piątek, 23 lipca 2010

Dzwoniłem do brata

Rano przetestowałem jazdę na rowerze z dużym plecakiem na plecach. Dojechałem do mostu Trzebnickiego. Da się jechać, ale z tym stawem skroniowo-żuchwowym trochę ciężko, ale ogólnie można to wytrzymać i da się jechać na rowerze z dużym plecakiem na plecach ( W plecaku był ciężki namiot i śpiwór. Namiot był krzywo rozmieszczony, dzięki czemu środek ciężkości plecaka mieścił się z jeden strony i wiadomo o co chodzi, było źle. Następnym razem umieszczę namiot po środku plecaka. Pomyślałem, że mogę kiedyś na sobotę i niedziele, pojechać gdzieś rowerem z namiotem. Na przykład do Barda Śląskiego. I zanocować na polu namiotowym). Jak wracałem, to padał deszcz i to jest prawda. Muszę powiedzieć, że hamulce typu v-break Shimano Deore nie piszczą na deszczu (zobaczymy, czy po jakimś czasie nie zaczną piszczeć, bo tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo).

Dzwoniłem do brata. W piątek zawsze dzwonię do brata.

Przebieg rehabilitacji: 1) Najpierw krioterapię mi robiła dziewczyna brązowowłosa, krótko obcięta. Powiedziała, że jakby coś szczypało, to mam mówić. Na końcu dała mi kartę i kazała iść na masaż. Kierowała mi strumień schłodzonej cieczy na różne obszary szyi a nie tylko w jednym punkcie 2) Masażysta z kitką (niebieskooki). Ten sam co w poniedziałek. Kazał położyć się na brzuchu. Na końcu powycierał. Stosował oliwę do masażu. Masował mi plecy, staw skroniowo-żuchwowy i szyję. Najpierw plecy i barki, potem staw skroniowo-żuchwowy i szyję. Na końcu powiedział chyba „no proszę”. Podziękowałem. 3) Laserowanie, ta sama dziewczyna brązowowłosa, krótko obcięta. Podwyższyłem sobie część stołu, na której opiera się głowa podczas laserowania. Powiedziała mi „okej”, jak się ułożyłem na stole do laserowania. 4) Jonoforeza. Ta sama dziewczyna. Dobrze mi zakładała przyrządy do jonoforezy (pomysłowo). Zapytała, czy wcześniej robiąc jonoforezę coś czułem(mrowienie) i ja powiedziałem, że wczoraj, ale to mi się mogło wydawać (delikatnie). Powiedziała, że oni robią jonoforezę małymi prądami, żeby nie poparzyć. Kazała mi potrzymać. Najpierw elektrodę, potem podkłady i bandaże. Dotykała moją rękę swoją ręką. Przyszła zapytać czy dobrze. Na końcu powiedziała „Dziękuję”. Chyba ta powiedziała „Dziękuję”. Nie podpisała karty po zabiegu. Czekałem na oddanie kluczyka w rejestracji. Starsi państwo stali przede mną. Kobieta z rejestracji powiedziała coś o oddaniu kluczyka. Ja oddałem i dostałem pięć złotych. Jak przyjechałem na rehabilitację, to widziałem kobietę (rowerzystkę) potrąconą przez samochód (siedziała i trzymała się za twarz) przed ośrodkiem o nazwie „Creator”. Po zabiegach widziałem policjanta, który spisywał raport z potrącenia rowerzystki przez samochód. Pomyślałem, że jak będę starszy, to już mnie tak dobrze nie będą dziewczyny obsługiwały. To jest przywilej młodości Co się dzisiaj działo? Wysłałem swoje CV do firrny Alpharec na nabór do pracy, jako pracownik produkcji rolnej w Siechnicach. Nędznie się czuję z tą wadą zgryzu i stawem skroniowo-żuchwowym (trudno mi się przez nos oddycha), ale w ogóle nie mam pieniędzy, żeby to leczyć i muszę próbować szukać jakiejś pracy. Inni w moim wieku podróżują, pracują, spotykają się ze znajomymi, mają swoje kobiety(żony). Muszę próbować i leczyć tą wadę zgryzu. Nie wiem w ogóle, którą metodą, to będę leczył. Nędznie się czuje.

Dziękuję.



Marcin

Marcin (18:25)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz