piątek, 30 kwietnia 2010

Wiersz

TY
pamiętaj
Nie jesteś sam
Wokoło są
LUDZIE
Musisz łamać kry
Musisz budować mosty
Wierzyć



Są chorzy, bez nadziei
Opuszczeni
Wyśmiewani, wyszydzani
starsi
Nie rozumiani przez drugich
Człowiek potrzebuje relacji
Każdy i każda ma to wpisane
Potrzebusz relacji
Jeśli chcesz, żeby ktoś Ci pomógł
Pomagaj
I miej otwarty umysł



Dziękuję



Marcin

Marcin (19:56)







Pieśni Maldorora




Wstałem dzisiaj około ósmej i dziesiątek różańca, gimnastyka, szerokie wymawianie samogłosek. Pojechałem do Zakładu Narodowego Imienia Ossolińskich i to jest prawda. Trochę jakoś nędzie się dzisiaj czuje. Czytałem "Pieśni Maldorora" autorstwa Lautreamonta. dziesięć stron(od strony 92 do strony 101). Co tam się dzieje na tych stronach? Jakie są moje wrażenia z lektury tekstu? "Do mnie, wszystko jedno kim jesteś, przestępcą, który po dokonaniu zbrodni nie zatroszczył się o umycie mydłem prawej ręki i którego łatwo rozpoznać obejrzawszy tę rękę, bratem, który stracił siostrę, ... zdetronizowanym monarchą..." (str 92). Tu osoba mówiąca w tekście(czyli bohater Maldoror z tego co się zdażyłem zorientować i co sugeruje tytuł) mówi o sobie jako o kimś kto jest w stanie każdego wysłuchać, nawet najgorszego zbrodniarza i człowiek, który przeszedł cierpienie. On jest w stanie wysłuchać. "Piękna to rzecz kontemplować ruiny miasta, ale jeszcze piękniejsza kontemplować ruiny ludzkie"(strona 92) - Tu osoba mówiąca w tekście pokazuje, że lubi obcować z ludźmi, którzy coś w życiu przegrali(ruiny ludzkie), takie beznadziejne przypadki. Na stronie 93 jest opis brata pijawki a potem opis ropuchy, która była zwykłą ropuchą a przy Maldororze nauczyła się mówić i zaczęła myśleć(szczegółowy opis ropuchy. Widać, że autor musiał przyglądać się tym zwierzętom) . Ropucha ma pretensje do Maldorora. Pyta dlaczego Maldoror szydzi z ludzi. Na początku Pieśni Drugiej autor mówi o czym jest Pieść Pierwsza(mówi wprost):"...to mianowicie, że odkąd człowiek ze swoją twarzą ropuchy sam już siebie nie poznaje i miewa napady wściekłości, które go upodabniają do dzikich zwierząt. Nie jego to wina. Zawsze był przekonany opuszczając powieki pod rozedą skromności, że składa się przeważnie z dobra i bardzo nie wielkiej porcji zła. Niespodziewanie pouczyłem go, wyciągając na światło dzienne jego serce i matactwa, że wprost przeciwnie jest w nim tylko zło i bardzo niewiele ilości dobra , któreg0 ulatnianie się usiłuje powstrzymać prawo "(str 96)". Człowiek jest zły z natury według Lautreamonta. On uważa, że człowiek ma wiekszą skłonność do złego, niż do dobrego. (i o tym chyba jest ten tekst, ale nie chce oceniać po trzydziestu stronach). Jakie są zarzuty osoby mówiącej w tekście przeciw Bogu? Dopuszcza do śmierci młodych ludzi, pozwala na śmierć kobiet i dzieci, nie chce wyjawić ludziom tajemnicy istnienia, dał człowiekowi mniejszą inteligencję od siebie , bo nie chce żeby człowiek był mu równy, pozwala na cierpienie fizyczne i duchowe ludzi( tu mamy taki motyw jak w Wielkiej Improwizacji Mickiewicza - motyw wadzenia się z Bogiem, wyzywanie Boga na pojedynek). Maldoror( osoba mówiąca w tekście) uważa siebie za potężnego niczym Bóg. On uważa, ze Bóg mu się przcieciwstawia. Nie chce, żeby pisał swojej teksty. Tu jest taka sytuacja. Utwór jest tak stylizowany, że autorem tekstu, ma być nie Lautreamont, tylko Maldoror. Jak to czytam to mam takie wrażenie, że autor utożsamia się z bohaterem Maldororem(ale mogę się mylić. To isę jao.s nazywa bohater jest porte parole autora, czy odwrotnie nie pamiętam bo miałem to zagdnienie w liceum przy Konopnickiej chyba) . Są też szczegóły dotyczące dokonywania różnych zbrodni i ma się wrażenie, że osoba mówiąca w tekście to ktoś, kto zna się na zbrodni(nie jeden raz dokonywał jakiejś zbrodni). Jakie sa mojej wrażenia z lektury "Pieśni Maldorora" Lautreamonta, które czytam na zaliczenie przedmiotu o nazwie Style Krytyczne? Ciężko mi się czyta, bo mam sztywność szczęki.

Byłem dzisiaj zobaczyć, do której godziny jest czynna biblioteka w Katedrze Protetyki(od poniedziałku do piątku do godziny 14:30). Chce się zapoznać z zagadnieniem Zaburzen Narządów Żucia, pójdę tam w poniedziałek. Pan w Ossolineum zapamiętał numer stolika w czytelni, przy którym siedzę(trzydzieści jeden) i to jest prawda. W życiu trzeba zwracać uwagę na szczegóły, bo inaczej życie jest nieciekawe. Raczej nędznie się dzisiaj czuję. Mam lekkie klikanie w stawie przy otwieraniu buzi i ciężko mi się przez nos oddycha. Widziałem dzisiaj w Internecie rowery firmy Merida( już za 1000 zł a nawet 899zł można kupić rower górski firmy Merrida) i to jest prawda. Pytałem dzisiaj brata co u niego słychać i mówił, że nic. Pytałem, czy narysował już pracę magisterską, to mówił, że nie i naprawdę tak mówił. Teraz siedzę i piszę ten tekst i przez okno słyszę jak jakaś kobieta kaszle na balkonie na całe osiedle( strasznie głośny kaszel). Dobrze by było gdybym miał rower. Tej mojej ramy raczej się nie da pospawać, bo ona się wygięła(trzeba przyznać, że ja mam taki siłowy styl jazdy na rowerze, mocno pedałuje, bo jestem mocny w nogach i muszę mieć wytrzymały rower). Jutro może pojadę o Biblioteki Akademii Medycznej przy ulicy Parkowej zapoznać sie z zagadnieniem Zaburzeń Narządów Żucia. Kolega, którego poznałem(student Łukasz) w Zakładzie Zaburzen Narządów Żucia, przysłał mi przy pomocy maile'a tytuły i autorów dwóch podręczników: jeden do ortodoncji a drugi do zagadnienia zaburzeń narządów żucia i to jest prawda. Dziękuję.



Marcin

Marcin (19:35)

czwartek, 29 kwietnia 2010

Media

Wstałem około ósmej. Byłem w Zakładzie Narodowym Imienia Ossolińskich. Czytałem "Pieśni Maldorora" Lautreamonta. Co się dzieje w "Pieśniach Maldorora" pomiędzy stroną 86 a 92? Rozmowa z grabarzem na cmentarzu. Grabarz, który płacze z powodu cierpienia. Teza, że cierpienie jest wpisane w życie człowieka. Cierpienie sprawia, że człowiek staje się lepszy. Nie ma życia bez cierpienia. Opis sytuacji w rodzinie. Rodzina składała się z trzech osób: ojciec, matka, syn. Syn nazywał się Edward. Matka była pobożna i zachęcała do modlitwy(matka przekazała mu wiarę w Boga). Syn i matka umierają. Ojciec buntuje się przeciw Bogu(chyba). Tekst ma charakter chaotycznych wspomnień i dialogów. Obok siebie występują fragmenty dialogów z różnych sutuacji. Taka mozoika wspomnień w formie dialogów różnych osób. Apostrofa do pchły(pchła jako zwierze wyposażone w ssawki służące do picia krwi - obraz przyrody okrutnej i krwiożerczej w tekście Lautreamonta).
Jakieś fragmenty fantazji:"będziesz się kąpał z małymi dziewczynkami, które będą cię obejmowały. Po kąpieli uplotą Ci wianki z róż, goździków. Będą miały przezroczyste skrzydła motyla i długie faliste włosy..." - jakaś fantastyka. Obrazy nierealne, nierzeczywiste, nadprzyrodzone. Nie mogłem długo czytać dzisiaj w Zakładzie Narodowym Imienia Ossolińskich tekstu pod tytułem "Pieśni Maldorora", bo byłem umówiony na godzinę 14:00 do dentysty. Jakie ząb miałem leczone? prawą, górną szóstkę. Student Filip i jego dziewczyna Karolina(Jako asystentka) i to jest prawda. Zakład Stomatologii Zachowawczej. Przekonałem się do stosowania znieczuleń podczas borowania zębów i naprawdę się przekonałem, bo wcześniej nie byłem przekonany. Niebo dzisiaj było dobre i to jest prawda. Co ja myślę na temat wiadomości przekazywanych przez media? Nie są to dobre wiadomosci, tylko dużo jest wiadomości złych. Są ludzie, którzy swoje myślenie o świecie opierają wyłącznie na tym co podają media. Ja myśle, że taki obraz będzie zafałszowany. W dzisiajszych mediach jest przewaga wiadomości negatywnych(nie we wszystkich mediach) i to jest prawda. Dziękuję



Marcin

Marcin (19:56)

środa, 28 kwietnia 2010

Looking for a job(nie wiem czy dobrze napisałem)

Dzisiaj dzwoniłem do dwóch myjni ręcznych i do człowieka, który dawał prącę przy sprzątaniu w sklepie przy ulicy Karkonoskiej we Wrocławiu. Wszystkie trzy oferty pracy były nieaktualne. Wniosek: Jeśli szukasz pracy przy pomocy dodatku do "Gazety Wyborczej" o nazwie "Gazeta Praca" dzwoń w sprawie pracy od razu w poniedziałek, a nie po dwóch dniach w środę(dzisiaj jest środa). Bo oferty szybko się dezaktualizują(ludzie szybko reagują, jest wśród społeczności miasta Wrocławia duże zapotrzebowanie na pracę)i to jest prawda. Mogę jeszcze dzwonić do kilku restauracji, które potrzebują pomoc kuchennej i to jest prawda.






Postanowiłem dać takie ogłoszenie:



Jestem studentem piątego roku Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Przyjmę zlecenia na zredagowanie różnych tekstów(na przykład podań do różnych instytucji lub inny tekstów użytkowych i nie tylko). Zlecenia proszę przysyłać na mój adres mailowy( do zlecenia proszę dołączyć pełny opis, żebym miał jak najwięcej informacji na temat jak dany teskt ma wyglądać) : mrcnkzk@onet.eu. Cenę ustalam z każdym indywidualnie, po zapoznaniu się ze zleceniem. Dziękuję.



Marcin

Marcin (14:47)

wtorek, 27 kwietnia 2010

Wnioski o dofinansowanie leczenia

Sporządziłem dwa dokumenty: 1)Wniosek o dofinansowanie leczenia wady zgryzu aparatem stałym do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ulicy Strzegomskiej 6;2) Wniosek o dofinansowanie leczenia wady zgryzu aparatem stałym do Komisji Socjalnej Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie wiem jaką kwotę wpisać na wnioskach. Wysłałem pytanie(przy pomocy poczty internetowej) do dwóch ortodontów: Jak jest cena całości leczenia aparatem stałym(razem z wizytami), bez leczenia chirurgicznego w moim przypadku? Czekam na odpowiedź. I czekam. Przeglądałem dzisiaj dodatek do "Gazety Wyborczej" o nazwie "Gazeta Praca". Czy są oferty pracy na terenie miasta Wrocławia? jest trochę ofert pracy w kuchni, oferty pracy na produkcji, jest praca przy sprzątniu w sklepie na Bielanach. Często szukają przedstawicieli handlowych, sprzedawców, pracowników działu obsługi klienta, informatyków i programistów stron internetowych, inżynierów na budowy i pracowników na budowy, księgowych, lekarzy, prawników, mechaników, kierowców i kucharzy. Trafiłem też na taką stronę internetową: http://www.pracabiurowa.jasky.pl/pracabiurowa/. Nie wiem dlaczego pracując w tej firmie koniecznie trzeba mieć konto w Deutsche Banku. Nie podoba mi się podpunkt piąty w dziale "Jak rozpocząć?" - " Po złożeniu wniosku nie można cofnąć zlecenia". Przecież taka osoba, która zdecyduje się na zatrudnienie w tej firmie, przyjmuje zlecenie w ciemno. Może być tak, że na przykład zlecenie wyda się takiej osobie zbyt trudne i bedzie chciała zrezygnować ze zlecenia, albo nie bedzie jej dopowiadało. Wysłałem do niech maile'a, żeby mi to wyjaśnili. Wstałem o godzinie szóstej trzydzieści. Byłem biegać na stadionie przy ulicy Lotniczej. Gimnastyka. Ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Wracając ze stadionu przy ulicy Lotniczej kupiłem chleb z Mamuta za 3 zł i 30 groszy. Żaden z himalaistów, którzy znali Bukriejewa nie odpowiedział mi. Dzisiaj polska himalaistka Kinga Baranowska, urodzona w roku 1975 w miejscowości Wejherów stanęła na szczycie o nazwie Annapurna(8091metrów nad poziomem morza). Piotr Pustelnik też osiagnał wierzchowłek i zdobył Koronę Himalajów. (tak piszą na stronie http://www.kingabaranowska.com/expeditions/expeditions.html). Dzisiaj koronę Himalajów zdobyła pierwsza kobieta: Koreanka Oh En-Sun. Jak wchodzili to nie było małego wiatru, tylko duży.
Dziękuję



Marcin

Marcin (18:50)

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Narodowy Fundusz Zdrowia

Nie stać mnie na leczenie ortodontyczne mojej wady zgryzu i to jest prawda. Napisałem do Dolnośląskiego Odziału Narododwego Funduszu Zdrowia pytanie: czy istnieje możliwość pokrycia kosztów leczenia mojej wady zgryzu przez instytucję o nazwie Narodowy Fundusz Zdrowia? Pani Elżbieta(rzecznik praw pacjenta chyba, bo pisałem maila do rzecznika praw pacjenta) odpisała mi, że operację na żuchwę mogę mieć refudnowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia, że operacje takie są wykonywane na Narodowy Fundusz Zdrowia w klinikach chirurgii szczękowo-twarzowej w szpitalach: przy ulicy Borowskiej i w szpitalu Wojskowym przy ulicy Weigla. Ale, że leczenie aparatem stałym muszę sfinansować sobie sam. Mogę też według Pani Elżbiety zwrócić się o pomoc do takich instytucji jak: Komisja Socjalna Uniwersytetu Wrocławskiego, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, zakłady pracy rodziców i poprosić o dofinansowanie leczenia ortodontycznego aparatem stałym. I to jest prawda. Co ja dzisiaj robiłem? Wstałem późno bo około godziny 7:30. Trochę mi się nie chciało wstać. Napisałem wiadomość mailową do Dolnośląskiego Odziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Napisałem wiadomość do firmy Orthosmile(klinika ortodontyczna) z pytaniem: ile u nich kosztuje samo leczenie aparatem stałym, bez operacji chirurgicznej? Próbowałem zainstalować program natywirusowy, bo skończył mi się okres działania trzydziestodniowego , darmowego programu o nazwie Kaspersy Anti-Virus. Zainstalowałem Avast(darmowy program internetowy). Chciałem zainstalować Kasperskiego( Internet Seciurity), ale miałem błędy przy isntalacji. Jadłem obiad. Gimnastykowałem się. Robiłem dwa razy ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Koledzy Tomek i SZymon przy pomocy komunikatora gg pomagali mi zainstalować program o nazwie Kasperski. Zainstalowałem Avast, który według kolegi Tomka jest średni(on wie, bo jest informatykiem). Muszę wiedzieć jaka jest szacunkowa cena samego leczenia aparatem stałym, żeby napisać wniosek o zapomogę. Kupiłem sobie "Gazetę Wyborczą" z dodatkiem "Gazeta Praca" i przeglądałem ogłoszenia o pracy(kupiłem w kiosku na pętli Kozanów). Raczej nędznie się czuję. Nie byłem biegać a powinienem, bo źle jest cały czas siedzieć przy komputerze. Człowiek potrzebuje ruchu. Dziękuję.


Marcin

Marcin (21:48)

niedziela, 25 kwietnia 2010

Akademicka Pielgrzymika na Jasną Górę

Byłem wczoraj na 74 Akademickiej Pielgrzymce na Jasną Górę. O godzinie 4:25 wyjechałem autobusem linii 245(linia nocna) w stronę Galerii Dominikańskiej. O godzinie 5:30 wyjechaliśmy pięcioma autokarami spod Duszpsterstwa. Pamiętam, że wpłaciłem 20zł Merlenie, powiedziała mi, ze jestem wpisnany do autobusu numer "pięć", wcześniej rozmawiałem z Markiem. W autobusie dostałem tekst godzinek od Kamila. Hasło Pielgrzymki brzmiało: " Kochać nie zawsze znaczy to samo" . To była pielgrzymka 74. Po przyjechaniu poszedłem przed klasztor Jasnogórski i zobaczyłem wielu strażaków( równoczesnie z Akademicką Pielgrzymką, był zjazd strażaków). Robiłem zdjęcia. O godzinie 11:30 w sali ojca Augustyna Kordeckiego(to ten od obrony Jasnej Góry w 1655 jeśli dobrze pamiętam. "Potop szwecki") byłem na prelekcji pod tytułem" Małżeństwo nie jest dla tchórzy". Prowadził mężczyna( a nie kobieta) - Sylwester Laskowski. O czym on mówił? 1) Dobrze jest komunikować się z osobami starszymi i dowiadywać się od nich różnych rzeczy( na przykład w sprawie małżeństwa), bo oni mają doświadczenie. 2) Trzeba tak myśleć o swoim życiu, aby być szczęśliwym, nie tylko chwilowo, teraz, ale potem - na starość też. Trzeba zadać sobie pytanie, czy ta droga, którą wybrałem da mi szczęście za dziesięć, dwadzieścia lat(to jest argument za tym, żeby zakładać rodzinę). 3) Ludzie potrzebują relacji z innymi. 4) Im bliższa jest relacja, która ulegnie rozpadowi, tym człowiekowi jest trudniej. 5)Złą relację trzeba przerwać. 6) Chodzenie ze sobą jest po to, żeby się poznać. 7) Dobrze jest mieć jedną dziewczynę na stałe a nie ciągle zmieniać, bo wtedy ludzie będą traktowali taką relację poważnie(to są tezy tego pana, który wygłaszał konferencje). 8) Dobrze jest się przyznawać publicznie do swojej dziewczyny. 9) Pierwszy okres miłości - zauroczenie, to czas, kiedy przecenia się zalety obiektu swoich uczuć, a nie widzi się wad. Można ten okres dobrze wykorzystać, bo wtedy człowiek jest w stanie wszystko zrobić dla drugiej osoby(ma w sobie w związku z tym dużo energii) i można wtedy walczyć ze swoimi wadami dla tej drugiej osoby.10) Małżeństwo daje człowiekowi rozwój. 11) Ten pan, który to prowadził miał żonę o imieniu Magda, którą poznał w jakiejś grupie modlitewnej chyba i najpierw był siatkarzem a potem został gitarzystą (jeśli dobrze pamiętam). 12) W życiu trzeba się na coś zdecydować(przez jakiś czas nie wiedział, czy być siatkarzem, czy gitarzystą). Po wyjściu z konferecji spotkałem kolegę Witka, który dnia 23.04.2010 jechał z grupą ludzi z DA Wawrzyny rowerem na Jasną Górę. Pytałem, o której godzinie wczoraj przyjechali do Częstochowy. Witek powiedział, że o godzinie 21:00 przyjechali(dobrze im się jechało). Witek stał ze znajomymi. Zapamiętałem Jaśka. Potem poszedłem coś zjeść. Zjadłem kanapki, które sobie przygotowałem. W toalecie umyłem zęby i założyłem moją szynę dolną. Poszedłem robić zdjęcia na terenie miasta o nazwie Częstochowa. Była dobra pogoda. Na końcu Częstochowy poćwiczyłem głośno szerokie wymawianie samogłosek. Poszedłem zjeść obied do baru, w którym jadłem dobrą zupę podczas wakacji 2009, ale bar był zamknięty. Poszedłem zrobić zakupy w Hipermarkecie( kupiłem jogurt truskawkowy, dużą wodę "Żywiec zdrój"truskawkową i małego "sewendejsa" razem 5zł i 77 groszy. ). Pracownik ochrony nakleił mi nalepkę na plecak, dzięki czemu mogłem wejść z plecakiem na teren hipermarketu. Spotkałem diakona Macieja, który przewodniczy grupie rowerowi na Jasną Górę. Powiedział mi, że jechało im się dobrze, trochę wiało, wyjechali z Wrocławia chyba o godzinie 6:30(chyba. Nie pamiętam, czy o godzinie 6:30, czy o godzinie 7:30, ale chyba o godzinie 6:30). Diakon pytał czy idę na Mszę Świętą. O godzinie 18:30 rozpoczęła się Msza Święta. Pamiętam, że przewodniczył ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz. O czym było kazania ksiądza kardynała Stanisława Dziwisza? 1) Jakie były cechy papieża Jana Pawła II? Był wymagającym przejacielem. Wymagał od swoich przyjaciół. Mówił, że młodzi ludzie są przyszłością świata. Zależało mu na kontakcie z młodymi. Mówił im, że to oni są odpowiedzialni za kształt przyszłości. 2) Bez wiary w Boga, życie człowieka nie ma sensu(takie były jego tezy) 3) Człowiek jest wolny i może wybrać życie z Bogiem lub życie bez Boga. 4) Dobrze jest sobie pomagać 5) Dobrze jest gdy jest jedność. O godzinie 21:00 w Kaplicy Matki Bożej był Apel Jasnogórski. Po apeklu były rozważania na temat miłości. 1) Co to jest miłość? Bezinteresowny dar z siebie dla drugiego człowieka. 2) Obecnie, często źle rozumie się pojęcie miłości. 3) Papież Benedykt XVI mówił o tym, żeby nie rozdzielać dwóch rodzajów miłości: eros i agappe. Miłość początkowo ma charakter fascynacji i jest porządająca( eros) z czasem przeradza się w chęć dawania z siebie dobra dla drugiego(aggape). O godzinie 22:00 wyjechaliśmy do Wrocławia. Jak przyjechaliśmy to dostałem od Kamila jakiś medalik. Pamiętam, że o godzinie 1:45 wyjechałem autobusem linii 253 ( linia nocna) w stronę Pilczyc(o której godzinie byliśmy we Wrocławiu?). Dzisiaj spałem do gdziny 11:00. Na mojej galerii internetowej www.picasagoogle.com/mrcnkzk/ można zobaczyć trochę zdjęć/ DZiękuję.


Marcin



Marcin (17:26)

piątek, 23 kwietnia 2010

Wiersz

Może potrzeb


Człowiek zanurzony
W oceanie
potrzeb
Tonący w morzu
potrzeb
Nie możesz pozostawać
OBOJĘTNY
Wobec tego
oceanu,
Który jest wokoło

Rozejrzyj się

Marcin (20:51)







Śmierć psa i spiłowana lewa dolna piątka




Co się dzisiaj działo? Wstałem około godziny ósmej. Gimnastyka, dziesiątek różańca. Rano przyszedł do mnie mój ojciec i powiedział, że Pusia zdechła(mój pies a raczej suka). Akurat jadłem śniadanie i zapytałem ojca, dlaczego tak myśli. Przez chwilę nie wiedział o co mi chodzi. Zadałem mu pytanie pomocnicze? Jakie są symptomy: czy Pusia nie oddycha? On powiedział od razu: tak nie oddycha. Poszedłem, sprawdziłem i przekonałem się, że pies zdążył już zesztywnieć. Nie żył. Czy ja miałem dużo radości z tego psa? tak.(dobrze jest mieć psa, tylko pies to dodatkowy obowiązek i wydatek). Pomyślałem, że muszę się zająć utylizacją zwłok. Przeczytałem w Internecie, że zakopywanie zwłok psa w lesie, albo nad rzeką, czy gdziekolwiek indziej jest nielegalne i zabronione pod karą grzywny. Ja lubię przestrzegać prawa, chociaż czasem zdarzają się jakieś głupkowate przepisy prawne, ale generalnie prawo po coś jest i dobrze jest go przestrzegać, gdyby nie było przepisów prawa, nie było by dobrze, prawo ma jakąś funkcję. To ludzie w procesie kształtowania się cywilizacji wymyślili prawo. Dobrze jest przestrzegać prawa, chociaż zdarzają się głupkowate przepisy. Nie chciałem zakopać zwłok. Zadzwoniłem do firmy mieszczącej się przy ulicy Jerzmanowskiej. Kobieta od razu mi powiedziała, "że u nich czegoś takiego nie da rady zrobić[zutylizować zwłoki psa]". Ja powtórzyłem "nie da rady u was?" a ona powiedziała, kilka razy "Nie nie nie nie" no to ja powiedziałem "rozumiem dziękuję". Pomyślałem, że dobrze będzie zapytać na Akademii Rolniczej na Wydziale Weterynarii. Zadzwoniłem do dziekanatu. Pan w dziekanacie powiedział, że nie dodzwoniłem się do Kliniki Weterynaryjnej przy Akademii Rolniczej we Wrocławiu, tylko do dziekanatu Akademii Rolniczej Wydziału Weterynaryjnego. Ja poprosiłem o numer telefonu do Kliniki Weterynaryjnej. On zapytał, do której, bo jest kilka. To ja powiedziałem, że zdechł mi pies i potrzebuje numer telefonu do tej kliniki, w której jest spalarnia. Pan z dziekanatu( jak dzwoniłem to się jakoś nędznie czułem z tym stawem skroniowo - żuchowym: złe widzenie, jakieś takie dziwne, taki przykurcz w kręgosłupie i nie wiedziałem co jest. Ogólnie nędza. Widziałem, że jak ostatnio byłem u dentysty, to mi trochę za wysoko zrobili plombę i mi przeszkadzało, jak miałem włożoną szynę dolną) dał mi numer telefonu do kliniki przy ulicy Kamila Cypriana Norwida 29( przy wydziale Weterynarii). Pani o miłym głosie mi powiedziała, że jest firma, która się nazywa Sanitas(pan przyjeżdża do nich i utylizuje im zwłoki). Dała mi numer telefonu do tego pana z firmy Sanitas. Zadzwoniłem. Pan na moje pytanie ile kosztuje u niego utylizacja zwłok psa odpowiedział, że 20 zł (małego psa Pekińczyka, bo większe są droższe, to zależy od masy psa)jak przywoże zwłoki psa do niego a 50 zł, jeśli on przyjeżdża do mnie do domu i naprawdę mi tak powiedział. Powiedział, żebym przyjechał na ulicą Norwida 29 i poszedł w lewo i jak zobaczę samochów z napisałem Sanitas, to będzie tu. Powiedział, że mam przyjść do godziny 14:15. Zapakowałem zwłoki psa do worka, mama włożyła zwłoki psa w worku do koszyka i pojechałem autobusem "C". Zrobiło się ciepło. Bałem się, że będzie zły zapach w autobusie. Pojechałem do klinika wszedłem od tyłu i pan zabrał zwłoki mojego psa(niebieskooki). Powiedział dobrze i głośno powiedział 20zł(głośno bo wcześniej powiedziałem, jak on coś mówił, że nie słyszę, bo mam chory staw skr-żuchw). Jakoś tak dziwnie się czyłem. Była dobra pogoda a ja szedłem i nawet nie patrzyłem na ludzi, bo się nędznie czułem. Pomyślałem, że pojadę do Zakładu Stomatologii Zachowawczej w celu spiłowania plomby w mojej lewej dolnej piątce. W sali 310 A był już koniec zajęć i mi pani ciemnooka powiedziała, żebym poszedł do innej sali. Nie pamiętam jaki był numer tej innej sali. Ale ostatnia sala w korytarzu po lewej, mieszcząca się po lewej stronie(albo przedostatnia). Był tam doktor Piotr i prowadził zajęcia dla studentów. Jak mówiłem pielęgniarce o co chodzi to przekreciłem numer pokoju zamiast 310 A powiedziałem, 312 A i mnie pielęgniarka poprawiła(nędznie się czułem). Kazała mi iść do doktora i powiedzieć o co chodzi. Poszedłem. Był szczupły, niebieskooki doktor Piotr. Kazał mi czekać. Pooglądałem sobie eksponaty z pataologią budowy korzenia zęba w korytarzu. Przyszedł po mnie student, który potem pytał ile kosztuje taka szyna. Jak powiedziałem o co chodzi, to nie chciał mi piłować student lewej dolnej piątki, tylko poszedł po doktora. Doktor Piotr dwa razy(albo trzy) szlifował mi wypełnienie w lewej dolnej piętce. I muszę powiedzieć, że było od razu lepiej. Naprawdę mi ta piątka przeszkadzała. Nie jest do końca dobrze jeszcze z ułożeniem szyny dolnej w mojej jamie ustnej, ale jest lepiej.(To jest wiadomosc dla mojego stomatologa, że u mnie trzeba zwracac uwagę, żeby plomby nie były za wysokie, i żeby nie przekszadzały szynie. Ja sobie zdaję sprawę, że przy mojej wadzie zgryzu i problemie ze stawem cięzko jest dobrze dopasowac plomby, ja sam często nie wiem, czy coś mi przeszkadza, czy nie. Gdy stamtąd wyszedłem, to się czułem lepiej i jakoś lepiej widziałem( tam w tym stawie skroniowo- żuchowym muszą być jakieś zakończenia nerwowe, albo naczynia krwionośne i jak coś jest nie tak ze szczęką, to musi być jakiś ucisk na te nerwy, albo naczynia krwionośne i człowiek gorzej się czuję. Nie wiem, bo nie jestem lekarzem i się mogę mylić, ale tak mi się wydaje). Co powiedział dokor Piotr? To wypełnienie w lewej dolnej piątce było dobrze zrobione, dobrze w moim przypadku iść jeszcze do protetyka, żeby dopasować szynę do zmiany powierzchni zębowej, która zaszła w wyniku założenia plomby(to samo mówił mi ten student, taki wysoki). Doktor Piotr nie chciał zbyt mocno piłować tego wypełnienia, jak bedzie jeszcze przeszkadzało to kazał mi iść do protetyka, żeby zmienić szynę. Jednak ta plomba była za wysoko. Co się dzisiaj działo? Jutro jestem na Akademickiej Pielgrzymce Na Jasną Górę. Muszę szukać pracy, żeby zacząć, to leczenie ortodontyczne. Dziękuję.



Marcin

Marcin (17:53)

czwartek, 22 kwietnia 2010

Problemy z psem

Poszedłem do weterynarza przy ulicy Pilczyckiej(Eko-Wet), bo od trzech dni pies nic nie chce jeść i się słania na nogach. Pani doktor Tatiana( niebieskooka) powiedziała, mi, że powodem problemów nie jest zatrucie. Prawdopodobnie moja suka ma ropne zapalenie macicy i mam z nią jechać na badanie UZG jamy brzusznej(najbliżej przy ulicy Metalowców) i badanie krwie, ale że stan jest ciężki i pies może w każdej chwili zdechnąć(pies ma już 14 lat). Podejrzewała, też problem z nerkami, bo w oczach psa odkłada się według niej mocznik(Taki biały nalot w oczach) , co sygnalizuje problem z nerkami. Jeżeli okaże się, że to ropne zapalenie macicy, to potrzebny będzie zabieg operacyjny usuwania macicy kosztujący 300zł( dla małych psów). Doktor podała psu kroplówkę z glukozy, zastrzyk wzmacniający i antybiotyk, zakropiła oczy i dała antybiotyk do oczy i przepisała maść do oczu. Jest też taka możliwość, że mogę psa uśpić w cenie 50-60zł( wtedy ja zabieram zwłoki). Czego się dowiedziałem u weterynarza dzisia? Byłem w Ossolineum czytać "Pieśni Maldorora"(przeczytałem dziesięć stron) Lautreamonta na zaliczenie Stylów Krytycznych. Miałem wizytę w Zakładzie Stamatologii Zachowawczej. Student Filip, który zawsze nie stara się jakoś mało, tylko stara się zrobić dobrze zęba, leczył mi lewą dolną piątkę. Była też asystenka Marta, która pilnowała, żeby nie było wilgoci wewnątrz mojego zęba podczas zakładania plomby i ma koleżankę studiującą Psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Jednak chyba jest trochę za wysoka plomba do mojej szyny i będę musiał to spiłować. Wróciłem do domu i pies mi piszczy i się męczy i chyba będę musiał uśpić psa. Zaraz chce jechać do Duszpasterstwa Akademickiego Wawrzyny , żeby wpłacić na Akademcką Pielgrzymkę na Jasną Górę( w sobotę będzie pielgrzymka).


"Nadzieję w człowieku ciężko jest zabić"



Marcin



Dziękuję



Marcin (19:31)

środa, 21 kwietnia 2010

Rehabilitacja kręgosłupa

Poszedłem dzisiaj się zarejestrować na rehabilitację kręgosłupa. Mam problem ze stawem skroniowo-żuchowym spowodowany nieleczoną wadą zgryzu o nazwie tyłożuchwie. W związku z czym mięśnie przy kręgołsupie szyjnym są napięte a nie luźne. Jest strzelanie w kręgosłupie szyjnym przy bocznych ruchach głową i ból w karku( źle widzę, źle słyszę, czuję się nędznie). Potrzebna jest rehabilitacja. 11 marca 2010 ortopeda doktor Marek dał mi skierowanie do specjalisty od rehabilitacji, żeby specjalista od rehabilitacji zadecydował jaki rodzaj rehabilitacji będzie u mnie dobry. Ostatnio pisałem pracę magisterską, szukałem pracy, leczyłem zęby, leczyłem staw skroniowo-żuchwowy, czułem się nędznie i od razu nie poszedłem się zarejestrować do specjalisty od rehabilitacji(to był mój błąd). Dzisiaj poszedłem się zrejestrować do specjalisty od rehabilitacji i się dowiedziałem w ośrodku rehabilitacyjnym o nazwie Creator przy ulicy Lotniczej(przystanek przed domem handlowym Astra), że moje skierowanie jest już nieaktulane, bo skierowanie jest ważne tylko miesiąc czasu. Pani w rejestracji( brązowooka w okularach) powiedziała, że mam iść do lekarza, który wypisał skierownie, żeby zmienić datę na skierowaniu i żeby skierowanie nabrało ważności. Powiedziała mi też, że wizytę na Narodowy Fundusz Zdrowia będę miał w lipcu. Obok w rejestracji w wejściu "A" pani niebieskooka w okularach, szczupła mi powiedziała, że jeśli zarejestruję się prywatnie do specjalisty od rehabilitacji, to wizyta będzie kosztowała 75 złotych a lekarz może mnie przyjąć już w ten piątek. I to jest prawda, naprawdę tak było. Nie wiem jaki płynie z tego wniosek, ale tak wygląda w Polsce leczenie na Narodowy Fundusz Zdrowia, że do specjalisty na wizytę trzeba czekać średnio około trzech miesięcy. To nie znaczy, że należy kogoś obwiniać za ten stan. Sam widziałem w jakich trudnych warunkach pracują niektórzy lekarze. Są lekarze, którzy pomagają ile mogą, nawet niektórzy nie biorą pieniędzy za wizyty od biednych pacjentów(sam tego doświadczyłem). Lekarz też ma swoje potrzeby(na przykład utrzymanie rodziny) i normalną rzeczą jest, że chce zarobić, otwiera zatem gabinet prywatny. Może to znak, że należałoby coś zmienić w organizacji służby zdrowia w Polsce? Nie każdego chorego stać na leczenie prywatne nawet jak wizyta kosztuje 75 złotych. Wydaje mi się, że większości chorych nie stać na leczenie. Osoba chora, to często osoba, która ma trudności ze zdobyciem pieniędzy z racji swojej choroby. Moim zdaniem leczenie powinno być bezpłatne. Dlaczego jest tak, że leczenie problemów związanych ze stawem skroniowo- żuchwowym w Polsce jest płatne? Dziekuję.


Marcin

Marcin (17:38)







Pieśni Maldorora.




Zacząłem czytać "Pieśni Maldorora" autorstwa francuskiego twórcy o nazwisku Lautreamont(to był chyba jego jedyny tekst jaki wydał, mogę się mylić, albo źle pamiętać) na zaliczenie Stylów Krytycznych. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu dzisiaj w Zakładzie Narododwym Imienia Ossolińskich pierwszych dziesięciu stron poematu? Jest tam jeden opis torturowania młodego chłopca, który na pewno zwraca uwagę czytelnika od razu. Ludzie intensywnie reagują na tego typu opisu. Zazwyczaj czytalnicy reagują oburzeniem. Myślę, że niejeden czytelnik po przeczytaniu opisów torturowania przy pomocy długich specjalnie zapuszczonych pazurów młodego chłopca powiedziałby, że autor to psychopata, który przelał na kartkę swoje fantazje. Myślę, że niejeden czytalnik mógłby źle oceniać autora tekstu ze względu na to, że opisuje on torturownie młodego chłopca. Ja przeczytałem krótki fragment tekstu( dziesięć stron i po dziesieciu stronach trudno mi wnioskować o całości tekstu), ale myślę, że może autorowi poematu chodziło o pokazanie, że w człowieku też jest zwierzęcy isntynkt zabijania, rozszarpywania szponami. Autor opisu różne zachowania zwierząt. Zwierzęta u niego są groźne, krwiożercze, chcą zabijać. Autor podreśla te części ciała zwierząt, które służą zabijaniu i zadawaniu bólu: szpony, macki. Autor opisu psy, które po całym dniu biegania, są zmęczone i rzucają sie na siebie nawzajem. Zagryzają się. Człowiek ma w sobie zwierzęcy instynkt do zadawania bólu o tym moim zdaniem jest ten tekst. W tekście jest wiele fragmentów, które pokazuje, że osoba mówiące w tekście, ma negatywny stosunek do samego tesktu. Buduje negatywny obraz własnego tekstu:"...wzdychał powoli i dostajnie czerwone wyziewy tej książki" (str66). Do samego czytalnika zwraca się per "Potworze". W tekście jest wiele obrazów zwierzęcych(to może świadczyć o tym, że autor wychował się wśród przyrody, wśród zwierząt, że często podglądał świat zwierzęcy) na przykład obraz lecących żurawi na początku "Pieśni Pierwszej"(nie na samym początku). W pewnym momecie pojawia sie pytanie czy czytelnik chce, aby autor rozpoczął tekst od inwokacji do nienawiści. Jest też historia Maldorora, któy był dobrym człowiekiem, ale w pewnym momencie zdał sobie sprawę o swej złej naturze i zaczął być okrutny( może to jest jakieś podobieństwo z historią autora?). Ludzie dzielą się według autora na tych, którzy moralizują i rozpustników. Po słowach "Boże, który to wspaniale stworzyłeś, ciebie wzywam pokaż mi człowieka, który byłby dobry"(on szukał ludzi dobrych i nie mógł takich znaleźć) - po tym fragmencie można wnioskować, że autor był wierzący(ale nie musiał być, bo mógł się stylizować na kogoś wierzącego). Pojawiają się też zagadnienia metafizyczne typu: Czym jest dobro i zło?Czy dobro i zło to jest to samo, czy nie to samo? Przy opisach tortorowania jest taka teza, że ten kto torturuje też cierpi razem z torturowanym, tu można wnioskować, że osoba mówiąca w tekście pokazuje, że w człowieku mieszka wiele różnych isntynktów obok siebie: instynkt zabijania, zadawania bólu, ale też instynkt współczucia. Nie da sie być człowiekiem i zrozumieć człowieka, bez tych instynktów. Nie ma ludzi bez instynktu zadawania bólu, każdy ma w sobie taką ciemną stronę - może jemu o to chodziło, ale ciężko jest wnioskować po przeczytaniu dziesięciu stron tesktu, który ma ponad dwieście stron. Wyraźnie osoba mówiąca w tekście, to ktoś kto przeżywa jakieś cierpienie. Na stronie 74 mówi, że wszyscy ludzie budzą się rano i się cieszą a on wstaje i się smuci. Osoba mówiąca w tekście to ktoś, kto ma negatywny obraz siebie, na stronie siedemdziesiątej czwartej mówi, że istota najwyższa obdarzyła go brzydotą(nie wiem, czy to jest stylizacja autora, czy ta osoba mówiąca w tekście oddaje charakter samego autora). Jest też opis oceanu(autor to osoba, która widziała ocean). Gdzieś czytałem, chyba u Gestona Bachelarda w "Wyobraźni poetyckiej", że Lautreamont miał złe wspomnienia z dzieciństwa, że koledzy mu dokuczali w szkole i że te problemy uwidaczniają się w tekście poety. Jakie są moje refleksje po lekturze dziesięciu stron "Piesnie Maldorora" Lautreamonta? ogólnie zahcęcam wszytskich do czytania tekstów, ale bez przesady. Źle jest moim zdaniem, kiedy człowiek zajmuje się tylko i wyłacznie czytaniem a są tacy ludzie(Czasem trzeba iść pobiegać, albo jechać w góry). Wstałem dzisiaj koło siódmej. Byłem w Ossolineum. Mój pies trochę lepiej się czuje. Wracałem autobusem "C". Robiłem kilka zdjęć. Wczoraj trochę przeglądałem oferty pracy i wysłałem jednego maila do człowieka, któy szukał ludzi do robienia zdjęć. Himalaiści, którzy znali Bukrejewa, jeszcze mi nie odpowiedzili na pytanie czy jest możliwośc przeprowdzić z nimi wywiad o Bukrjejewie. Może bym poszedł zarejestrować się na rehabilitację do fizykoterapeuty. Dziękuję.



Marcin

Marcin (14:38)

wtorek, 20 kwietnia 2010

Kinga Baranowska i Annapurna

Kinga Baranowska urodziła się w roku 1975 w miejscowości o nazwie Wejherowo. To najlepsze obecnie Polska himalistka. Ma na swoim koncie sześć szczytów ośmiotysięcznych(według Wikipedii). Obecnie Kinga Baranowska wraz z Piotrem Pustelnikiem pojechali na wyprawę na Annapurnę( jeśli jestem dobrze poinformowany, bo mogę coś źle wiedzieć).
Annapurna oznacza "Pełna pożywienia"(sanskryt)(8091 metrów nad poziomem morza).

Wstałem o szóstej trzydzieści. Dziesiątek różańca, gimnastyka, byłem biegać na stadionie przy ulicy Lotniczej. Obecnie mam zepsuty rower( pękła mi wczoraj rama przy siodełku i nie jest tak, że mogę jeździc rowerem, tylko nie mogę, znaczy jeździć mogę, ale trudno się jeździ bez siodełka rowerem). Potrzebuje nowej ramy. Dzisiaj zapoznałem się z zagadnieniem zakładania działalności gospodarczej. Dowiedziałem, że, że żeby rozpocząć swoją działalność gospodarcza, trzeba pojechać, do urzędu gminy i wypełnić odpowiedni formularz. Złożenie formularza o rozpoczęciu działalności gospodarczej kosztuje 100zł. Trzeba podać numer konta, na które będą wpływać przychody i trzeba płacić Zus dla ludzi, których się się zatrudnia.

Dzisiaj dwa razy ćwiczyłem po pół godziny szerokie wymawanie samogłosek i nie wiem czy nie przesadziłem, bo po drugim razie miałem czerwone policzki w okolicach stawów i czułem takie ciepło w stawach skroniowo-żuchwowych. Mam też suchość warg. Wczoraj zapisałem się na sobotnią Akademicką Pielgrzymkę na Jasną Górę i to jest prawda. Dwadzieścia złotych za przejazd autokarem do Częstochowy i spowrotem wpłacę jutro w DA Wawrzyny po Mszy Świętej. Zamówiłem sobie książki do czytania w Zakładzie Narodowym Imienia Ossolińskich("Pieśni Maldorora"), żeby zaliczyć zaległy przedmiot o nazwie Style Krytyczne. Chce to jutro czytać. Ale ciężko mi sie ogólnie czyta(wczoraj czytałem "Pierwszy list Świętego Piotra Apostoła" i robiłem z tego notatki), bo mi ten staw przeszkadza przy czytaniu. Muszę wymyślić jakąś metode zarabiania pieniędzy, żeby rozpocząć leczenie u ortodonty.

Pies mi się zatruł; wymiotuje, ledwo chodzi, słania się, zatacza. Dzisiaj podczas wyprowadzania wogóle nie chciał chodzić, tylko stał w miejscu i stał. Dziękuję.

Źle, że mam zepsuty roweru. Dobrze, że mi się nie zepsuł w sobote podczas trasy do Sobótki. Dobrze, że nie wjeżałem rowerem na Ślęże, bo było by bardzo źle, gdyby mi rama pękła na zjeździe ze Ślęży. Muszę iść do jakieś roboty i kupić ramę. I nie wiem.



Marcin

Marcin (18:17)

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Awaria aparatu i roweru

Byłem dzisiaj we Wrocławskim Zakładzie Stomatologii Zachowawczej. Wypadł mi fleczer z lewej dolnej piątki i pojechałem, w celu założenia nowego fleczera. Kto mi zakładał nowy fleczer? Studentka trzeciego roku Paulina(niebieskie oczy w okularach). Była przeziębiona i znała jakąś Aldonę z Filologii Polskiej. Wcześniej byłem w kościele ojców Paulinów. Pękła mi rama w okolicach siodełka w rowerze. Potrzebuję nowej ramy do roweru. Ma ktoś może ramę do roweru górskiego do sprzedania? Źle, bo rower to dla mnie dobry środek transportu i będę musiał jeździć autobusem. Może bardziej mi się bedzie opłacać odkupić od kogoś jakąś starą ramę do roweru górskiego, niż kupować miesięczny bilet autobusowy. Nie wiem muszę o tym pomyślęć. Zdecydowałem, że z powodu pęknietej ramy w rowerze nie mogą pojechać na Akademicką Rowerową Pielgrzymkę na Jasną Górę( nie 22.04 jak wcześniej pisałem, tylko w piątek 23.04.2010) i pojadę autokarem(koszt to 20zł w DA Wawrzyny, nie wiem czy jeszcze są miejsca w autokarze). Przez chwilę dzisiaj miałem problem z aparatem fotograficznym: pojawiał mi się błąd E 61:00(chyba) i obiektyw nie łapał ostrości i nie chciał się składać obiektyw. Zresetowałem aparat. I nic się nie poprawiło. Przeczytałem w Internecie, że można spróbować siłą podziałać na obiektyw. Delikatną siłą podziałem na obiektyw i aparat się naprawił. Teraz łapie ostrość, tylko po zresetowaniu jest tak, że jak zrobię jakieś zdjęcie, to nie po podglądu tego zdjęcia, które przed chwilą zrobiłem, tylko muszę przechodzić to programu przeglądającego zdjęcia z pamięci i dopiero mogę podglądać to co zrobiłem.
DZiękuję.



Marcin



Marcin (17:07)

niedziela, 18 kwietnia 2010

Rowerem do Sobótki

Czy byłem dzisiaj rowerem na Ślęży? nie, ale dojechałem rowerem do Schroniska od którego odchodzi węzeł szlaków turystycznych na górę Ślężę w miejscowości o nazwie Sobótka. Myślę, że razem zrobiłem około stu kilometrów. Celem wyprawy było zrobienie zdjęć(zdjęcia z wyprawy będą dostępne na mojej galerii Picasa - www.picasaweb.google.com/mrcnkzk/) i sprawdzenie roweru przed Rowerową Pielgrzymką na Jasną Górę. Wnioski są takie, że muszę wymienić łańcuch i kasetę, bo na trzech ostatnich biegach tylnych przeskakuje mi łańcuch na zębatce, przy mocnym pedałowaniu. Wyjechałem z Kozanowa około godziny 12:30. Jechałem wolno, po drodze robiłem zdjęcia. W Kątach Wrocławskich byłem o godzinie 13:46. W schronisku w Sobótce byłem o godzinie 16:00. Myślałem, żeby wracać główną drogą przez Bielany Wrocławskie, ale zrezygnowałem, bo stwierdziem, że źle jest się narażać na ewentualne zderzenia z pędzącym samochodem(był średni ruch na drodze głównej w stronę Bielan). Pamiętam, że dawniej wiele razy korzystałem wracając rowerem z okolic Sobótki z tej głównej drogi( to jest chyba droga numer pięć), nigdy mi się nic złego nie stało, ale zawsze był tam duży ruch samochody i samochody, niektóre przejedżały bardzo blisko mojego roweru(nie ma przy tej drodze szerokiego pobocza). Wracając o godzinie 18:00 zrobiłem postój za Kątami Wrocławskimi i poćwiczyłem szerokie wymawianie samogłosek w szczerym polu przy drodze. Pod koniec trasy byłem dość mocno zmęczony, zrobiło mi się zimno i nogi zaczęł mi się robić trochę miękki. Ze względy na szynę w buzi nic nie jadłem po drodze, bo bym musiał myć zęby, żeby założyć szynę po jedzeniu a nie miałem szczoteczki i kubka do mycia zębów. Byłem zmęczony i ciężko mi się jechało pod koniec. Za Kuźnikami postanowiłem posilić się jednym batonikiem i jedną kanapką, którą wziąłem na drogę na wszelki wypadek. Po posiłu było od razu lepiej. Około godziny 20:00 byłem na Kozanowie. Tym rowemem jeździ się trudniej niż moim starym Giantem, w kórym pękła rama(rower ten ma gorsze toczenie, od siodełka boli tyłek, i jeszcze ten przeskakujący łańcuch). Pogoda była dobra a nie zła. Zrobiłem niezłe zdjęcia, kóre właśnie umieszczam na stronie dla oglądających. Każda wyprawa rowerowa jest dobra. Po drodze zaatakował mnie tylko jeden i to mały pies(podczas powrotu w miejscowości Kamionna). Pamiętam dawniej miałem zawsze duże problemy z psami na tej drodze. Zdarzało się, że jakiś duży pies wypuszczony na drogę biegł za rowerem i szczekał a ja musiałem dawać nogi na stronę przeciwną ( tam gdzie nie było biegnącego psa), żeby mnie nie ugryzł. Najwięcej problemów z psami miałem dawniej w miejscowości Czerńczyce, Ale dzisiaj nie było tam problemów żadnych. Niebo było dobre do patrzenia. I góra też była dobra. " Góra nie psoci, tylko stoi w miejscu" Tym znanym cytatem zamykam relację i zapraszam do oglądnia zdjęć z wyprawy na mojej galerii Picasa. Dobrze jest podróżować rowerem. Jesli ktoś ma ochotę ze mną jeździć rowerem to zapraszam do współpracy przy tworzeniu nowych pomysłów na trasę rowerową. Może z czasem uda mi się ulepszyć swój rower. DZiękuję.


Mracin

Marcin (00:44)

sobota, 17 kwietnia 2010

Rozmowa o Katyniu

Wczoraj o godzinie 20:00 w Duszpaterstwie Akademickim Wawrzyny była romowa na temat wydarzeń w Katyniu, które miały miejsce w kwietniu i maju 1940 roku.
Gościem duszpasterstwa był dyrektor wrocławskiego oddziłu Instytutu Pamięci Narodowej, historyk z wykształcenia, profesora Włodzimierz Suleja, który naukowo zajmuje się tematyką Pierwszej Wojny Światowej.

Profesor mówił o Katyniu. O tym, że liczba ofiar to dwadzieścia trzy tysiące osób. Do do roku 1989 nie wolno było mówić o mordzie katyńskim dokonanym na oficerach polskich i inteligentach. Ludzi przetrzymywano w trzech obozach: Ostaszków, Kozielsk i Starobiesk. Wtedy zginął kwiat inteligencji polskiej. Ci, którzy byli ważni dla dobrego funkcjonowania pańswa. Według profesora obecnie nie mam elit w Polsce, tylko jest klasa rządzącą. Zebrani studenci zadawli pytania: Czy wiadomo o wszystkich miejscach kaźni?(profesor mówi, że nie wiadomo). Co się działo z katami po wydarzeniach w Katyniu?(profesor mówił, że byli bezkarni i pobierali wysokie emerytury wojskowe). Ktoś powiedział, że obecnie młodzież mało wie o wydarzeniach w Katyniu(profesor chyba się z tym nie zgadzał) . Inna osoba zapytała: jak doszło do powstania elit politycznych w Polsce? Profesor tłumaczył mechanizm tworzenia elit. Czy siedząc w zakrystii w DA Wawryny i słuchając rozmowy o Katyniu dobrze się czułem ? nie nędznie się tam czułem. Ale ja zawsze gdy nędznie się czuje, to staram się wszystko zapamiętać co się mówi.

Pamiętam kolegę Tomka, który pytał mnie jak tam moja praca magisterska i mówił, że u niego wszystko w porządku. Przed toaletą cześć mi mówił Olek. Czy było mało ludzi, czy dużo? to trzeba powiedzieć, że było dużo osób na panelu dyskusyjnym dotyczącym wydarzeń w Katyniu w DA Wawrzyny, w salce po prawej stronie. Prałat Orzechowski mówił, że on pamiętam czasy, kiedy nie wolno była mówić o zbrodni katyńskiej a prawdę o tej zbrodni przekazali mu rodzice(chyba).

Dziękuję.



Marcin

Marcin (10:37)

piątek, 16 kwietnia 2010

Nowa szyna

Rano byłem w Instytucie Filologii Polskiej zapytać kiedy są najbliższe zajęcia o nazwie Formy Krytyczne(moje seminarium magisterskie). Spotkałem koleżankę Magdę i się dowiedziałem, że najbliższe zajęcia o nazwie Formy Krytyczne są na początku miesiąca maja(tak mi nie powiedziała, bo o to nie pytałem, ale powiedziała, że zajęcia są zawsze na początku każdego miesiąca). Byłem tam rowerem. Wróciłem do domu. Pojechałem do Katedry Protetyki po nową szynę dolną( miałem odbiór szyny o godzinie 12:30 w sali 105). Najpierw studentki czwartego roku mi powiedziały, że zajęcia, się jeszcze nie rozpoczęły. Potem poszedłem wpłacić z panią Teresę(pielęgniarka) drugą ratę za szynę dolną wysokości 100zł. Potem doktor zaprosił mnie do środka. Zrobili mi szynę z lewą dolną ósemką, ale mi przeszkadzała szyna z lewą dolną ósemką i mi spiłowali frezem ósemkę i zostało bez ósemki. Mam przyjść dnia 6.05.2010 o godzinie 14:00 na korektę szyny. Poznałem studenta Pawła, który frezem ścinał mi szynę i brał odciski kalką. Dowiedziałem, się jak ma na nazwisko doktor prowadzący zajęcia. Niebieskooka pani doktor chyba przyszła i mówiła, że takie dopasowywanie szyny musi być długotrwałe a nie krótkotrwałe. Po założeniu nowej szyny, raczej czułem się nędznie(nie wiem dlaczego. Trochę kręciło mi się w głowie). Długo się przebierałem w toalecie w koszulę do jazdy rowerowej. Pamiętam kogoś, kto mi mówił do widzenia jak odjeżdżałem z Krakowskiej 26. Kobiety mi się podobają. Świat jest tak pomyślany, że źle jest jak mężczyzna żyje bez kobiety. "Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam" i z tego trzeba sobie jasno zdawać sprawę. Człowiekiem nie tylko rządzi świadomy umysł, ale też różne instynkty, w które wyposarzyła go natura. Źle jest przeciwstawiać się porządkowi naturalnemu. To jest moja refleksja, mężcyzny i człowieka, który przecież żyje. Dziękuję.


Marcin





Marcin (18:10)

czwartek, 15 kwietnia 2010

Co mi powiedziała ciemnooka pani w okienku w Urzędzie Skarbowym Wrocław Fabryczna przy ulicy Ostrowskiego 5? NIP wydają, tylko osobom, które zaczynają pracę(musi być zatrudnienie), jak nie ma zatrudnia to nie wydają Numery Identyfikacji Podatkowej. Ja powiedziałem, że niektóre agencje szukające pracy potrzebują NIP przy rejestracji, ale mi nie wydali NIPU. Wziąłem dwa druki PITÓW dla mojej mamy i pojechałem do Zakładu Narodowego Imienia Ossolińksich czytać "Leksykon Polskiego Himalazimu" Janusza Kurczaba(szósty tom z cyklu Polskie Himalaje)(przemieszczam się ciągle rowerem i jest dobrze, widzę jak samochody stoją w korkach a ja przejeżdżam). Podobno w Chinach nie mało ludzi, tylko dużo jeździ po mieście rowerami. Czyli mówiąc językiem bardziej literackim podobno w Chinach całe tabuny ludzi jeżdżą po mieście rowerami. Nie wiem, bo nie byłem nigdy w Chianch i to jest prawda. "Leksykon Polskiego Himalaizmu". To jest coś w rodzaju encyklopedii polskich wypraw w Himalaje i nie tylko polskich. Są tam nazwiska znanych polskich Himalaistów(spisałem sobie całe hasło dotyczące Jerzego Kukuczki i to jest prawda, bo sobie spisałem). Są też nazwiska znanych zagranicznych wspinaczy( nie ma Anatolije Bukriejewa i pomyślałem sobie, że źle, że go nie ma. Bukrjejew ze względu na swoje wybitne zdolności poruszania w strefie śmierci bez tlenu i wielką wytrzymałość, był znany na świecie. To był ktoś, kto działał trochę jak robot do wspinaczki. Przeciętny himalaista wejdzie raz na ośmiotysięcznik i ma dosyć, robi kilka miesięcy przerwy, regeneruje siły. Bukrejew zdobywał jeden szczyt za drugim, bijąc niejednokrotnie rekordy prętkości wchodzenia na szczyty. W ciągu jednego dnia kursował między bazą a różnymi obozami kilka razy. Pracował razem z szerpami. Był bardzo wytrzymały. ). Są też nazwy związane z topografią Hiamlajów(nazwy szczytów, inne). Są nazwy narzędzi wspinaczkowych. O czym jest Leksykon Polskiego Himalaizmu? 145 stron. Dobre zdjęcia z Himalajów i nie tylko. Całość wydana przez Bibliotekę Gazety Wyborczej w Warszawie w roku 2008. Ciekawy ten leksykon. Poczytałem sobie o wrocławskim himalaiście, który znalazł dla mnie trzech innych himalaistów, którzy znali Bukriejewa. Spisałem sobie fragment o Kukuczce. No. Potem Zakład Stomatologii Zachowawczej i leczenie lewej dolnej piątki. Nic nie płaciłęm za leczenie. Przyjechałem rowerem do domu, zjadłem obiad i siedzę sam. Przydałaby mi się żonka. Zaraz zabieram sie za pisanie pracy magisterskiej. Dnia 22.04.2010 chce jechać z ludźmi z DA Wawrzyny rowerem do Częstochowy. Byłem tam z nimi dwa lata temu. Po drodze było trochę problemów technicznych związanych z rowerami( poprzebijane dętki, inne awarie). Dojechaliśmy w nocy pomiedzy godziną pierwszą a drugą. Pamiętam, że spaliśmy w domu takich starszych państwa, którzy niedosyć, że nas darmomo przenocowali, to jeszcze dali nam darmowy( bardzo obfity i smaczny) posiłek. Coś niesamowitego. Rok temu nie byłem z nimi, bo musiałem opisywać dwie wystawy w ramach praktyki w "Gazecie Wyborczej". Ale przeprowadzałem wywiad z kolegą Witkiem(uczestnikiem wyprawy rowerowej), który potem wysłałem do redaktora działu kulturalnego "Gazety Wyborczej"( w ramach praktyk w Dziale Kulturalnym, na których byłem). W tym roku bedzie wyjazd 22.04.2010 o godzinie 6:00 rano spod DA Wawrzyny. Przyjazd jest planowany na godzinę 21:00(do Częstochowy). Nie wiem czy dam radę. Ale może warto spróbować. Muszę sobie zrobić test na stukilometrowej trasie, jaką mam wytrzymałość( w sobotę, albo niedzielę jadę na Ślężę rowerem, chyba, że będzie lało[chodzi o deszcz]) Dziękuję.


Marcin





Marcin (19:52)

środa, 14 kwietnia 2010

Wstałem około siódmej godziny. Gimnastyka. Szerokie wymawianie samogłosek. Nie byłem biegać. Pojechałem do Urzędu Skarbowego przy ulicy Ostrowskiego 5, żeby wyrobić sobie Numer Identyfikacji Podatkowej(chyba NIP). Przeglądnąłem druki o nazwie NIP2 i NIP3 i zobaczyłem, że dla mnie dobry będzie druk o nazwie NIP3. Byłem tam rowerem. Nie pamiętam kiedy się przeprowadziłem z Popowic na Kozanów a taka informacja( dokładna data zameldowania) jest potrzebna do wypełnienia formularza o nazwie NIP3. Miałem chyba wtedy trzy lata, gdy moi rodzice przeprowadzili się z Popowic na Kozanów(nazwy osiedli we Wrocławiu). Byłem w Zakładzie Narodowym imienia Ossolińskich i czytałem tekst Janusza Kurczaba po tytułem... zapomniałem, ale w tytule jest wyraz "Zwycięzcy". Chodzi o pierwszy tom sześciotomowego tesktu pod tytułem "Polskie Himalaje". Znalazłem rodział pod tytułem"Dlaczego się wspinamy?", który mi się przyda do pracy magisterskiej. Muszę się wyprowadzić od rodziców, bo mnie ojciec wyzywa bez powodu i muszę. Pracowałem nad pracą magisterską mam już sześdziesiąt cztery strony i to jest prawda. Zrobiłem zdjęcia w rynku wrocławskim. Co się dzieje obecnie w rynku wrocławskim? Są znicze dla pary prezydeckiej. Są wystawione duże zdjęcia przedstawiające prezydenta Kaczyńskiego z małżonką Marią. Obok zdjęć stoi para policjantów(chyba para)... Ludzie stoją, patrzą, rozmawiają, fotografują. Co robią ludzie?
Dziękuję.



Marcin

Marcin (22:39)

wtorek, 13 kwietnia 2010

Praca magisterska

Co mi się ostatnio podobało? Może jakoś źle myślę. Uważam się jeszcze za młodego człowieka(27 lat), mam prawo się mylić( ja uważam, że każdy człowiek ma prawo się mylić i nie należy się przejmować pomyłkami zanadto, tylko wyciągać wnioski). Na pewno nie jestem człowiekiem, który śledzi wszystko co się dzieje w polityce. Raczej mało interesuje się tym co podają media na temat polityki. Nie oglądał telewizji. Nie znam Tadeusza Mozowieckiego. Nie wiem co to za człowiek, bo go nie znam. Ale po ostatniej tragedii, kiedy samolot z politykami rozbił się na lotnisku w Smoleńsku czytałem taką wypowiedź w Internecie Tadeusza Mazowieckiego, że dobrze jest po tej tragedii starać się usunąć małość z życia publicznego( ja myślę, że jemu chodziło o te wszystkie niepotrzebne kłótnie, które sprawiają, że nie ma rozmów merytorycznych, mało jest konkretnego rozmawiania i działania, tylko jest kłótnia). I to jakoś mi się spodobało.
Dzisiaj wstałem około godziny ósmej. Gimnastyka, bieganie. Pracowałem trochę nad pracą magisterską i to jest prawda, dokończyłem rozdział o motywacji w sporcie, w którym staram się odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego ludzie uprawiają sport?( wspianczka to jest przecież rodzaj sportu). Nie odpowiedział mi jeszcze żaden himalaista, który znał Anatolija Bukriejewa, czy jest możliwość przeprowadzić z nim wywiad o jego wspomnieniach z Bukrjejewem. Wysłałem do trzech himalaistów mailem przygotowaną przeze mnie ankietę z pytaniami na temat Anatolija Bukriejewa(42 pytania). Nikt jeszcze nie odpowiedział i to jest prawda. Muszę iść na rehabilitacje kręgosłupa, bo mam skierowanie. Teraz kończę tą prace magisterską, to nie szukam pracy. Bo moim zdaniem, źle jest robić dziesieć tysięcy rzeczy naraz. Lepiej zrobić jedną rzecz, ale dobrze. Potem może zabiorę się za nadrabianie zaległości na studiach. Dziwnie się czuję bez szyny dolnej. W piątek odbieram szynę. Muszę myśleć o tej pracy magisterskiej, żeby nie była jakaś zła, tylko żeby w miarę możliwości jakaś dobra była. Dziękuję.



Marcin

Marcin (17:39)

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Zrobią mi nową szynę na piątek

Dzisiaj
Jest dzień
Bądź wdzięczny za ten dzień
który jest dzisiaj
Pojechałem rowerem do kościoła ojców Paulinów (chyba) przu ulicy Świętego Antoniego(tam gdzie jest helios). Wyspowiadałem się. Ksiądz nie chciał mnie spowiadać bo miałem krótkie spodnie( jechałem rowerem w krótkich spodniach, ale w plecaku miałem długie spodnie, które miałem przebrać po przyjechaniu do Instytut Psychologii przy ulicy Dawida 1),ale poszedłem się przebrać i mnie wyspowiadał(przebrałem spodnie, przy wejściu do klasztoru Ojców Paulinów. Pojechałem do Zakładu Zaburzeń Narządów Żucia, bo mi wczoraj pies przegryzł szynę. Na kiedy zrobią mi nową szynę? Na piątek 16.04.2010 na godzinę 12:30. Jaki bedzie koszt szyny? 250zł( i już nie mam pieniędzy w tym miesiącu na nic). Muszę mieć tą szynę, bo bez szyny jest u mnie źle. Rozmawiali trochę ze mna studenci czwartego roku stomatologii( bo akurat na zajęcia do nich przyjechałem). Pamiętam niebieskooką studentkę Mirę, która bardzo delikatnie zrobiła odcisk mojej szczęki. Bo mogła by jakoś brutalnie, bo spotykam czasem takie przypadki, ale ona to zrobiła z wyczuciem i to mi się podobało . Studentka Mira. Niebieskooka w masce, takiej jakie mają podczas operacji lekarze. Poznałem studenta Łukasza, który lubi po górach chodzić i to jest prawda. Wpłaciłem zaliczkę 150zł. Później pojechałem do Instytutu Psychologii przy ulicy Dawida 1, żeby w Bibliotece poczytać tekst do mojej pracy magisterskiej - "Psychologia Sportu" Matta Jarvisa i "Psychologia Sportu" Gracz, Sankowskiego. Potem wróciłem do domu na obiad(jajko ze szpinakiem - mój ulubiony obiad z kartoflami). I to jest prawda. No

Jak się jedzie rowerem i patrzy na niebo, to się widzi, że niebo jest dobre.

Dziękuję



Marcin

Marcin (19:34)

niedziela, 11 kwietnia 2010

Przegryziona szyna dolna

Mam przegryzioną szynę. Dzisiaj jadłem obiad i to jest prawda. Podczas obiadu położyłem szynę dolną, dzięki której moja szczęka jest ustabilizowana i nie boli mnie staw skroniowo- żuchwowy, koło talerza. Poszedłem chyba coś wyrzucić do śmieci. Przypadkowo ręką strąciłem szynę na podłogę. Mój pies myślał(rasa Pekińczyk, naprawdę to suka a nie pies), że szyna to kość i przegryzł szynę. Ile kosztuje nowa szyna? 250zł. Mam jeszcze 150 zł za które, miałem sobie kupić buty, albo nowy plecak(150 zł dała mi mama, która jest jedyną osobą pomagającą finansowo zarówno mojemu bratu jak i mi. ). Muszę jutro pójść do Zakładu Zaburzeń Narządów Żucia przy ulicy Krakowskiej 26 i poprosić o zrobienie nowej szyny. Sklejenie starej raczej nie wchodzi w grę, bo pies mi pogryzł szynę i jest pęknięta w kilku miejscach. I Źle a nie dobrze. Komuś kto nie ma problemu ze stawem skroniowo- żuchwowym, może się wydawać, to śmieszne, że ktoś potrzebuje nosić jakąś płytkę w jamie ustnej. Ale jeśli nie mam szyny, moja szczęka jest nieustabilizowana i ogólnie jest źle: źle się słyszy, źle się widzi, boli staw, jest sztywność w stawie, bolą plecy, trudno się obraca głową, naprawdę przy takich problemach ciężko jest normalnie funkcjonować. Człowiek często musi sam doświadczych choroby, żeby zrozumieć jak ciężko jest innym osobom chorym. Kiedyś mijałem osoby chory na ulicy i nie zauważałem ich. Teraz wiem jak niektórym musi być ciężko. Miałem dzisiaj jechać rowerem na górę o nazwie Ślęża, ale zrezygnowałem, bo zaczął padać deszcz. I naprawdę zaczął padać. Wróciłem z wrocławskiego Jeżmanowa przez lotnisko na Starachowicach. Dziękuję.


Marcin

Marcin (16:09)

sobota, 10 kwietnia 2010

Katastrofa samolotu Prezydenckiego

Dzisiaj wstałem około godziny ósmej. Dziesiątek różańca. Bieganie na stadionie przy ulicy Lotniczej. Gimnastyka. Ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Moja mama mi powiedziała, że w radiu podano informację, że samolot z prezydentem Rzeczypospolitej Polski na pokładzie rozbił się na lotnisku w Smoleńsku. Samolot z ludźmi, którzy sprawują władzę w Polsce rozbił się dzisiaj rano na lotnisku w Smoleńsku. Czy na pokładzie samolotu były elity polskie? tak. Prezydent Lech Kaczyński, małżonka prezydenta Maria Kaczyńska. Marszałem Płażyński. Minister Gosiewski. Prezydent Kaczorowki. Pan Szmajdziński. Inni znani ludzie polskiej polityki. Wszyscy zginęli. Nikt nie przeżył katastrofry. Wszyscy zginęli. Życie człowieka jest krótkie a nie długie. Życie człowieka jest kruche. Dlatego nie marnuj życia. Nie marnuj życia... Jaka była moja refleksja?
Miałem dzisiaj jechać rowerem na górę o nazwie Ślęża, ale nie pojechałem, bo rano padał deszcz. Dlaczego nie pojechałem na górę o nazwie Ślęża rowerem dzisiaj? Dzwoniłem do brata i pytałem co u niego słychać i mówił, że dobrze i że odpoczywa. Wiedział brat o katastrofie Tupolewa prezydenckiego. Himalaista wrocławski, którego pytałem czy znał Bukriejewa specjalnie dla mnie znalazł, trzech innych himalaistów, którzy znali Anatolija Bukriejewa. I nie jestem z tego powodu jakiś smutny, tylko zadowolony. Chce przeprowadzić z nimi wywiad do mojej pracy magisterskiej. Dokończyłem dzisiaj rozdział o motywacji w sporcie. Praca magisterska i praca. C0 ja dzisiaj robiłem? Dziękuję.



Marcin





Marcin (22:23)

piątek, 9 kwietnia 2010

Byłem dzisiaj w Instytucie Psychologii przy ulicy Dawida 1 i to jest prawda.(Pojechałem tam rowerem). Pojechałem do Biboliteki. Przeglądałem dwie książki pod tytułem "Psychologia sportu"(Jarvisa i Sankowskiego, Gracz). Myślę, że obie przydadzą się do mojej pracy magisterskiej. Czuję sztywność w stawie skroniowo-żuchowym. Codziennie rano robię ćwiczenia na szerokie wymawianie samogłosek. Zastawnawiam się, czy ten mój staw będzie jeszcze kiedyś dobrze funkcjonował. Wczoraj patrzyłem w Internecie na animacje przedstawiające operacje wydłużania żuchwy( taką operację wykonuje się przy wadach kostnych typu tyłożuchiwe. Osteotomia żuchwy). Jest to dosyć skąplikowana operacja, polegająca na przecięciu piłą żuchwy a następnie ustawieniu żuchwy względem szczęki w prawidłowej pozycji. Po kilku tygodniach kość się zrasta i człowiek ma wydłużoną żuchwę. Ludzie, którzy przeszli taką operację mówią, że najgorszy jest pierszy tydzień po operacji, bo trudno się je(trzeba jeść nie twarde pokarmy, tylko jakieś papki). Po operacji nie czuje się fragmentów twarzy i jest zagrożenie uszkodzenia nerwu twarzowego. Podobno po jakimś czasie czucie w w szczęce wraca. Nie wiem na ile wiarygodne są wypowiedzi ludzi w Internecie. Osteotomia żuchwy. Tak to jest jak się nie leczy wad zgryzu w dzieciństwie. Teraz jest wiosna. Dziewczyny na wiosne są piękne. Dziewczyny zawsze są piękne. Czuję sztywność w stawie skroniowo - żuchwowym. Byłem dzisiaj w Bibliotece Instytutu Psychologii. Rowerem. Jutro myślałem, żeby pojcechać rowerem na szczyt o nazwie Ślęża. Jak ktoś chce ze mną jechać to zapraszam.
"Motywacja w sporcie". O czym czytałem w Bibliotece Instytutu Psychologii. Zielonooka pani podeszła do mnie i prosiła, żebym wypełnił ankietę na temat funkcjonowania biblioteki. A ja nic nie widziałem, bo byłem tam pierwszy raz, a po jednym razie ciężko jest oceniać funkcjonowanie biblioteki. Między 13:00 a 13:30 mają tam przerwę na wietrzenie biblioteki. Kurcze. Dziękuję



Marcin

Marcin (18:13)

czwartek, 8 kwietnia 2010

Dobry budynek psychologii

Wstałem po siódmej. Gimnastyka, dziesiątek różańca, ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Dokończyłem korektę pracy magisterskiej. Moja praca liczy obecnie pięćdziesiąt osiem stron i to jest prawda. Pojechałem rowerem do Zakładu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Potrzebuję pożyczyć dwie książki z Biblioteki w Zakładzie Psychologii: "Psychologia Sportu" Matta Jarvisa i "Psychologia Sportu" Sankowskieg0 i jeszcze kogoś. Myślę, że te teksty mogą być mi pomocne w mojej pracy magisterskiej. Myślę, że dobrze by było napisać w mojej pracy o psychologi sportowca, o psychice sportowca. Na przykład zadać pytanie jakie są typowe cechy psychiczne sportowca i zobaczyć, jaka jest korelacja tych cech z cechami wspinaczy z moich tekstów wspinaczkowych. Byłem w "budynku psychologicznym" Uniwersytetu Wrocławskiego. Widziałem wiele ładnych dziewcząt. Muszę sobie znaleźć dziewczynę, bo mi się strasznie kobiety podobają. Strasznie. Nędznie się czułem(staw skroniowo żuchwowy mi przeszkadza i to tyłożuchwie. To jest głupie uczucie mieć takie coś), ale pojechałem tam rowerem. W Bibliotece Instytutu Psychologii niebieskooka dziewczyna udzieliła mi informacji, że jako osoba nie studiująca na Wydziale Psychologicznym nie mogę pożyczyć do domu książek z Biblioteki Instytutu Psychologii. Mogę jedynie korzystać z książek na miejscu. Jutro tam jadę i czytam te książki. Żeby skończyć tę prace magisterska do końca miesiąca o nazwie kwiecień. Psychologia ma dobry budynek. Podoba mi się ten budynek. Myślę, że jest tam dobry klimat do studiowania. Podoba mi się gmach Uniwersytetu, w który mieści się psychologia. Zrobiłem tam kilka zdjęć. Bardzo dobry budynek. Taki stary, ale nieźle utrzymany. Wewnątrz panuje lekki chłód. Dobrze mi się dzisiaj jeździło rowerem po mieście. Trochę niebezpiecznie, bo jeździłem głównymi ulicami. Ale jak człowiek chce gdzieś szybko dotrzeć, to najskuteczniej jechać główną ulicą( chyba , że są korki). Na chodnikach, trzeba jechać wolno i uważać na przechodniów. Najlepszy rozwiązaniem byłoby, żeby wszędzie dochodziły ścieżki rowerowe. Przed budynkiem Katedry Protetyki zobaczyłem leżącego na trawniku mężczyznę. Był w średnim wieku. Leżał głową i tułowiem na trawie, nogami na chodniku. Krawężnik miał na wysokości łydki. Zacząłem ruszać jego nogę i wołać "eeeee. Ty", bo pomyślałem, że człowiek ten zasłabł, albo jest pijany. Po pewnym czasie zauważyłem, że porusza głową. Pomyślałem, że jest pijany. Zaparkowałem rower. Wróciłem do niego. O tym, że przed budynkiem na trawniku leży mężczyzna poinformowałem pielęgniarkę w rejestracji w budynku Katedry Protetyki. Poszedłem na wizytę. Mam ukończone leczenie lewej dolnej szóstki. Dzisiaj nic nie zapłaciłem za wizytę i to jest prawda. Podczas wizyty jedna studentka( nawet nie wiem, która zapytała mnie, bo nie popatrzyłem) zapytała mnie czy jestem zadowolony( nie wiem, czy jej chodziło o takie ogólne zadowolenie, czy zadowolenie z powodu wyleczonego zęba). Powiedziałem, że to bym musiał pomyśleć. Ale myślę, że to było dobre pytanie. Moim zdaniem dobrze jest pytać ludzi o to czy są zadowoleni, bo to jest ważne pytanie: Czy ja jestem zadowolony ze swojego życia? A jeśli nie , to co zrobić, żeby było lepiej. To jest dobre pytanie dla każdego człowieka.


Dziękuję.





Marcin

Marcin (19:30)

środa, 7 kwietnia 2010

Praca magisterska - wstęp

Napisałem sobie wstęp do pracy magisterskiej. Dlaczego wybrałem taki a nie inny temat? Coś o sobie i moich przygodach z górami(poprzez Karkonosze, Tatry i Tatry Słowackie, kończąc na ściance wspinaczkowej). Razem około trzech stron A4. Odpowiedział mi himalaista, który podobno miał znać rosyjskich wspinaczy, że Bukriejewa osobiście nie znał, ale porozmawia ze swoimi znajomymi wspinaczami i jeśli, ktoś będzie mógł mi coś opowiedzieć o Bukriejewie, to mnie z taką osobą skontaktuje. Co mi odpowiedział wrocławski himalaista? Zapłaciłem wczoraj w Bibliotece Uniwersyteckiej 40 złotych kary za przetrzymane lektury. Pierwotnie chciałem zapłacić czarnookiej kobiecie 28 złotych, bo powiedziała, że mam karę 47 złotych, ale, żeby konta funkcjonowało, kara nie może przekraczać kwoty 20 złotych. Ona powiedziała, że muszę zapłacić całą kwotę i poszedłem do bankomatu w rynku i pobrałem pieniądze. Pojechałem wczoraj rowerem do Biblioteki Uniwersyteckiej i dobrze mi się jechało. Znalazłem jedną dobrą dętkę do roweru i mam zapasową dętkę rowerową. Mogę jeździć gdzieś dalej. Bo jak się ma dętki zapasowej, to lepiej się na rowerze nie oddalać, bo jak sie przebije, to potem trzeba wracać sto kilometrów piechotą z rowerem na plecach. Zrobiłem, też wczoraj częściową korektę pracy magisterskiej. Widziałem dobre zdjęcia. I to jest prawda. Dziękuję.


Marcin



Marcin (09:06)

wtorek, 6 kwietnia 2010

Praca magisterska

Nie ma żadnych wątpliwości, że mamy miesiąc o nazwie kwiecień. Kwiecień jest u nas. Cieszmy zatem kwietniem. Niebo jest piękne w kwietniu. Cieszmy zatem kwietniem. Jako, że jest miesiąc kwieciem zacząłem jakoś intensywniej myślec o swojej pracy magisterskiej. Jeśli skończę studia, to łatwiej a nie trudniej będzie mi znaleźć pracę. Dobrze by było gdybym skończył studia. Pomyślałem... . Żeby skończyć studia muszę napisać pracę magisterską(oprócz tego mam siedem przedmiotów zaległych do zaliczenia).
Mam już pięćdziesiąt pięć stron pracy, w których zawarłem głównie moje wrażenia lekturowe z tekstów" Wspinaczka"i " Mój pionowy świat". Na tych pięćdziesięciu pięciu stronach myślałem o tym kim byli autorzy tekstów na podstawie tekstów. Mój promotor, profesor Jacek, powiedział mi, że to nie wystarczy. Dzisiaj myślałem, jak mogę rozszerzyć moją prace magisterską. Napisałem maila do wrocławskiego himalaisty, członka WKW, który podobno znał Bukriejewa, czy nie ma możliwości przeprowadzenia z nim wywiadu do pracy magisterskiej o jego spotkaniach z Anatolijem Bukriejewem, jeżeli takie miały miejsce. Jeśli mi się uda taki wywiad przeprowadzić, to by wzbogaciło a nie zubożyło moją pracę magisterską. Po drugie dobrze by było napisać wstęp a we wstępie można powiedziec coś o sobie, dlaczego się wybrało taki a nie inny temat i tym podobne rzeczy.

Czyli bym miał wstęp i wywiad z himalaistą wrocławskim o Bukriejewie, jeżeli ten himalaista, do którego napisałem dzisiaj maila, będzie chciał coś opowiedzieć i jeżeli on coś wie o tym Bukriejewie. Bo jak nie wie, to lipa i trzeba szukać jakiegoś innego himalaisty, który Bukriejewa znał i może o nim poopowiadać(myślę, że do takiego wywiadu przydał by mi się dyktafon a nie mam dyktafonu i to jest prawda. Może ktoś pożyczyć dykstafon? To pytanie rzucam w otchłań internetową ).

Mój promotor zaproponował mi, żebym zajął sie jeszcze w mojej pracy magisterskiej zagadnieniem histori literatury o tematyce wspinaczkowej. Powiedział, że jako pierwszy o wspinaniu pisał Malczewski - autor "Marii"(jak czytałem"Marię", to bardzo mi się ten tekst podobał a jeszcze bardzie podobał mi się "Zamek Kaniowski" Goszczyńskiego i naprawdę).

Zastanawiam się tylko, czy ja chcę łaczyć w jednej pracy magisterskiej analizę psychologiczną dwóch tekstów wspinaczkowych z historią literatury wspinaczkowej? Boję się, że to może spowodować , trochę bałaganu i sprawić, że tak naprawdę nie będzie wiadomo o czym jest praca. Czy to jest analiza psychologiczna tekstu, czy historia lietarury o tematyce wspinaczkowej. Może źle, że mam takie obawy. Nie wiem. Mam małe doświadczenie w pisaniu prac magisterskich, to jest dopiero moja pierwsza praca, którą piszę. Tak naprawdę nie wiem. Może akurat będzie dobrze jak napiszę analizę dwóch tekstów z krótkim rozdziałem o historii tekstów o tematyce górskiej(żeby czytelnik miał ogólną orientację w tej literaturze). Innym pomysłem jest nawiązanie do tekstów psychologicznych. Oprócz tego, że analizuje cechy charakteru autorów tekstów, nawiązałbym do jakiś podręczników psychologii. Wtedy moja praca zyskała by nową jakość - psychologiczną.

Jutro jeszcze chcę trochę sprawę przemyśleć i od czwartku zabieram się do pisania. Nie wiem, czy zamiast tego, nie zająć się analizą trzeciego tekstu pod tytułem"Wszystko za Everest" w którym tragedia na Evereście z roku 1996 jest przedstawiona w innym świetle( z innego punktu widzenia i inaczej), niż we "Wspinaczce" Anatolija Bukriejewa.

No na pewno wymyślać, można wiele. Trzeba się zabrać do pracy. Bo coraz bliżej jest termin składania prac magisterskich i to jest prawda.

Mamy miesięć kwiecień, zatem cieszmy się kwietniem. Na pewno zły jest siedzący tryb życia. Dobrze jest czasami pójść pobiegać, albo pojeździć na rowerze .

Dziękuję



Marcin (20:28)

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Chce zrobić wycieczkę rowerową na Ślężę

Poszukuję informacji o biografii rosyjskiego himalaisty Anatolija Bukriejewa. Informacje o biografii Bukriejewa są mi potrzebne do pracy magisterskiej. Jeśli ktoś coś wie na ten temat, to proszę o kontakt. Szukam tekstów na temat Bukriejewa( oprócz " Wspinaczki" i " Wszystko za Evevers", bo te znam). Szukam pracy. W najbliższą sobotę, albo piątek rano chce wyjechać rowerem w stronę góry o nazwie Ślężą.( przez Jerzmanów i Jarnołtów, ulicą Samotworowską w stronę Katów Wrocławskich). Jeśli ktoś chce ze mną jechać, to zapraszam i proszę o kontakt. Wyjeżdżam około godziny siódmej z Kozanowa. Ewentualnie mogę też jechać w niedzielę, jeśli by komuś pasowało. Będę jechał wolno, bo mam stary rower. Jeśli, będzie nędzna pogoda, to nie jadę.
Dziękuję.



Marcin

Marcin (18:22)

niedziela, 4 kwietnia 2010

Śniadanie Wielkanocne

O której godzinie dzisiaj wstałem? około siódmej. Byłem biegać, gimnastykowałem się. O godzinie dziesiątek przyszedł brat o imieniu Filip(brat nie mieszka w domu rodzinnym, tylko mieszka na stancji). Było śniadanie wielkanocne. Były życzenia: Dobrej pracy, miłości, zdrowia, pokoju. Czego sobie życzyliśmy? Zrobiłem kilka zdjęć pamiątkowych. Brat powiedział, że wziął pracę dyplomową u doktor, do której ciężko się było dostać( musiał przechodzić rozmowę kwalifikacyjną i chyba jakiś sprawdzian). Widział brat wystawę instalacji autorstwa Andrzeja Dundka - Durera( w centrum sztuki Wro - Art). Nie ma u brata obecnie żadnego roweru, bo mógłby jakiś rower u niego być, ale nie ma.
Moja mam przygotowała dobre jedzenie i to jest prawda: Jajka święcone. Różne rodzaje szynki. Grzyby marynowane. Zupa o nazwie żurek(kwaskowa). Sałatka jarzynowa( seler, ogórki, kartofle, jajko, majonez. Jakie były składniki sałatki?). Pomidory, ogórki. Trzy rodzaje ciast: babka, sernik, mufiny. Śniadanie wielkanocne u mnie było dobre. Nie mogę powiedzieć, żeby miał jakieś nędzne śniadanie wielkanocne, czy jakieś straszne, czy okropne.

Rozbudowałem sobie(pod względem graficznym) stronę internetową o tematyce górskiej( www.mrcnkzk.w.of.pl). Zachęcam do oglądania mojej strony internetowej z nowym menu.

Po godzinie dziewiętnastej pojechałem rowerem do DA Wawrzyny. Podczas kazania ksiądz Wojciech mówił, że: 1)Całun turyński nie jest relikwią uznaną przez władze kościelne. Ciągle zmienia się stanowisko naukowców w sprawie relikwii o nazwie Całun Turyński. 2) Są ludzie, którzy myślą, że Matka Teresa z Kalkuty była ateistką( tak niektórzy wnioskują chyba z jakiś jej zapisków, nie wiem dokładnie). Ksiądz Wojciech zapoznał się z tekstami Matki Teresy i mówił, że nie była ona ateistką, tylko przeżywała stan pustyni duchowej. Co zapamiętałem z kazania podczas Mszy Świętej w Duszpasterstwie Akademickim Wawrzyny? Pojechałem tam rowerem i to jest prawda.

Jutro Śmingus -dyngus , czyli oblewanie. Dlaczego ja patrzę, źle na drugi dzień świąt wielkanocnych"? Bo do południa nie można wyjść z domu, bo młodzi ludzie biegają z wiadrami po osiedlu i się oblewają. Zdarza się nawet, że rzucają worki foliowe pełne wody, z któregoś piętra budynku. Taki worek rozpędzony, przy zderzeniu z głową człowieka ma dużą twardość i może poważnie uszkodzić człowieka. Sama idea oblewania nie jest zła, ale trzeba to robić rozsądnie. Dobrze jest myśleć.

Dziękuję.



Marcin

Marcin (23:20)

sobota, 3 kwietnia 2010

Czy byłem dzisiaj na górze o nazwie Ślęża? nie, ale jechałem rowerem w stronę Ślęży i jechałem. Dojechałem do miejscowości o nazwie Kamionna i zawróciłem , bo mnie bolały nogi i naprawdę mnie bolały. W stronę Kontów Wrocławskich(z Wrocławskiego Jarnołtowa). Robiłem stronę internetową o górach. Czym się dzisiaj zajmowałem? WWW.mrcnkzk.w.of.pl. Rower jest dobry a nie jakiś zły. Jeśli ktoś nie jeździ na rowerze, to niech zacznie jeździć. A jak ktoś jeździ, to niech nie przestaje, tylko dalej jeździ. Czyli ma nie przestawać. A tak naprawdę chodzi o to, że rower jest dobry. I naprawdę mimo wszystko jest dobry i jest.
Dzisiaj wstałem po siódmej i to jest prawda a miałem wstać o szóstej, ale mnie lenistwo ogarnęło i godzinę leżałem zamiast wstać. Muszę szukać pracy. Bo jak, ktoś ma pracę, to ma pieniądze. A ja potrzebuję pieniędzy. A bez pracy nie ma się pieniędzy, chyba, że się kradnie(albo się dostało spadek po rodzinie, alb0 się wygrałow totolotka, albo w inną grę, albo nie wiem co), ale to jest ryzykowne i nie etyczne.

No i k0mpletnie nie wiem o czym pisać. A jak się nie wie oczym pisać , to trzeba przestać pisać. Po drodze do miejscowości o nazwie Kąty Wrocławskie mogłem podziwiać dobre widoki przyrody poza miastem. Zachęcam do nie przebywania w mieście, tylko wyjechania z miasta i udania się po za miasto. Czyli, żeby nie spędzać czasu w mieście, tylko wśród przyrody. A jako, że w mieście nie ma przyrody za dużo, to dobrze jest wyjechać po za miasto, gdzie przyroda jest. Wsród przyrody człowiek odpoczywa i to jest prawda. Nawet jakby się nie wiem co stało, to i tak wiadomo, że wśród przyrody człowiek odpoczywa. Dlatego ja polecam wsiadać na rower i jechać po za miasto. Na przykład na górę o nazwie Ślęża. No. Jeśli chodzi o liczenie całek i pochodnych, to pamiętam dużo. Wiem, że pochodzna z tangensa, to sinus, przez cosinus a z kotangensa odwronie. I naprawdę dużo pamiętam jeśli chodzi o liczenie całek i pochodnych. A nawet jak się coś zapomni to zawsze można zaglądnąć do skryptu pod tytułem "Analiza matematyczna". Faktem jest, że dojechałem dzisiaj do miejscowości o nazwie Kamionna.

DZiękuję.



Marcin

Marcin (22:45)

piątek, 2 kwietnia 2010

Wczoraj

Wczoraj był Wielki Piątek. W chrześcijaństwie to pamiątka męki i śmierci Jezusa Chrystusa. To jedyny dzień w roku podczas, którego nie odprawia się Mszy Świętej. Zamiast tego wierni modlą się przy ołtarzu adoracji zwanym Ciemnicą. Wieczorem jest uroczyste nabożeństwo, składające się z trzech części: Liturgia Słowa(w centrum jest czytanie Męki Pańskiej z Ewangelii Świętego Jana), Adoracja Krzyża(w centrum uroczyste odsłanianie krzyża wystawionego na widok publiczny), Komunia Swięta. Na końcu monstrancja z opłatkiem jest przenoszona do ołtarza adoracji zwanego Bożym Grobem.
Rano poszedłem do spowiedzi do katedry Świętego Jana(byłem tam rowerem, zaparkowałem rower koło budynku Wydziału Filologicznego). Zajmowałem się też tworzeniem menu do mojej strony internetowej o górach. Wymyśliłem, że zamiast napisów, na które trzeba kliknąć myszą, żeby wejść do wybranej podstrony, narysuje miniaturowe przyciski przypominające drogowskazy górskie. Wewnątrz drogowskazów umieściłem napisy oznaczające poszczególne podstrony. Żeby wejść do wybranej podstrony na mojej stronie internetowe,j trzeba kliknąć na wybrany drogowskaz z odpowiednim napisem. I to jest prawda. (www.mrcnkzk.w.of.pl - można zobaczyć efekt). Wypadł mi wczoraj fleczer z lewej dolnej szóstki i musiałem pójść do stomatologa przy ulicy Celtyckiej( dokt0r Aneta), żeby włożyć nowy fleczer. Dobrze, że jeszcze przyjmowała. Koszt wstawienia nowego fleczera to 15 złotych. I to jest prawda. Doktor Aneta po włożeniu fleczera powiedziała, że fleczer teraz jest miękki.

Dzisiaj jest ładna pogoda. Może bym gdzieś pojechał rowerem? Będę chciał uczestniczyć w liturgii Wigilii Paschalnej, może w kościele u ojców Dominikanów, bo tam maja zawsze dobrą liturgie wielkanocną. Raczej się nędznie czuje.

Dziękuję.



Marcin





Marcin (09:12)

czwartek, 1 kwietnia 2010

Wielki Czwartek

Dzisiaj Wielki Czwartek. Dla Chrześcijan to dzień upamiętniający Ostatnią Wieczerzę i pojmanie Jezusa Chrystusa podczas modlitwy w Ogrójcu. W kościołach na całym świcie jest sprawowana uroczysta liturgia Wielkiego Czwartku. Najpierw jest Eucharystia( z rozbudowaną modlitwą po Podniesieniu) na końcu kapłan przenosi opłatek w monstrancji z Tabernakulum do ołtarza adoracji zwanego Ciemnicą.
Święta Wielkiej Nocy, to najważniejsze Święta Chrześcijańskie. I to jest prawda, bo tak jest. Pamiętam, jak w młodości będąc najpierw ministrantem, później lektorem, wielokrotnie zajmowałem się budowaniem od podstaw liturgii Wielkiego Czwartku. Dla nas - ministrantów, to był czas wyjątkowy. Przychodziło się godzinę przed liturgią i wszystko musiało być dokładnie przygotowane i omówione. Kto idzie ze świecami? Kto idzie z kadzidłem? Kto czyta czytania? Kto kołata kołatkami? Kto niesie krzyż? Jako młodzi chłopcy zajmowaliśmy się oprawą liturgii. Fascynował nas obrzęd. To było bardzo podobne do gry w teatrze. Każdy musiał odegrać własną rolę.

Dzisiaj wstałem chyba o godzinie szóstej dwadzieścia. Byłem biegać na stadionie przy ulicy Lotniczej. Pojechałem tam rowerem, żeby przetestować mój rower. I się okazało, że na piątym i szóstym przełożeniu przeskakuje przy pedałowaniu. Wniosek: trzeba zmienić łańcuch a może nawet kasetę. Byłem rowerem w mieście. Zostawiłem rower przed budynkiem wydziału Filologicznego. Poszedłem do spowiedzi, ale zarówno w katedrze Świętego Jana jak i w kościele Świętego Wojciecha(chyba) u Dominikanów, były strasznie duże kolejki do spowiedzi i zrezygnowałem. Zrobiłem parę zdjęć w rynku bo było dobre niebo. Pojechałem do stomatologa i nie miałem pieniędzy, żeby zapłacić za zdjęcie rtg zęba. Ale mogę zapłacić to za tydzień. Dobrze się jeździ po mieście rowerem. Rower jest dobry. Dzwoniła do mnie ciotka z Australii(chora na białaczkę) i kazała, życzyć wszystkim Wesołych Świąt. Teraz jestem i jestem i jestem. Krzywa przegroda nosowa, staw skroniowo żuchwowy, wada zgryzu i świadomość, że " najważniejsza jest prawda, prosto z serca"("Straight from the heart" jak śpiewał Brian Adams). Najważniejsza jest prawda, prosto z serca. Dziękuję.





Marcin