środa, 23 grudnia 2009

Idą Święta

Jutro Wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Brat będzie na Wigili. Trzeba pomyśleć o prezentach. Trzeba pomyśleć o wszystkim. Ubrać choinkę. Święta Bożego Narodzenia. Dzisiaj w rynku widziałem szopkę. Zbudowano w rynku szopkę. Szopka jest w rynku.( w rynku wrocławskim). Robiłem zdjęcia. Solidarność . Jaki napis znajdował się na flagach na szopce w rynku. Poszedłem rano na zajęcia, ale zajęć nie było(8:30 wykład z Metodologia badań nad językiem, ciekawy a nie nudny) Były chyba godziny dziekańskie. Bo tak to się nazywa. Poszedłem do rynku i zobaczyłem szopkę. Były żywe a nie martwe zwierzęta. Robiłem zdjęcia. Ktoś się napracował, żeby ta szopka była w rynku. W domu przyniosłem trzy kilo ziemnaków za trzy złote. Musiałem długo czekać przed sklepem, bo właściciel rozładowywał towar. "Panie nie pałętaj mi się pan tutaj". Musiałem czekać przed sklepem, aż rozładuje. Była długa kolejka. Jakaś kobieta poprosiła, żebym podał jeden woreczek foliowy, to podałem jej dwa. Co się działo w sklepie przy ulicy Kozanowskiej? "Proszę trzy kilogramy ziemniaków". "Trzy złote". Starsza ekspedientka wydała mi dwa złote. Wyciagnałęm rękę a ona odczekała chwilę i położyła mi na ręce dwa złote orłem do góry. Przyniosłem trzy kilo ziemniaków. Poszedłem biegać. Na stadionie było mokro a nie sucho. Stadion przy ulicy Lotniczej, Cztery okrążenia. Coś mnie boli w kręgosłupie. Chyba pójdę do lekarza od kręgosłupa(może mi dysk wyskoczył, jak to się potocznie mówi. Jądro miażdżyste, pierścień włóknisty. Jaka jest budowa kręgu?). Muszę napisać esej na osiem stron formatu "A4" i dwa felietony na dwie, trzy strony "A4"(na zaliczenie przedmiotu o nazwie Gatunki Paraliterackie). Potrzebuje jakiegoś wzorcowego eseju. Żeby się wzorować. Dobrze jest zobaczyć czym jest esej, zanim się go zacznie pisać. Tak samo z felietonem. Znalazłem w internecie felietony Jerzego Pilcha i czytałem wczoraj. Dużo słów, dużo wyrazów, język ozdobny, literacki, mało konkretnej treści. Jakieś cytaty. Opowiadania o sobie. Przedstawianie swojego punktu widzenia. Opowiadanie różnych zdarzeń. Luźna kompozycja. Podążanie drogą luźnych skojarzeń. Czym są felietony(narazie przeczytałem dwa felietony)? Muszę to napisać bo jak nie napisze to będzie źle. Pozamykali Ossolineum. Mam piećdziesiąt pięć stron pracy magisterskiej, ale nie wiem czy dobrze. Może zrobię jeszsze wywiad z jakimś wrocłwskim alpinistą, który znał Kukuczkę i Bukriejewa i będę miał koniec pisania pracy magisterskiej. Szukać pracy. Szukać pracy. SZukać pracy. Słyszę wewnętrzny głos, który mi mówi "SZukaj pracy, Szukaj Pracy". Praca to podstawa. Mieć dobrą pracę to ważna sprawa. Dzisiaj bez pieniędzy nie da się żyć. Nawet leczyć się nie można bez pieniedzy. Wszystko kosztuje. Poszedłem na ściankę wspinaczkową o nazwie "Eiger" i były tam zajęcia sekcyjne(sekcja wspinaczkowa). Trochę trawersowałem(chodziłem wokół ścianki), bo człowiek potrzebuje sportu. CZłowiek potrzebuje ruchu. Przez tysiące lata biegaliśmy po lasach za mamutami, czy innymi zwierzakami a teraz nagle żyjemy w miastach i siedzący tryb życia i co i orgaznim się buntuje, denerwuje, boli, strzyka, stawy wysiadają. To jest przeciw naturze człowieka. Człowiek porzebuje ruchu. Na ściance wspinaczkowej jakiś chłopak asekurujący na mnie wleciał i przepraszał. Szczęka mnie boli, nie mogę za dużo mówić, ale to może i dobrze, bo więcej słucham. Muszę coś zrobić z tym stawem skroniowo-żuchwowym i z kręgosłupem, bo mnie odcinek szyjny trochę boli. Dobrze by było, gdybym sobie żonę znalazł, bo "Nie jest dobrze , żeby mężczyzna był sam". A jutro święta i kolejna Wigilia. Czyli modlitwa, czytanie Ewangeli Łukasza"W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniu. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać..." składanie sobie życzeń(zdrowia, miłości, radości, błogosławieństwa Bożego, mądrości, dobrej żony, dobrej pracy, spełnienia marzeń i co ?), jedzeni karpia w galarecie(moja mama robi dobrego karpia i to jest prawda, może nawet bedzie smażony), picie kompotu z suszonych owoców, barszcz z uszkami, śledzie, makówki i inne dobre jedzenie. Potem człowiek się może ruszać od tego jedzenia. Potem prezenty. Modlitwa końcowa. Każdy rozpakowuje co dostał i się cieszy, albo narzeka. Czasem przy wigilii zdaża sie jakaś kłótnia rodzinna. Brat mówił, że jutro przyjedzie. A ja wróćiłem ze ścianki wspinaczkowej i siedze przy komputerze i piszę. Na sylwestra chyba nie pojadę. Będę felietony pisał i eseje. Nie wiem co więcej powiedzieć. Patrzę na tego mojego bloga i widzę, że jacyś ludzie to czytają i cieszę się naprawdę(w prawym, górnym rogu są takie cyferki ze statystyką, które ciągle rosną). Wczoraj jak szedłem koło wydziału Historycznego Uniwersytetu to podeszła do mnie dziewczyna niebieskooka i prosiła o pieniądze na bułkę i nie miałem pieniędzy i to jest prawda. Myślę, że dobrze by było, gdyby na święta nikt nie pałętał się głodny. Namawiam, żeby jeśli ktoś ma pieniądze, żeby się podzielił z potrzebującymi. DZiekuję.



Chce jeszcze dać wiersz:





Jakaś ona



Jak to jest gdy ona, to znaczy nie wiem - jakaś
Ona
A najgorzej jak jest biała jak śnieg – czysta
A najgorzej gdy jej uśmiechy, cienie światów niebiańskich..
Jej powieki takie bramy
Właśnie jej powieki.



Nie wiem już



On już bez miłości
Nie, on nie był nigdy tam, nie czerpał ze zdroju
Gdzieś po górach hasał
Gdzieś po górach
I wszystko
Spijał błękit nieba na turniach
I wszystko i sam



Reszta jego życia
Nigdy nie miał reszty



Albo jakaś głupia zatrata, niewiara
Jakiś ciemny strach, drżąca niepewność porank
Choć sączyła się odwaga, ale zawsze podskórnie, podskalnie
Jak strumyczek wewnątrz.
A teraz potrzebuje wodospadów



Jak przejść od snu do jawy
Jak kupić rzeczywistość, aby się dała przekonać
Miłość, jako trud - odpowiedzialność
Gdzieś chciałby zbudować dom
Dom położony na skale…



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz