czwartek, 3 czerwca 2010

Pisanie pracy magisterskiej i myślenie o służbie zdrowia

Nie wiem i nie wiem. Człowiek nie zawsze musi wiedzieć. Jaki rozdział dopisać do mojej pracy magisterskiej? O czym? Mam już kilka rozdziałów. Biografia Kukuczki, biografia Bukriejewa, o książce "Mój Pionowy Świat", o książce "Wspianczka"(trochę przydługi, według mojego promotora i z powtórzeniami, niekóre informacje się powtarzają), obraz wspinacza w tekście Kukuczki, obraz wspinacza we "Wspinaczce", wstęp z informacją o tym skąd u mnie zainsteresowania górami (że od małego chodziłem po górach i takie tam), rozdział o matywacji w sporcie i pytanie: dlaczego ludzie chodzą po górach?, rozdział o autobiograficzności tych książek. Mój promotor mówi, żebym jeszcze coś dopisał, bo dobrze jest, jak bibliografia zawiera dużo tekstów, żeby pokazać, że przeczytałem do tej pracy magisterskiej nie mało tekstów, tylko dużo tekstów. Ja nie wiem. Myślę, że jeżeli praca jest analizą dwóch tekstów głównie pod kątem cech psychicznych autora w tekście, to źle jest dołacząć do tej pracy na przykład rozdział o historii wspinaczki wysokogórksiej na świecie, bo wtedy będzie bałagan. Uważam, że dobrze jest się trzymać jednego tematu w pracy a nie mieszać różne zagadnienia. Stawia się jakiś jeden cel na przykład przeanalizowanie dwóch tekstów pod jakimś kątem i trzeba to zrealizować i jest koniec pracy. Jestem na takim etapie pisanie, że nie wiem co mam tam jeszcze dopisać. Ale może muszę poprostu pomyśleć. Promotorowi zależy na rozszeżeniu mojej bibliografii. Żeby pokazać, że dużo przeczytałem. A ja wcale nie chce dużo czytać, ani nie chce być ekspertem od literatury wspinaczkowej, tylko chce dobrze przenazalizować dwa teksty. Lepiej przeanalizować dwa teksty, ale dokładnie i ciekawie, niż pięć tysięcy tekstów i nieciekawie. Nie wiem i nie wiem. Może muszę coś wymyśleć. Przeczytać jakiś tekst, który jakoś nawiązuje do tego co robiłem w pracy dotychczas. Nie zaczynać nowego tematu typu historia wspinaczek wysokogórskich. To temat na odrębną pracę magisterską.

Byłem dzisiaj biegać na stadionie przy ulicy Lotniczej. Dobrze mi się biegało. Oprócz mnie biegało jeszcze dwóch mężczyzn na stadionie przy ulicy Lotniczej. Z tą wadą zgryzu i problemem ze stawem skroniowo-żuchwowym czuję się nędznie. Przeszkadza mi ten staw. Za stawem skroniowo-żuchowym są jakieś nerwy i naczynie krwinośne, gdy jest problem ze stawem, to on uciska na nerwy: źle się widzi, źle się słyszy, źle się odczuwa twarz, są bóle pleców i karku, człowiek się czuje nędznie. Kurcze czasem jak pomyśle o tych wszystkich lekarzach, u których byłem, którzy mnie przebadali i widzieli, że ciężko mi się mówi i generalnie nie czuję się dobrze, bo przecież takie rzeczy widać, doświadczony lekarz powinien to zauważyć od razu. Nikt się nie zorientował, że to jest problem ze stawem skroniowo-żuchwowym i że trzeba prostować wadę zgryzu. Tyle zmarnowanego czasu. Tyle lat chodzenia do różnych specjalistów. I nikt się nie domyślił. Zacząłem się na to leczyć jeszcze w liceum (wtedy ojciec mnie woził do znajomego laryngologa na Biskupinie). Pamiętam, że byłem nawet kiedyś u neurologa w Szpitalu Wojskowym, kazał robić rezonansa magnetyczny mózgu. Nic nie wyszło. Wysłał mnie do domu. Na studiach zacząłem leczyć się sam. Chodzić po lekarzech, szukać. Dopiero pod koniec studiów polonistycznych, musiałem sam znaleźć w Internecie informacje o tym stawie, pojechać najpierw do Lublina, potem do Wrocławia do Zakładu Zaburzeń Narządów Żucia. Nie wiem jak to jest z tą służbą zdrowia w Polsce. Słyszałem, że robi się też wiele dobrego (na przykład głośna działalność profesora Religii, lub innych znanych specjalistów. Wszczepianie implantów ślimakowych i inne takie). Myślę, że dobrze by było z tego mojego doświadczenia wyciągnąć jakieś wnioski. Dlatego to piszę. Bo przecież nie jest dobrze, żeby młody człowiek, który jest w najlepszym swoim okresie życia, kiedy chłonie się świat i poznaje, nie mógł się wyleczyć. Ja wiem, że laryngolog jest od słuchu a nie od stawów skronio-żuchowych. Źle jest tylko krytykować. Spotkałem wielu lekarzy, którzy chcieli pomóc, ale nie wiedzieli jak ( nie brali ode mnie peniędzy za wizyty). Ale jakieś myślenie przecież musi być. Zdrowie ludzi jest ważnym zagadnieniem. Leczenie ludzi to jest bardzo odpowiedzialna rola.

DZiękuję.



Marcin

Marcin (16:35)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz