czwartek, 29 lipca 2010

Koniec rehabilitacji stawu skroniowo-żuchwowego

O której dzisiaj wstałem? Około szóstej



Rozsyłam takie informacje przy pomocy poczty internetowej:



Nazywam się Marcin Kozak. Jestem studentem piątego roku Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Chętnie przyjmę zlecenie na napisanie tekstów. Dziękuję.



Marcin Kozak



Wysyłam do różnych firm, które się zajmują pisaniem tekstów i zatrudnianiem ludzi, którzy piszą.

Właśnie ludzi, którzy piszą. Człowiek, który pisze. Człowiek, który pisze. Człowiek, który pisze musi mieć coś do powiedzenia. Nie można pisać o niczym. Rozsyłam.

Maile. Ja nie wiem, czy ja dobrze piszę, ale muszę szukać pracy, bo potrzebuję na leczenie. Więc szukam.

Czy istnieje coś takiego jak dobre pisanie? Jakie są dobre kryteria oceny tekstów? A może każdy tekst jest dobry na swój sposób. Tak jak każdy człowiek jest wart tego, żeby go wysłuchać.

Gdyby mnie ktoś zapytał: jaki był mój ulubiony tekst?, to bym odpowiedział: „ Nie wiem, muszę pomyśleć”, potem bym trochę pooddychał, żeby się dotlenić i z pewnością bym sobie przypomniał teksty Umberto Eco. Pamiętam „Wahadło Foulcaulta”, które czytałem kilka razy. „Imię róży”. W „Imieniu róży” podobał mi się fragment, w którym młody uczeń Wilhema z Baskerville(chyba tak się nazywał główny bohater) zakochał się w dziewczynie z pobliskiej wsi. Jego pierwszy kontakt z kobietą. I ten cały labirynt, w którym znajdowała się biblioteka. Gdy byłem młody fascynowało mnie to. W szkole zawsze lubiłem historię. Te teksty nawiązywały do historii. W ich tle działa się historia. „Wahadło Foulcaulta” było o tajemnych organizacjach. Masoneria. Templariusze. Różokrzyżowcy. W tej książce ciągle się coś działo. Czytelnik był w ciągłym napięciu. Umięjętność wzbudzania ciekawości czytelniczej. Pytania: Co będzie dalej? Co będzie dalej?

Pamiętam, gdy ojciec kupił w księgarni tekst Normana Davisa pod tytułem „Europa”. Nie przeczytałem jej do końca. Ona ma około tysiąca dwustu stron. Była dla mnie dobra. Podobała mi się. Ja zawsze lubiłem historię. Dobrze patrzyłem na dzieje. Nie przeczytałem wielu książek. Nie byłem człowiekiem, który czyta wszystko co mu wpadnie pod rękę. Pamiętam biografię Jana Pawła II autorstwa Tada Szultza. Gdy byłem mały lubiłem teksty przygodowe autorstwa Karola Maja o Indianach („Winetou” i inne z tego cyklu …„ Skarb nad srebrnym jeziorem”) a także teksty przygodowe Jamesa Fenimore Coopera( pięcioksiąg Coopera: „ Pogromca zwierząt”, „ Ostatni Mohikanin”, „ Tropiciel Śladów”, „ Preria”, ” Pionierowie”). Lubiłem te teksty, bo one mówią o przygodzie, o życiu w lesie, w dziczy. Tam też jest ciągłe napięcie. Przedzieranie się przez lasy pełne krwiożerczych, półdzikich plemion indiańskich. Bohaterowie obcują z tym co nieokiełznane, niebezpieczne. Ważny jest dla nich honor i prawda. Zawsze lubiłem przyrodę. Chętnie czytałem teksty Henryka Sienkiewicza. Trylogię. „Krzyżaków”. W szczególności „Quo Vadis”. Pamiętam, że będąc małym chłopcem lubiłem postać Petroniusza z „Quo Vadis’. Artysta. Człowiek dobrego smaku. Miłośnik życia. Arbiter elegantiarum. Gdy byłem mały miałem dużo czasu na czytanie, bo często chorowałem i rodzice kazali mi leżeć w łóżku. Zajmowałem się czytaniem.

Lubiłem też tekst o Robin Hoodzie , czytałem go chyba dwa razy, jeśli dobrze pamiętam. Lubiłem książki podróżnicze. „Baśnie braci Grimm”. Pamiętam „Ptaśka” Whortona o skutkach wojny, „Grona Gniewu”Johna Steinbecka o najemnych pracownikach. Też „Lolitę” Nabokova o człowieku w średnim wieku ogarniętym namiętnością do młodej dziewczyny. Czytałem trochę fantastycznych tekstów Anne Rice. „Wywiad z wampirem”. Pamiętam opowiada Cortazara i teksty Marqueza. Pamiętam „Grę w klasy” Cortazara. Scenę jak Oliveira i Traweler zbudowali most z desek pomiędzy dwoma blokami stojącymi naprzeciwko siebie. Kazali Talicie przechodzić po tym moście. To było na dużej wysokości.

Chyba nie mam jednego ulubionego tekstu. Podobał mi się „Mistrz i Magłorzata” Bułhakova. Nie mam jednego ulubionego tekstu. Ale wiem, że czytanie może dawać radość.

Dzwoniłem dzisiaj do Profesora z Zakładu Zaburzeń Czynności Układu Stomatogantycznego w celu poproszenia o zrobienie dla mnie nowej szyny (bo stara mi pęka). Nikt nie odbierał. Byłem na ostatniej rehabilitacji w „Creatorze”. 1) Jonoforezę mi robił człowiek o imieniu Michał chyba, który mówił, że żadko pracuje na fizjoterapii. Inaczej niż dotychczas przymocował mi elektrody. Eletrody były na tych samych miejscach, ale bandaż był ułożony w innej płaszczyźnie( opierał się na czole i z tyłu głowy a nie na włosach i brodzie). Rehabilitant mówił, że ustawia mi prąd o wartości trzech miliamperów. 2) Masażysta mówił, że masował mnie we wtorek. Pamiętałem jego twarz. Pytałem co zrobić, gdy boli prawe kolano. Powiedział, że trzeba to zdiagnozować u lekarza. Jakie są według niego przyczyny problemów z kolanem? Uraz, przeciążenie, reumatyzm. 3) Jonoforezę mi robiła dziewczyna ta co wczoraj i mnie poinformowała, że na laserowanie trzeba czekać piętnaści minut. 4) Laserowanie mi robiła dziewczyna i mężczyzna. Na końcu pożyczyłem długopis od dziewczyny z recepcji i podpisałem kartę zabiegów. Czy ta cała rehabilitacja mi pomogła? Na pewno tak samo ciężko mi się mówi. Przeskakuje mi też w stawie skroniowo-żuchwowym. Mam szczękościsk i ciężko mi się mówi. Wydaje mi się, że dobrze słyszę. Wiem jedno u mnie potrzebne jest prostowanie wady zgryzu. Bo to nie jest jakaś nie poważna wada zgryzu, tylko poważna. Czyli, że poważna. Więc rozsyłam mail’e do różnych instytucji, że chętnie podejmę się zlecenia napisania tekstów, żeby mieć pieniądze na prostowanie wady zgryzu.

Dziękuję



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz