sobota, 3 lipca 2010

Wyprawa rowerowa

Wstałem około godziny ósmej. Zrobiłem gimnastykę. Spakowałem plecak do wyprawy rowerowej („Samochodowy atlas Polski”, zapasowa dętka, pompka rowerowa, zapomniałem wziąć kurtki przeciwdeszczowej [dobrze, że nie było deszczu], dwie kanapki, których nie zjadłem, aparat fotograficzny, czapka z daszkiem, dobrze też wziąć koszulkę na zmianę, narzędzia rowerowe w razie awarii i wodę do picia). Niebo było bezchmurne. Był upał. Myślę, że zrealizowałem dobrą trasę. Odkryłem dobrą drogę powrotną z Trzebnicy do Wrocławia. Droga ta biegnie poza główną drogą z Trzebnicy do Wrocławia. Jest to droga oznaczona, jako przeznaczona do ruchu rowerowego ( oprócz samochodów, bo samochody też tam jeżdżą, ale mniej niż na drodze numer 5 z Trzebnicy do Wrocławia. Według programu internetowego do obliczania odległości między miejscowościami przejechałem na rowerze dzisiaj 78,44 kilometrów i nie jestem jakoś bardzo zmęczony. Rozpocząłem na Obwodnicy Kozanowskiej. Dzisiaj był mały ruch, bo jest sobota. Przejechałem przez Parka Zachodni do Mostu Milenijnego. W Parku Zachodnim byłem o godziny 9:18. Po przejecheniu Mostu Milenijnego najpierw jechałem ulicą Osobowicką. Za cmentarzem skręciłem w lewo w Łużycką i jeszcze raz w lewo w Obornicką. Przy ulicy Obornickiej jest do pewnego momentu droga rowerowa. Potem ta droga się urywa i trzeba jechać po jezdni razem z samochodami. Ulicą Pełczyńską opuściłem Wrocław. O godzinie 10:00 byłem przy tabliczce oznaczającej koniec Wrocławia. Pierwotnie chciałem najpierw jechać do Trzebnicy a wrócić przez miejscowość Oborniki Śląskie. Miałem takie założenie, żeby nie jachać z Wrocławia do Trzebnicy główną drogą, tylko bocznymi drogami. Pamiętam, że zawsze był duży ruch na drodze numer pięć z Wrocławia do Trzebnicy. Jazda rowerem była tam niebezpieczna. Tybmardzej, że większość kierowców bardzo ostrożnie (dużym łukiem) mija rowerzyste, ale zdarzają się tacy, którzy na wąskiej drodze, przejżdżają z dużą prędkowścią, kilkanaście centymetrów od rowerzysty (niedawno miałem taką sytuację na ulicy Popowickiej z autobusem. Mało brakowało a bym się wywrócił obok rozpędzonego mijającego mnie autobusu. Bardzo blisko mnie przejeżdżał i mogłem zahaczyć kołami o krawężnik i się wywrócić). Do Obornik Śląskich jechałem przez miejscowości: Zajączków, Pęgów, Golędzinów. Na drodze z Wrocławia do Obornik Ślaskich panuje spory ruch samochodowy. Miejscami jest tam wąsko. Naładniejszy odcinek to końcówka drogi, kiedy dojeżdża się do Obornik. W Pęgowie i Zajączkowie są ścieżki rowerowe przy jezdni. I to jest dobre. Po przejechaniu ronda ( W Obornikach byłem o godzinie 10:43) w Obornikach skręciłem na drogę prowadzącą do Trzebnicy. Pomiędzy Trzebnicą a Obornikami są chyba dwie miejscowości (Wilczyn i Droszów). Moim zdaniem to najpiękniejszy pod względem widoków odcinek całej dzisiejszej trasy. Nie ma tam dużego ruchu samochodowego. Wokół drogi są lasy i sady. Teren jest pagórkowaty. Czasem trzeba pedałować pod górę. Są też zjazdy. Jedzie się dość wysoko. Jest dobry widok na otaczający krajobraz. Podobał mi się ostatni zjazd przed Trzebnicą, kończący się na terenie Trzebnicy. W Trzebnicy robiłem zdjęcia i poszedłem pomodlić się do Sanktuarium Świętej Jadwigi Śląskiej.


Byłem tam gdzie odbywają się Apele Jasnogórskie podczas Pieszej Pielgrzymki Na Jasną Górę. Około godziny 12:28 opuściłem Sanktuarium Świętej Jadwigi i pojechałem drogą w stronę Oleśnicy( droga numer 340). Było bardzo gorąco(środek dnia), jednak nie czułem dużego zmęczenia, tylko chciało mi się pić ( nie miałem przy sobie wody, tylko kanapki). Za miejscowością Cerekwica skręciłem w prawo na Sędzice. Za Głuchowem Dolnym skręciłem w lewo na Głuchów Górny. W Skarszynie w prawo na Godzieszową. Potem jechałem cały czas prosto do samego Wrocławia. Na końcu trafiłem na trasę Pieszej Pielgrzymi na Jasną Górę. Robiłem odpoczynek w cieniu (koło znaku informującego o rozpoczęciu się miasta Wrocław) koło pierwszego miejsca postoju Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Przy wjeździe do Wrocławia jest nieprzyjemna droga, dla rowerzystów niemających przedniego amortyzatora (kocie łby). Od pierwszego przystanku autobusu 130 zaczyna się asfalt. Wracałem koło szpitala przy ulicy Kamieńskiego. Potem ulicami: Żmigrodzką, Bałtycką, Osobowicką. Przejechałem przez most Milenijny i wzdłuż wałów, koło basenu przy ulicy Wejheroweskiej ( na basenie dużo ludzi widziałem) do Obwodnicy Kozanowskiej. Zdjęcia z wyprawy będą dostępne na mojej galerii internetowej. Myślę, że znalazłem dobrą drogę powrotną z Trzebnicy do Wrocławia ( najpierw na Oleśnicę, potem przez Sędzice, Głuchów, Skarszyn, Godzieszową, Siedlec, Krzyżanowice do Wrocławia). Jest tam mały ruch samochodowy. Trasa jest oznaczana, jako rowerowa. Jedzie się przez las i koło pól. Są dobre widoki. Miejscami jechałem dość szybko. Są przyjemne zjazdy (Pamiętam jeden dobry zjazd przed Skarszynem). Jeżdżenie rowerowe jest dobre. Dziękuję.



Marcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz