niedziela, 27 czerwca 2010

Test roweru na stukilometrowej trasie.

Wczoraj postanowiłem zrobić test roweru Giant GSR 200 na trasie około stukilometrowej z Kozanowa ulicą Lotnicza w stronę glinianek, następnie na Kuźniki koło budowanej nowej drogi, później przez Jerzmanów i Jarnołtów, miejscowości Samotwór, Skałka, Romnów, Stoszyce, Kąty Wrocławskie, Kilianów, Czerńczyce, Mirosławice, Rogów Sobudzki, Sobótkę do schroniska pod Wieżycą przy rozpoczęciu węzła szlaków turystycznych na górę o nazwie Ślęża (718metrów). Pogoda początkowo była upalna, potem pojawiły się chmury. Wiał wiatr. W tamtą stronę jechałem w szybkim tempie. Wyjechałem z Kozanowa o godzinie 11:50. Pamiętam, że musiałem się wracać po zapasową dentkę i pompkę. Ostatecznie wyjechałem o 11:50 o godzinie 14:23 przekroczyłem granicę miejscowości Sabótka. Jechałem w tamtą stronę z Kozanowa do Sobótki 2h i 33 min co jest według mnie czasem dobrym, jak na mój problem ze stawem skroniowo-żuchwowym. Moja średnia prędkość na tej trasie to 18 km/h (przejechałem 45 kilometrów w czasie około 2,5 godziny). Na stoisku przy schronisku pod Wieżycą była obsługująca Ola( tak na nią wałała kobieta na stoisku przy schroniksu. Ola sprzedawał żywność turystom). Spędziłm chwilę na ławkach przy schornisku po Wieżycą i zacząłem wracać. Pamietam, że dobrze mi się zjeżdżało stromą osfaltawą drogą od schroniska i przez całą miejscowość Sobótkę. Podczas powrotu miałem duże problemy ze zmęczeniem: Czułem ból pleców i przeszkadzanie w stawie skronio-żuchwowym, bolały mnie nogi, czułem objawy jakby zatrucia pokarmowego ( trochę odruch wymiotny i przeszkadzanie w żołądku), byłem mocno zmęczony. Do domu wróciłem około godziny 21:00. Po drodzy cztery razy leżałem na trawie na różnych łąkach. Wróciłem do domu dzięki metodzie jechania tak daleko jak się da i odpoczywania na łące. Na wysokości Jarnołtowa skręciłem w stronę lotniska na Starachowicach i przez Nowy Dwór, koło domu Handlowego Astra i Park Zachodni wróciem na Kozanów. Gdy byłem na terenie miasta Wrocławia poczułem się trochę silniejszy. Myślę, że błędne było nie zabieranie ze sobą jedzenia na stukilometrową trasę. Miałem półtoralitrową wodę marki Żywiec Zdrój, kupioną w sklepie PHS w cenie 2 złote i 39 groszy. Pogoda była dobre do podróżowania rowerem. Na pewno po stukilometrowej trasie można już coś powiedzieć o nowo zakupionym na portalu internetowym Allegro rowerze Giant GSR 200. Rower, który kupiłem jest rowerem starym. Takie ramy były hitem jakieś kilkanaście lat temu. Rama firmy Giant jest ciężka. Rower jest wykonany z ciężkiej stali oznaczanej Hi-Tensil. Obecnie w większości tańszych Giantów ( na przykład Giant Jukon) stosuje się lżejsze stopy aluminium, dzięki temu rower jest zwrotniejszy. Rower jest cieżki i przez to wolny. Są jednak pewne plusy starych ram stosowanych przez Giant. Rama jest dobrze wyważona. Rower prowadzi się bardzo pewnie na nierównościach. Przednie koło nie odskakuje. Mimo nierówności na asfalcie rower jedzie równo i pewnie. Na pewno przemieszczanie nim jest szybsze, niż moim dawnym rowerem, który dała mi sąsiadka po swoim synu. W 2 godziny 33 minuty dojechałem nim z Kozanowa do Sobótki. Dużą zaletą ram Giant jest to, że są one dobrze wyważone ( dobrze wyliczony środek ciężkości) przez co rower prowadzi się pewnie. Na nierównościach problemem jest brak amrtyzatora przedniego. Drgania z ramy przenoszą się na ciało kolarza. Pan, od którego kupiłem rower na Allegro dobrze przygotował go do jazdy. Koła są proste, hamulce i przerzutki dobrze wyregulowane. Wadą przerzutek Shimano SIS (właśnie takie są w nim zamontowane) jest głośna praca. Moim zdaniem do takiego roweru dobrze by było zamontować przerzutki Shimano Deore. Rower dobrze się sprawuje na podjazdach. Dobrze mi się nim zjeżdżało przez Sobótkę. Hamulce typu Contilever są w miarę skuteczne, ale na zjazdy w górach wolałbym mieć zamontowane hamulce typu v-break, albo tarczowe. Rama rozmiar 22 jest trochę dla mnie za duża( ja mam 186 centymetrów wzrostu, ale tylko trochę. W przyszłości będę kupował rowery o rozmierze 19/20 cali). Jakoś nie mogę przekonać się do montowanych przez firmę Giant siodełek w rowerach Giant GSR. Podczas długiej trasy boli tyłem przy jeździe na takim siodełku. Dobra jest osłonka na przerzutkę, bo nie rozwali się przerzutki przejeżdżając przez jakiś wysoki stopień ( na przykład krawężnik). Negatywnie patrze na zamontowane w tym rowerze plastikowe pedały. Takie pedały po jakimś czasie się rozpadają. Pamiętam, że jak miałem Gianta GSR 500 wymieniałem -pedały na metalowe, bo plastiki się rozpadły, przy moim mocnym pedałowaniu. Kierownica z rogami jest dość wygodna, bo są dwie możliwości położenia rąk (albo tradycyjnie, albo na rogach). Ogólnie powiem, że jak na stary typ Gianta GSR rower dobrze się prowadzi na stukilometrowej trasie, przydałby się amortyzator przedni i lepsze tylne przerzutki. Obawiam się trochę o ramę, bo pamiętam, że w moim dawnym Giantcie GSR500 i w dawnym Giancie GSR 500 mojego brata pękła rama przy tylnym widelcu ( w obu w tym samym miejscu). Wiem gdzie leży słaby punkt tej ramy. Jednak trzeba wiedzieć, że zanim doszło do pęknięcia ramy oba rowery były bradzo mocno eksploatowane na długich trasach z rozmaitymi wertepami i na komienistych zjazdach w górach. Zdjęcia z wczorajszej wyprawy będą na mojej galerii internetowej. Dziekuję.





Marcin

Marcin (10:09)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz