sobota, 9 stycznia 2010

Dzisiaj

Miałem pojechać dzisiaj w Karkonosze i to jest prawda. Ale wczoraj między godziną 11:00 a 12:00 w nocy(między 23:00 a 24:00) pomyślałem, że lepiej nie wydawać 140 złotych, które udało mi się uzbierać(pieniądze dostałem od mamy, która mnie wspiera finansowo. Regularnie mi wpłaca na konto raz w miesiącu 100 zł albo 200zł i to są jedyne moje pieniądze jakie mam na własne wydatki i to jest prawda a dawniej w ogóle nic nie dostawałem, tylko miałem stypedium naukowe na Politechnice, ale jak zacząłem chorować z tym stawem skroniowo- żuchwowym, to przestałem mieć stypendium naukowe na Politechnice i to jest prawda. Dawałem też korepetycje dawniej, na początku studiów na Politechnice. Moja mama ze swojej skromnej nauczycielskiej pensji, robi większość opłat w domu, daje mi pieniądze, daje pieniędze mojemu bratu i robi zakupy. Ojciec się nie dokłada i jeszcze robi nocne awantury i to jest prawda.) na wyjazd w góry(chociaż jest we mnie duża chęć wyjechania w góry i to jest prawda), tylko na leczenie stawu skroniowo - żuchwowego, bo zdrowie jest ważniejsze, niż wyjazdy.

Muszę mieć pracę. Myślałem o pracy jako dziennikarz i naprawdę o takiej pracy myślałem. Nie mogę pracować w zawodzie, który wymaga ciągłego mówienia(na przykład nuaczyciel), bo mnie ta szczeka boli i nie mogę za dużo mówić. Może kiedyś sobie wyleczę ten staw skroniowo - żuchowy, ale z tego co słyszałem, to stawu skronio- zuchwowego nie da sie do końca wyleczyć. Myślałem, że dziennikarz w gazecie to dobry zawód, bo człowiek chodzi robi zdjęcia, opisuje, pisze artykuły. Ja lubie opisywać różne zdarzenia. Lubię pisać relacje z czyichś wypowiedzi i naprawdę lubię. Lubię robić zdjęcia.

Myślałem, też o robieniu doktoratu na uczelni. Mój kolega, który sam robi doktorat, powiedział mi kiedyś, że żeby robić doktorat, trzeba wymyślić taki temat, który będzie ciekawił. I to jest prawda, ja się z tym zgadzam. Źle jest robić doktorat, jeśli człowiek nie wymyśli ciekawego tematu, który będzie go interesował.

Szukam pracy, szukam pracy.

Dzisiaj wstałem późno, bo koło godziny 9:00. Poszedłem biegać na stadion przy ulicy Lotniczej. Nie biegało się łatwo, tylko ciężko się biegało. Było dużo śniegu na stadionie. Szukałem w mieście, w bibliotekach "Iliady" w przekładzie Ignacego Wieniewskiego i naprawdę szukałem, ale nie znalazłem. Wypożyczyłem "Iliadę" w tłumaczeniu Dmochowskiego. Pamiętam niebieskooką panią w bibliotece, która mnie obsługiwała. Pamiętam, że jak mi oddała moją kartę biblioteczna, to zapomniałem sprawdzić czy to moja karta i naprawdę zapomniałem( zawsze starałem się sprawdzać, bo wszystko jest możliwe i nigdy nic nie wiadomo) i dopiero w autobisie 127 sprawdziłem. Muszę porównać początek "Iliady"(wersety od trzynastego do trzydziestego) w przekładzie Wieniewskiego i Dmochowskiego i naprawdę muszę na zaliczeniu przedmiotu dotyczącego tłumaczeń tekstów. Myślę, że warto zwrócić uwagę na Wrocław zimowy(http://picasaweb.google.com/mrcnkzk - NoweZdjęcia"WrocławZimowy").DZiękuję.



Marcin

Marcin (20:26)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz