sobota, 22 maja 2010

Woda na Kozanowie

Wstałem około szóstek trzydzieści. Gismnastykowałem się. Robiłem ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Poszedłem zobaczyć jak wygląda sytuacja na wale przeciwpowodziowym w okolicach Komendy Policji przy ulicy Pałubina(wczoraj czytałem w Interencie, że między godziną szóstą a ósmą rano będzie przechochodzić przez miasto wysoka fala na Odrze). Zrobiłem parę zdjęć. Widziałem, że woda jest blisko wału( według mnie brakowało jakieś dwa metry do przelania się przez wał, ale ja się mogę mylić). Tam gdzie wcześniej były ogródki działkowe płynęła rzeka. Woda wdarła się około stu, może dwustu, albo więcej metrów w stronę wału i była przy samym wale przeciwpowodziowym. Policjant zabronił mi iść dalej przez wał. Kupiłem dwa chleby z posypką w sklepie przy ulicy Kozanowskiej za trzy złote i pięćdzesiąt groszy. Poszedłem biegać na stadion przy ulicy Lotniczej. Wróciłem do domu. Zacząłem sprawdzać pocztę internetową. Wyłączyli prąd. Zdążyłem jeszcze przegrać zdjęcia z aparatu fotograficznego na dysk twardy i wyczyścić pamięć aparatu fotograficznego. Pomyślałem, że skoro wyłączają prąd musiało coś się stać. Pomyślałem, że woda mogła przelać się przez wały i wedrzeć wgłąb osiedla. Później okazał0 się, że miałem rację. Ubrałem się wyszedłem przed dom. Zobaczyłem ludzi budujących barykadę z worków z piaskiem na obwodnicy Kozanowskiej. Zrobiłem im parę zdjęć. Poszedłem w stronę parku. Zobaczyłem kilka samochodów Straży Pożarnej zaparkowanych przy obwodnicy Kozanowskiej. Wszedłem na wał koło basenu przy ulicy Wejherowskiej i zrobiłem kilka zdjęć. Zobaczyłem, że stan Odry nie zmienił się od rana. Zrobiłem zdjęcia. Pamiętam, że policjant zapytał mnie na wale przeciwpowodziowym, czy dobrze się czuję i ja powiedziałem, że ciężko mi się mówi, bo mam chory staw skroniow-żuchwowy. Policjant poprosił mnie o opuszczenie wału. Byłem na moście Milenijnym. Widziałem dużo ludzi i bardzo szeroką rzekę, płynąca tuż przy wałach. Robiłem zdjęcia. Pytałem policjanta siedzącego w radiowozie przy moście, koło hotelu Orbita: Czy rzeka się podnosi, czy opada? Powiedział, że gdybym postał tu jakąś godzinę, to bym zobaczył po słupkach na rzece, że rzeka od pewnego czasu jest stabilna(poziom, ani się nie podnosi, ani nie opada), ale nie wiadomo, co będzie dalej. Widząc, że stan Odry od rana się nie podniósł, pomyślałem, że moja ulica powinna być bezpieczna, chyba, że przyjdzie nowa fala powodziowa. Wróciłem na obwodnicę Kozanowską. Robiłem zdjęcia ludziom kończącym pracę przy barykadzie. Poszedłem na petlę Kozanów i dalej w stronę ulicy Dokerskiej. Ulica Dokerską płynęła woda(prawdopodobnie z rzeki Ślęży, albo z przerwanego tymczasowego wału przeciwpowodziowego mającego za zadanie choronić ulicę Ignuta. Najniżej położona na Kozanowie ulica chyba). Widziałem, że woda płynąca ulica Dokareksą porusza się w stronę pętli Kozanów. Zrobiłem zdjęcia. Poszedłem w stronę ulicy Gwareckiej. Przy ulicy Gwareckiej zobaczyłem tłum ludzi. Gdy przyszedłem urwał się kawałem wału mającego chronić osiedle przed wodą od strony rzeki Ślęży(chyba). Ludzi próbowali łatać pęknięty tymczasowy wał przeciwpowodziowy. Zrobiłem zdjęcia. Przypomina się sytuacja z roku 1997, kiedy to cały Kozanów zalała woda z Odry i Ślęży. Nasuwa się pytanie: Dlaczego wały przeciwpowodziowe w okolicach Kozanowa nie zostały wzmocnione 0d czasu powodzi w roku 1997? Teraz włączyli u mnie prąd i piszę ten tekst. Myślę, że skoro włączyli prąd, nie ma bezpośredniego zagrożenia zalania mojej ulicy. Wiem, że ludzie mieszkający przy ulicy Ignuta mają zalane domy. Może Dokerska też. Nie wiem. Dziękuję.



Marcin

Marcin (21:14)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz