środa, 30 marca 2011

Czasem trzeba pomyśleć.

Przypomniałem sobie swoją edukację. Zobaczyłem swoje świadectwa szkolne. Pamiętam Podstawówkę. W szkole zawsze mi szło bardzo dobrze. Wszyscy mówili mi, że daleko zajdę. Podstawówkę ukończyłem ze średnią powyżej pięciu. W liceum też mi szło bardzo dobrze. Chociaż pamiętam, że już wtedy dziwnie słyszałem. Te napięcia mięśniowe od wady gryzu i stawu musiały już wtedy dawać o sobie znać. Nie mogłem się dogadać z kolegami podczas przerw, bo było bardzo głośno i ja nie słyszałem co oni do mnie mówią. Przypomniałem sobie to. Zawsze wychodziłem na przerwie na dwór, bo tam nie było tak głośno jak w szkole. Nie mogłem być w hałasie, bo się źle czułem. Wewnątrz szkoły podczas przerwy, gdy wszyscy głośno się zachowywali, słyszałem jakbym garnek założony na głowę. Pamiętam, że często informowałem o tym stanie rzeczy rodziców. Ojciec woził mnie do znajomych lekarzy, ale nigdy nie przebadał mnie porządnie. Mój ojciec miał zawsze nerwicę i źle reagował na informację o jakiejkolwiek chorobie. Panikował. Bał się chorób. U nas w Polsce jak się człowiek chce przebadać na NFZ, to trzeba naprawdę chcieć. Trzeba być jak taran, jak przecinak jakiś. Trzeba być twardym i nieugiętym. Często tłumaczenie było takie, że w młodym wieku ludzie mają burzę hormonalną i mogą im się wydawać różne rzeczy i nikt tego porządnie nie zbadał. Co było moim zdaniem nieodpowiedzialne, bo gdyby mi to zaczęto leczyć jeszcze w liceum, na pewno udałoby się to wyleczyć do rozpoczęcia studiów. Podczas liceum uczyłem się gry na organach i fortepianie, ale zrezygnowałem z nauki, bo zacząłem dziwnie słyszeć. Pamiętam, jak śpiewałem w chórze Wrocławskiego Studium Organistowskiego podczas jakieś uroczystości w rynku i będąc w chórze bardzo się źle czułem w tym hałasie ( pośród ludzi śpiewających). Tak ja wcześniej opisywałem zacząłem sam chodzić do różnych laryngologów, którzy ograniczyli się tylko do badań słuchowych ( tympanometria, audiogramy) i badań na infekcje bakteryjne. Liceum ukończyłem ze średnią pięć zero ( Mimo, że już wtedy miałem kłopoty zdrowotne, ale ja to potrafiłem sobie zawsze jakoś wytłumaczyć i się nie przejmować, tylko chodziłem do lekarzy. Myślałem, że mam jakieś felerne trąbki Eustachiusza a lekarze po prostu nie widzą co mi jest ). Przez pierwsze trzy lata studiów na Politechnice szło mi bardzo dobrze, bo były same przedmioty matematyczne, fizyczne i informatyczne. Miałem średnią około cztery i pół i próbowałem dawać korepetycje z analizy matematyczne, algebry liniowej, funkcji zespolonych i równań różniczkowych. Cały czas chodziłem do lekarzy ze swoimi problemami i nikt nie wiedział co mi jest. Wziąłem sobie drugi kierunek na Filologii Polskiej. Było mi ciężko. Czułem się źle. Zacząłem chodzić do Duszpasterstwa i Na Piesze Pielgrzymki Na Jasną Górę. Tam poznałem trochę osób. Znajomych. Dwa kierunki studiowało mi się bardzo ciężko. Czułem się coraz gorzej. Zrezygnowałem z Politechniki. Dopiero w roku 2009 znalazłem w Internecie informacje o tym, że złe słyszenie, może być od zaburzeń stawu skroniowo-żuchwowego i sam zgłosiłem się najpierw do Lublina do Zakładu Zaburzeń Narządów Żucia, potem do Wrocławia. W skutek noszenia szyny odciążającej staw nastąpiła poprawa. Przypomniałem sobie to wszystko i myślę, że ja zawsze naprawdę się starałem. Bardzo dobrze się uczyłem. Zawsze solidnie przygotowywałem się do szkoły i na uczelnie. Pamiętam konkursy matematyczne, w których startowałem będąc w podstawówce ( Kangur, Alfik). Pamiętam, że byłem we Wrocławskim Liceum Holistycznym na konkursie poetyckim. Zawsze się starałem. Nauka to jest ciężko praca. Pomyślałem sobie, że u nas faktycznie jest ta służba zdrowia nie dobra skoro tak długo nie potrafili zorientować się, że moje problemy są od wady zgryzu. Przecież wada zgryzu, to nie jest jakieś skomplikowane zagadnienie. Prawda? To raczej widać. Wprawny lekarz jest w stanie takie coś zobaczyć. Moim zdaniem nie może tak być, żeby młody człowiek tak długo się męczył. Trzeba wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tu nie chodzi tylko o mnie, ale takie coś może się przytrafić komuś innemu. A przy takiej wadzie zgryzu, człowiek źle widzi, źle słyszy i nie jest w stanie samemu się diagnozować. Potrzebna jest wytrwałość. Trzeba sprawdzać każdego pacjenta, nawet takiego, który wydaje się zdrowy. Nie wszystko sprowadza się do prostych schematów. Czasem trzeba pomyśleć.

Dziękuję.



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz