środa, 21 kwietnia 2010

Rehabilitacja kręgosłupa

Poszedłem dzisiaj się zarejestrować na rehabilitację kręgosłupa. Mam problem ze stawem skroniowo-żuchowym spowodowany nieleczoną wadą zgryzu o nazwie tyłożuchwie. W związku z czym mięśnie przy kręgołsupie szyjnym są napięte a nie luźne. Jest strzelanie w kręgosłupie szyjnym przy bocznych ruchach głową i ból w karku( źle widzę, źle słyszę, czuję się nędznie). Potrzebna jest rehabilitacja. 11 marca 2010 ortopeda doktor Marek dał mi skierowanie do specjalisty od rehabilitacji, żeby specjalista od rehabilitacji zadecydował jaki rodzaj rehabilitacji będzie u mnie dobry. Ostatnio pisałem pracę magisterską, szukałem pracy, leczyłem zęby, leczyłem staw skroniowo-żuchwowy, czułem się nędznie i od razu nie poszedłem się zarejestrować do specjalisty od rehabilitacji(to był mój błąd). Dzisiaj poszedłem się zrejestrować do specjalisty od rehabilitacji i się dowiedziałem w ośrodku rehabilitacyjnym o nazwie Creator przy ulicy Lotniczej(przystanek przed domem handlowym Astra), że moje skierowanie jest już nieaktulane, bo skierowanie jest ważne tylko miesiąc czasu. Pani w rejestracji( brązowooka w okularach) powiedziała, że mam iść do lekarza, który wypisał skierownie, żeby zmienić datę na skierowaniu i żeby skierowanie nabrało ważności. Powiedziała mi też, że wizytę na Narodowy Fundusz Zdrowia będę miał w lipcu. Obok w rejestracji w wejściu "A" pani niebieskooka w okularach, szczupła mi powiedziała, że jeśli zarejestruję się prywatnie do specjalisty od rehabilitacji, to wizyta będzie kosztowała 75 złotych a lekarz może mnie przyjąć już w ten piątek. I to jest prawda, naprawdę tak było. Nie wiem jaki płynie z tego wniosek, ale tak wygląda w Polsce leczenie na Narodowy Fundusz Zdrowia, że do specjalisty na wizytę trzeba czekać średnio około trzech miesięcy. To nie znaczy, że należy kogoś obwiniać za ten stan. Sam widziałem w jakich trudnych warunkach pracują niektórzy lekarze. Są lekarze, którzy pomagają ile mogą, nawet niektórzy nie biorą pieniędzy za wizyty od biednych pacjentów(sam tego doświadczyłem). Lekarz też ma swoje potrzeby(na przykład utrzymanie rodziny) i normalną rzeczą jest, że chce zarobić, otwiera zatem gabinet prywatny. Może to znak, że należałoby coś zmienić w organizacji służby zdrowia w Polsce? Nie każdego chorego stać na leczenie prywatne nawet jak wizyta kosztuje 75 złotych. Wydaje mi się, że większości chorych nie stać na leczenie. Osoba chora, to często osoba, która ma trudności ze zdobyciem pieniędzy z racji swojej choroby. Moim zdaniem leczenie powinno być bezpłatne. Dlaczego jest tak, że leczenie problemów związanych ze stawem skroniowo- żuchwowym w Polsce jest płatne? Dziekuję.


Marcin

Marcin (17:38)







Pieśni Maldorora.




Zacząłem czytać "Pieśni Maldorora" autorstwa francuskiego twórcy o nazwisku Lautreamont(to był chyba jego jedyny tekst jaki wydał, mogę się mylić, albo źle pamiętać) na zaliczenie Stylów Krytycznych. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu dzisiaj w Zakładzie Narododwym Imienia Ossolińskich pierwszych dziesięciu stron poematu? Jest tam jeden opis torturowania młodego chłopca, który na pewno zwraca uwagę czytelnika od razu. Ludzie intensywnie reagują na tego typu opisu. Zazwyczaj czytalnicy reagują oburzeniem. Myślę, że niejeden czytelnik po przeczytaniu opisów torturowania przy pomocy długich specjalnie zapuszczonych pazurów młodego chłopca powiedziałby, że autor to psychopata, który przelał na kartkę swoje fantazje. Myślę, że niejeden czytalnik mógłby źle oceniać autora tekstu ze względu na to, że opisuje on torturownie młodego chłopca. Ja przeczytałem krótki fragment tekstu( dziesięć stron i po dziesieciu stronach trudno mi wnioskować o całości tekstu), ale myślę, że może autorowi poematu chodziło o pokazanie, że w człowieku też jest zwierzęcy isntynkt zabijania, rozszarpywania szponami. Autor opisu różne zachowania zwierząt. Zwierzęta u niego są groźne, krwiożercze, chcą zabijać. Autor podreśla te części ciała zwierząt, które służą zabijaniu i zadawaniu bólu: szpony, macki. Autor opisu psy, które po całym dniu biegania, są zmęczone i rzucają sie na siebie nawzajem. Zagryzają się. Człowiek ma w sobie zwierzęcy instynkt do zadawania bólu o tym moim zdaniem jest ten tekst. W tekście jest wiele fragmentów, które pokazuje, że osoba mówiące w tekście, ma negatywny stosunek do samego tesktu. Buduje negatywny obraz własnego tekstu:"...wzdychał powoli i dostajnie czerwone wyziewy tej książki" (str66). Do samego czytalnika zwraca się per "Potworze". W tekście jest wiele obrazów zwierzęcych(to może świadczyć o tym, że autor wychował się wśród przyrody, wśród zwierząt, że często podglądał świat zwierzęcy) na przykład obraz lecących żurawi na początku "Pieśni Pierwszej"(nie na samym początku). W pewnym momecie pojawia sie pytanie czy czytelnik chce, aby autor rozpoczął tekst od inwokacji do nienawiści. Jest też historia Maldorora, któy był dobrym człowiekiem, ale w pewnym momencie zdał sobie sprawę o swej złej naturze i zaczął być okrutny( może to jest jakieś podobieństwo z historią autora?). Ludzie dzielą się według autora na tych, którzy moralizują i rozpustników. Po słowach "Boże, który to wspaniale stworzyłeś, ciebie wzywam pokaż mi człowieka, który byłby dobry"(on szukał ludzi dobrych i nie mógł takich znaleźć) - po tym fragmencie można wnioskować, że autor był wierzący(ale nie musiał być, bo mógł się stylizować na kogoś wierzącego). Pojawiają się też zagadnienia metafizyczne typu: Czym jest dobro i zło?Czy dobro i zło to jest to samo, czy nie to samo? Przy opisach tortorowania jest taka teza, że ten kto torturuje też cierpi razem z torturowanym, tu można wnioskować, że osoba mówiąca w tekście pokazuje, że w człowieku mieszka wiele różnych isntynktów obok siebie: instynkt zabijania, zadawania bólu, ale też instynkt współczucia. Nie da sie być człowiekiem i zrozumieć człowieka, bez tych instynktów. Nie ma ludzi bez instynktu zadawania bólu, każdy ma w sobie taką ciemną stronę - może jemu o to chodziło, ale ciężko jest wnioskować po przeczytaniu dziesięciu stron tesktu, który ma ponad dwieście stron. Wyraźnie osoba mówiąca w tekście, to ktoś kto przeżywa jakieś cierpienie. Na stronie 74 mówi, że wszyscy ludzie budzą się rano i się cieszą a on wstaje i się smuci. Osoba mówiąca w tekście to ktoś, kto ma negatywny obraz siebie, na stronie siedemdziesiątej czwartej mówi, że istota najwyższa obdarzyła go brzydotą(nie wiem, czy to jest stylizacja autora, czy ta osoba mówiąca w tekście oddaje charakter samego autora). Jest też opis oceanu(autor to osoba, która widziała ocean). Gdzieś czytałem, chyba u Gestona Bachelarda w "Wyobraźni poetyckiej", że Lautreamont miał złe wspomnienia z dzieciństwa, że koledzy mu dokuczali w szkole i że te problemy uwidaczniają się w tekście poety. Jakie są moje refleksje po lekturze dziesięciu stron "Piesnie Maldorora" Lautreamonta? ogólnie zahcęcam wszytskich do czytania tekstów, ale bez przesady. Źle jest moim zdaniem, kiedy człowiek zajmuje się tylko i wyłacznie czytaniem a są tacy ludzie(Czasem trzeba iść pobiegać, albo jechać w góry). Wstałem dzisiaj koło siódmej. Byłem w Ossolineum. Mój pies trochę lepiej się czuje. Wracałem autobusem "C". Robiłem kilka zdjęć. Wczoraj trochę przeglądałem oferty pracy i wysłałem jednego maila do człowieka, któy szukał ludzi do robienia zdjęć. Himalaiści, którzy znali Bukrejewa, jeszcze mi nie odpowiedzili na pytanie czy jest możliwośc przeprowdzić z nimi wywiad o Bukrjejewie. Może bym poszedł zarejestrować się na rehabilitację do fizykoterapeuty. Dziękuję.



Marcin

Marcin (14:38)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz