czwartek, 11 listopada 2010

Imieniny na rowerze.

Jak dzisiaj wykorzystałem dzień? Wstałem około siódmej. Spiąłem sobie agrafkami rozpruty plecak. Spakowałem się na trasę rowerową ( płaszcz przeciwdeszczowy, dodatkowa bluza na wypadek zimna, dwie dętki zapasowe, pompka, telefon komórkowy, wszystko zapakowane w nieprzemakalne reklamówki). Wyruszyłem około godziny 9:00. Chciałem jechać na Ślęże. Dotarłem do miejscowości Kilianów za Kątami Wrocławskimi i zawróciłem, bo nie miałem oświetlenia rowerowego. Gdybym jechał na Ślęże, musiałbym wracać w ciemności. Początkowo była zimno i wietrznie. Na wysokości Katów Wrocławskim wyszło trochę słońce. Wracając za Stoszycami skręciłem na polną drogę, położyłem rower i wykonywałem ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek. Po pewnym czasie przyjechał mężczyzna na rowerze. Gdy mnie zobaczył wykonującego ćwiczenia szerokiego wymawiania samogłosek zaśmiał się. Potem zaczął zbierać coś z pola do plastikowego wiadra. Gdy skończyłem ćwiczenia odjechałem. Potem pomyślałem, że mogłem go zapytać, czy nie pomóc mu zbierać, tego czegoś z pola, co zbierał za jakąś opłatę ( przypomnę, że ja szukam pracy, w której nie trzeba dużo mówić, bo zbieram na leczenie ortodontyczne). Nawet myślałem, żeby zawrócić i go zapytać, ale byłem już daleko, bolały mnie plecy i wróciłem do domu. Dzisiaj moje imieniny. Dostałem życzenia imieninowe od jednej czytelniczki mojego bloga. Na mojej galerii są do oglądania nowe zdjęcia. Dziękuję.



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz