(rejestracja była na parterze) i dałem potwierdzenie wpłacenia na Katedrę Protetyki pielęgniarce, która kazała mi czekać. Około godziny dziewiątej stażysta Kamil poprosił mnie do jednego z wielu gabinetów, w których mieściły się łóżka dentystyczne. Jak wyglądała wizyta u specjalisty od stawu Skroniowo – Żuchwowego? Najpierw stażysta Kamil(brązowy kolor oczu) zadawał mi pytania. Jakie pytania zadawał mi stażysta Kamil? Czy zaciskam zęby? Powiedziałem tak. Czy mam łzawienie oczu? Powiedziałem nie mam, ale potem pomyślałem, że czasem mam. Czy mam szumy w uszach? Powiedziałem, że mam. Czy mam zaburzenia wzroku? Powiedziałem, że nie mam, ale potem pomyślałem, że czasem mam mgłę przed oczami, ale to chyba od czytania i komputera Czy podczas ruszania szczęką pojawiają się bóle? Powiedziałem, że tak. Powiedziałem, że jak ruszam szczęką to mi strzela. I że mam uczucie ciepła w skroniach i bule w szczęce i że od trzech lat leczę się laryngologicznie i laryngolodzy mówią, że mam dobry słuch a ja ciągle słyszę jakbym miał garnek założony na głowie i mi się uszy zatykają. Potem stażysta Kamil(do którego przyszedł kolega i pytał go: czy w to wchodzi? Nie wiem o co chodziło) robił mi pomiary szczęki i zębów linijką, potem robił mi atramentem odciski zębów przy zetknięciu słabym, średnim i mocnym. Powiedziałem, że mam wadę zgryzu. Potem przyszedł lekarz i powiedział „dzień dobry” i przez jakiś czas mówił, że mam się na niego patrzeć, bo on mi chce pokazać w jakiej pozycji mam utrzymywać szczękę. To ja do niego powiedziałem, żeby mi wytłumaczył słowami a on, że tego nie potrafi wytłumaczyć i że mam na niego patrzeć. To ja pomyślałem, że musi być jakiś głupek, jak jest lekarzem nie umie mi słowami wytłumaczyć w jakiej pozycji mam trzymać szczękę i mówię, że ja słucham z zamkniętymi oczami, bo mi się tak lepiej słucha. A on nic. To ja patrzę na niego i widzę, że ma lekką bródkę i sobie zapamiętałem, że to lekarz był nie bez brody, tylko z brodą, ale lekką. To on wreszcie zaczął mówić, że mam trzymać szczękę w pozycji rozluźnionej i nie wykonywać bocznych ruchów szczęką. Powiedział, że lepiej będzie jak będę się leczył nie w Lublinie, tylko we Wrocławiu w Zakładzie Zaburzeń Narządów Żucia i ja powiedziałem, że rozumiem. Kazał mi po dwóch miesiącach rozluźniania szczęki zadzwonić do nich i powiedzieć jak z moją szczęka i kazał stażyście Kamilowi dać mi numer telefonu do Katedry Protetyki, to ja powiedziałem, że mam ich numer telefonu, bo naprawdę mam(lekarz miał niebieski oczy). Zapytałem się lekarza z niebieskimi oczami i lekką bródką. Czy teraz kiedy mam problemy ze stawem Skroniowo – Żuchwowym mogę sobie prostować wadę zgryzu. A on, żebym trochę odczekał, aż mi przejdą te problemy ze stawem i wyprostował sobie wadę zgryzu. Pamiętam, że stażysta Kamil, też mówił podczas wykonywania pomiarów mojej szczęki, że u mnie ważne jest wyprostowanie wady zgryzu. Ja pomyślałem, że takie prostowanie kosztuje około dwóch tysięcy złotych jak nie więcej i że będę musiał chyba rzucić studia i iść do pracy, żeby sobie wyprostować zęby, bo jak nie to ciągle będę miał problemy z tym stawem i mi się na końcu ten staw rozleci i będzie źle. Pamiętam, że lekarz mnie pytał czym się zajmuje, to ja mu wyrecytowałem, że „Uniwersytet Wrocławski, Filologia Polska, rok piąty(chociaż jeszcze muszę zdać dwa egzaminy z czwartego roku), specjalność krytyka literacka.” Powiedziałem dziękuję i poszedłem.



Pamiętam, że przez jakiś czas szedłem przed siebie, myśląc o wizycie u specjalisty od stawu Skroniowo – Żuchwowego. Potem znalazłem ulicę Unii Lubelskiej i jeszcze jakąś ulicą(Zamoyską chyba), której nazwy nie pamiętam i poszedłem do ulicy Dworcowej. Pamiętam, że po drodze na dworzec PKP robiłem zdjęcia i jakiś facet się do mnie przyczepił i wydawał jakieś odgłosy w moją stronę, ale go zlekceważyłem i poszedłem w swoją stronę a on w swoją. Podobał mi się Dworzec PKP w Lublinie. Co mi się podobało na Dworca PKP w Lublinie? Dobry budynek. Czystość dworca. Na dworcu można oglądać wystawę jakiś fotografii. Ile kosztował bilet normalny z Dworca PKP Lublin do Dworca Warszawa Wschodnia? 36 złoty. O której godzinie wyjechał pociąg pospieszny z Dworca PKP Lublin do Dworca Warszawa Wschodnia? O godzinie 12:15. Pamiętam, że robiłem zdjęcia w okolicy Dworca w Lublinie i siedziałem na ławce i bolała mnie szczęką i zapytałem pracownika kolei: „Czy ten pociąg jedzie do Warszawy Wschodniej” i powiedział, że „nie wie, ale doradził, żebym zapytał kierownika pociągu, bo zaraz będzie szedł”. Wsiadłem do pociągu stojącego przy peronie pierwszym i o godzinie 12:15 wyjechałem z Dworca PKP Lublin. W przedziale pociągu do Warszaw Wschodniej czytałem książkę pod tytułem „Hańba” Coetzee. Nie pamięta, czy ktoś ze mną siedział w przedziale, czy nie. Jednak pamiętam w przedziale w pociągu do Warszawy siedzieli ze mną dwaj mężczyźni(ojciec – niebieskie oczu i syn - niebieskie oczy. Chyba. Nie pamiętam o czym rozmawiali, ale możliwe, że o jakiś osiągnięciach technicznych i syn czytał coś). Pamiętam, że wysiadłem na stacji Warszawa Wschodnia około godziny 14:35 i poszedłem kupić bilet na pociąg odjeżdżający ze stacji Warszawa Wschodnia o godzinie 15:38(Inter Reggio) do Wrocławia Głównego. Robiłem zdjęcia okolic Dworca Warszawa Wschodnia. Pamiętam zgrabną wysoką dziewczynę(blondynkę), która mówiła o mnie „dziwny facet”( bo ja robiłem zdjęcia dworca PKP) i która szła z koleżanką przede mną przez jakiś czas. Pamiętam, że w Warszawie Wschodniej bolała mnie szczęka. Ile kosztował bilet z dworca Warszawa Wschodnia do dworca Wrocław Główny, na pociąg IR odjeżdżający o godzinie 15:38 z peronu trzeciego(tor czwarty)? 42 złote i to jest prawda. Odjeżdżając patrzyłem na Warszawę. Najpierw dojechaliśmy do Dworca Warszawa Centralna( Dworzec podziemny), potem do Dworca Warszawa Zachodnia. Co jest złe w pociągu IR, który wyjeżdża do Wrocławia Głównego z Dworca Warszawa Wschodnia o godzinie 15:38? Pociąg ten dojeżdża do Wrocławia Głównego o godzinie 22:30(jedzie siedem godzin i to nie jest krótko, tylko bardzo długo). Pociąg ten to był zwykły pociąg bez przedziałów z niewygodnymi siedzeniami. Po jakimś czasie nie mogłem usiedzieć na tyłku. Co robiłem w pociągu? Czytałem Hańbę Coetzee(moim zdaniem to jest książka, która postuluje, żeby mężczyzna nie patrzył na kobiety, tylko jako na obiekt seksualny, ale żeby oprócz myślenia o kobietach jako o obiektach seksualnych, spojrzał też na wnętrze kobiety i nie tylko kobiety, ale każdego człowieka. Źle jest oceniać człowieka wyłącznie pod względem wyglądu, pomijając wnętrze człowieka. Moim zdaniem o tym jest ta książka.). Kto siedział koło mnie w pociągu do Wrocławia? Pierwotnie dwie kobiety(młoda zielonooka i starsza zielonooka), które wysiadły w Żyrardowie. Była też szczupła zielonooka, która przez jakiś czas leżała z zamkniętymi oczami. Był też mężczyzna w sztruksowym garniturze z walizką zamykaną na szyfr, który usiadł koło mnie i nie mógł się zmieścić i poprosił, żebym usiadł jakoś inaczej, bo jego nogi się nie mieściły i ja powiedziałem, że spróbuję i skurczyłem nogi a on się przesiadł koło tej szczupłej dziewczyny, która przez jakiś czas leżała naprzeciwko mnie z zamkniętymi oczami i powiedział, że nie usiadł koło niej pierwotnie, bo nie chciał jej krępować i potem wyszedł na chwilę i jak wrócił, to mu ta szczupłą dziewczyna powiedziała, że tu ktoś siedzi chyba, mimo, że nikt koło niej wtedy nie siedział(skłamała). Potem przysiadła się do nas jakaś para(on był dwa lata starszy od niej i rozmawiali o kulturze), potem usiedli gdzie indziej. Szczupła dziewczyna, która okłamała faceta w sztruksowym garniturze wysiadła. Facet w garniturze sztruksowym, z walizką zamykaną na szyfr przesiadł się i miałem cztery miejsca tylko dla siebie, mogłem się położyć i odpocząć. Około godziny 22:10 wysiadłem na stacji Wrocław Mikołajów. Pamiętam widok konduktorów wyglądających przez otwarte drzwi odjeżdżającego pociągu. Wyglądali dobrze w swoich granatowych uniformach. Było ciemno a ja wróciłem do swojego miasta o nazwie Wrocław. Jeden z konduktorów chyba patrzył na mnie jak szedłem w stronę schodów na Dworcu.







mk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz