czwartek, 20 stycznia 2011

00:30

Jest godzina 00:30. Mam kaszel. Nie mogę zasnąć. To pisze coś. Na pewno nasza dieta wpływa na nasze zdrowie. Duża ilość słodyczy jest pożywką dla bakterii. Ludzie jedzą kilogramy słodyczy a potem się dziwią, że mają infekcje bakteryjne, czy jakieś inne dolegliwości. Mój ojciec to jest człowiek, który je naprawdę dużo słodyczy. Teraz z nim jestem sam na sam, bo mam przeziębienie i muszę z nim przebywać w domu i widzę ciasta, batoniki, ciastka. Siedzi przed telewizorem i je. Codziennie góra słodyczy. Moim zdaniem należy jeść mniej słodyczy. Moja mam też je bardzo dużo słodyczy. Maja babcia miała problemy z woreczkiem żółciowym ( zmarła chyba na problemy z wątrobą, albo trzustką). Jadła bardzo dużo czekolad i piła kawę. Zaczęło się to wszystko od paczek ze słodyczami, które moja babcia dostawała z Niemiec. Słodycze, pomarańcze, inne produkty żywnościowe ( moja babcia pochodziła z Górnego Śląska i miała w rodzinie Niemców chyba, albo ludzi, którzy wyjechali do Niemiec na stałe). Dostawała paczki. Dzieliła się z wnukami. Każdemu wydzielała racje. Najbardziej lubiliśmy niemieckie czekolady marki Milka. Wtedy tego u nas nie można było dostać, chyba, że w PEWEKSIE. Potem powstały w Polsce duże hipermarkety i można była kupować czekolady Milka i inne słodycze z zachodu. Cała rodzina, jadła słodycze.

Z dzieciństwa pamiętam klocki LEGO. To była moja ulubiona forma spędzania czasu ( mały Marcinek przy klockach LEGO). Godzinami budowałem z klocków. Miałem mały okręt żaglowy z LEGO ( ten z niebieskimi żaglami w białe paski). Budowałem okręt a potem organizowałem bitwy morskie. Brat miał zamek średniowieczny, który dostał pod choinkę.

Klocki LEGO to był dobry pomysł. Zabawka, która rozwija myślenie techniczne, historyczne. Zawsze lubiłem czytać książki. Jako mały chłopiec potrafiłem czytać książki bez przerwy, przez cały dzień. Brałem jakąś bardzo długą powieść i czytałem ją za jednym zamachem. Od początku do końca z przerwami na spanie. Takie czytanie zajmowało mi od jednego, do kilku dni w zależności od długości książki. Pamiętam „Wyspę Skarbów” Stevensona, teksty Jamesa F. Coopera ( „Pięcioksiąg przygód Sokolego Oka”), Karola Maya ( „Winetou”, „Skarb nad Srebrnym jeziorem”), Eco („Wahadło Foulcaulta”, „Imię róży”), Sienkiewicza („Trylogia”, „Krzyżacy”, „ Quo Vadis”), „Dzikowy skarb”, „Królewscy synowie”, „Karibu”, „Robin Hood”. Potem zacząłem chodzić do biblioteki na osiedlu i pożyczać książki. Dużo książek. Czytałem większość lektur szkolnych. Bardzo lubiłem teksty o tematyce podróżniczej (o wyprawach do egzotycznych krajów, takich jak Chiny, Indie), a także historyczne, takie jak „Spartakus”. Poznawałem świat z książek.

Potem zacząłem uprawiać sport ( koszykówka i gimnastykowanie się) i chodzić po górach. Zawsze bardzo podobały mi się dziewczyny. W podstawówce zawsze miałem taką jedną, która mi się podobała. Tańczyliśmy na dyskotekach szkolnych. W liceum miałem w klasie mało dziewcząt. Byłem w klasie o profilu informatycznym ( dużo osób od nas poszło potem na Politechnikę Wrocławską).

Moim rodzice wakacje spędzali w Karpaczu, czasem w Szklarskiej Porębie ( tam były Politechniczne domy wypoczynkowe). Ojciec nie chciał, żebyśmy spędzali wakacje oddzielnie. Chciał mieć dzieci przy sobie. W Karpaczu chodziliśmy po górach. Gdy byliśmy z bratem starsi, nudziliśmy się na wakacjach z rodzicami. Zeszliśmy całe Karkonosze wzdłuż i wszerz. Nie było szlaku, którego byśmy nie znali. Mieliśmy w pamięci wszystkie trasy po stronie polskiej i czeskiej. Byliśmy ekspertami od Karkonoszy. Znaliśmy na pamięć mapy. Dziękuję.



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz