środa, 29 września 2010

Dzisiaj było deszczowo.

Dzisiaj było deszczowo.Wstałem około godziny 7:00. Gimnastykowałem się. Odmawiałem dziesiątek różańca. Pojechałem rowerem do sklepu przy ulicy Bolesławieckiej. Sklep jest czynny od godziny 10:00. Był ten sam sprzedawca co ostatnio Sławomir ( pamiętam jego dane z faktury). Przez chwilę oglądałem ich certyfikaty. Patrzyłem na stary komputer, który stoi w sklepie. Sprzedawca zapytał: Czy na coś pan czeka? Powiedziałem, że chcę odebrać zamówiony przez Internet atrament. Czarny o numerze 338. Sprzedawca sprawdził i powiedział, że jest. Zapytał: Czy chcę fakturę, czy rachunek? Powiedziałem, że chcę fakturę. Nie pytał o dane do faktury ( widocznie skorzystał z danych w komputerze). Kazał zapłacić 70 złotych. Zapłaciłem. Wypisał mi fakturę. Przeczytałem fakturę. Powiedziałem „dziękuję”, zapakowałem fakturę do portfela, atrament do plecaka i poszedłem.

Byłem na poczcie w rynku. Pamiętam kobietę w okienku. Poprosiłem dwie koperty „A4”. Kobieta kazała mi poczekać. Kazała mi zapłacić 90 groszy. Dała mi dwie koperty. Podziękowałem. Zgiąłem koperty, zapakowałem do worka foliowego i do plecaka. Widziałem wystawę fotografii koło Pręgierza. Robiłem zdjęcie wystawy fotografii w rynku. Podczas robienia zdjęcia podszedł do mnie niebieskooki mężczyzna w kapturze. Mówił, żebym go poratował pieniędzmi. Zrobiłem zdjęcie. Spojrzałem na niego. Mówił, że jest głodny i że trzy dni nie spał. Ja powiedziałem, że nie mogę mu dać pieniędzy ( akurat nie miałem pieniędzy przy sobie, bo wszystko wydałem). Powiedział, że nie muszę mu dawać pieniędzy, mogę z nim pójść i kupić mu coś do jedzenia. Powiedziałem, że rozumiem i odszedłem od niego. On powiedział za mną: Ty jesteś jakiś pierdolnięty. Pomyślałem, że jeśli tak będzie mówił do ludzi, to nikt mu nie da pieniędzy. Ja często pamiętam z kim rozmawiam i pamiętam co ktoś do mnie mówił ostatnim razem.

Byłem przed dziekanatem w budynku Wydziału Filologicznego. Chciałem złożyć kartę zaliczeniową w dziekanacie. Pytałem dziewczyn, które tam stały: Kto jest ostatni do pani po prawej stronie?. Jedna z nich powiedziała, że jest tylko jedna pani. Ja zapytałem: Którą pani jest? A ona, że ta po lewej stronie. Zaglądnałem do dziekanatu i przekonałem się, że nie ma pani odpowiedzialnej za kierunek Filologia Polska w dziekanacie. Pojechałem rowerem do domu. Wysłałem tekst mojego bloga do szesnastu wydawnictw z pytaniem: czy nie są zainteresowani tym tekstem? Pomyślałem, że zawsze można spróbować. Kilka osób mi mówiło, że podobają im się moje wiersze. A jedna osoba mi mówiła, że podoba jej się mój blog ( mój promotor pracy magisterskiej). Postanowiłem więc wysłać bloga z wierszami do wydawnictw. Może ktoś się tym zainteresuje. Obecnie mija rok czasu odkąd zacząłem pisać bloga. Wydrukowałem bloga ( dowiedziałem się, że w mojej drukarce HP Deskjet 5740 istnieje możliwość dwustronnego drukowania [ trzeba przekładać kartki ręcznie] ). Raczej nędznie się czuję. Dziękuję.



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz